B‑2: "niewidzialna" pięść Ameryki. Te samoloty mogą zaatakować dowolne miejsce na ziemi
Geneza trudnowykrywalnego bombowca strategicznego sięga lat 70. Na zamówienie Pentagonu opracowano wówczas raport, dotyczący prawdopodobnego przebiegu konfliktu z ZSRR. Wnioski były niepokojące. Rosjanie stworzyli nowoczesny i bardzo rozbudowany system obrony przeciwlotniczej, który mógł okazać się niemożliwy do przełamania przy pomocy istniejących wówczas maszyn.
Zaniepokojony Pentagon poprosił o pomoc agencję DARPA. Ta – po dwóch latach analiz – zaczęła rozglądać się za firmą, zdolną do zbudowania demonstratora technologii stealth. Czas był ku temu idealny, bo na angielski przetłumaczono niedawno fundamentalne dzieło Rosjanina, Piotra Ufimcewa, który w latach 60. zaczął tworzyć teoretyczne modele dyfrakcji (zmiany kierunku na krawędziach przeszkód) fal elektromagnetycznych.
Zaczęło się od rosyjskich badań
To właśnie na podstawie prac rosyjskiego fizyka – uważanych w ZSRR za czysto akademickie rozważania – Amerykanie zaczęli badać możliwość zbudowania samolotu o kształcie utrudniającym wykrycie przez radar. Zaprezentowane wówczas koncepcje okazały się tak obiecujące, że amerykańskie władze zdecydowały o natychmiastowym utajnieniu programu badawczego.
Warto zauważyć, że zainicjowane wcześniej przez DARPA prace prowadzono bez szczególnej troski o poufność, a wstępne analizy były szeroko opisywane przez branżowe czasopisma. To wszystko skończyło się w 1976 roku, kiedy w bazie Holloman w Nowym Meksyku konkurujące ze sobą firmy Northrop i Lockheed zaprezentowały pierwsze modele samolotów, mających charakteryzować się niezwykle małym echem radarowym.
Northrop buduje latające skrzydło
Badania, prowadzone w ramach programu Have Blue (który z czasem doprowadził do powstania samolotu F-117)
były na tyle obiecujące, że już w 1978 roku lotnictwo zdecydowało: chcemy mieć niewykrywalny bombowiec dalekiego zasięgu. Zainicjowany wówczas program ATB (Advanced Technology Bomber) zaowocował opracowaniem przez firmę Northrop koncepcji wielkiego bombowca w układzie latającego skrzydła.
Warto przy tym pamiętać, że Northrop miał spore doświadczenia w projektowaniu samolotów o takim układzie aerodynamicznym – od eksperymentalnego N-1M z 1940 roku, poprzez takie maszyny, jak XB-35 czy YB-49. Pomysł Northropa zyskał akceptację i w 1981 roku oficjalnie rozpoczęto prace nad bombowcem B-2. W 1987 roku rozpoczęto budowę pierwszej maszyny, a prototypowa konstrukcja wzniosła się w powietrze dwa lata później.
Nowoczesny i drogi
Początkowo planowano budowę pokaźnej floty trudnowykrywalnych maszyn. Wstępnie – na początku lat 80. – lotnictwo chciało aż 165 takich samolotów. Planowane zamówienie zmniejszono następnie do 133, później do 75, a ostatecznie poprzestano na wyprodukowaniu 20 seryjnych samolotów, do których dołączył jeszcze jeden – przebudowany na maszynę seryjną prototyp.
B-2 Spirit (Duch) bywa nazywany najdroższym samolotem świata. To prawdopodobnie prawda, jednak dokładna cena pojedynczego egzemplarza jest bardzo trudna do oszacowania. Składają się na nią nie tylko materiały i koszty produkcji, ale również ogromny, wieloletni program badawczy, bez którego ten samolot nigdy by nie powstał. Dlatego szacunki (w cenach z połowy lat 90.!) są bardzo rozbieżne – od około 480 mln do 2,8 mld dolarów za egzemplarz.
Cena przewagi technologicznej
B-2 charakteryzuje się również znacznymi kosztami eksploatacji, sięgającymi 135 tys. dolarów, przypadających na godzinę lotu. Pod tym względem supernowoczesna maszyna jest dwukrotnie droższa od leciwego B-52. Co oferuje w zamian?
Samolot ma zasięg 11 tys. kilometrów i może przenosić do 23 ton uzbrojenia. Zasięg można niemal dowolnie wydłużać dzięki tankowaniu w powietrzu, więc długotrwałość misji jest ograniczona przede wszystkim wytrzymałością 2-osobowej załogi. Ponieważ B-2 wyruszają na misje z terytorium USA, podczas bombardowania celów na Bliskim Wschodzie zdarzało się, że piloci byli za sterami nawet do 40 godzin.
Całą dobę w powietrzu
Tak długi czas misji przekracza możliwości skupienia zwykłego człowieka. Dwuosobowa załoga, wysoka automatyzacja i możliwość odpoczynku w czasie lotu to jednak nie wszystko. Praktyka pokazała, że w kabinie jest wystarczająco dużo miejsca, by rozstawić w niej niewielkie, składane łóżko, co – jak wynika z anegdot opowiadanych o 30-godzinnych misji w czasie bombardowania Kosowa – praktykowały niektóre załogi.
Według innych znacznie lepszym pomysłem było rozłożenie na podłodze rozwijanego materaca. W każdym z tych przypadków odpoczywający lotnik nie mógł jednak narzekać na nadmiar komfortu: miał do wyboru trzymać głowę albo obok nawiewu wentylacji, albo obok pokładowej toalety.
Serbowie zestrzelili samolot stealth
Przez lata samoloty F-117 mogły działać zupełnie bezkarnie, jednak cieniem na ich wojennych losach kładzie się wydarzenie z 1999 roku. Podczas jednej z misji Serbowie nie tylko wykryli, ale także zestrzelili maszynę tego typu. Choć analiza tego zdarzenia wskazuje, że mieli przy tym wiele szczęścia, to fakty są bezsporne: "niewidzialny" F-117 został zestrzelony rakietą przeciwlotniczą.
B-2 nie ma w swojej historii podobnego zdarzenia. Co więcej samolot nie tylko nigdy nie został zestrzelony, ale – według nieoficjalnych informacji – nigdy nie wystrzelono w jego kierunku żadnej rakiety.
Połowa floty bombowców w powietrzu
Podczas manewrów Neptune Falcon/Neptune Hawk w 2018 roku w rejonie Minneapolis na niebie pojawiło się aż 10 samolotów B-2, czyli połowa trudnowykrywalnych bombowców. Towarzyszyły im tankowce KC-10. Choć tak wiele B-2 uczestniczących w lotach wywoła ło falę spekulacji na temat ich celu, amerykańskie siły powietrzne stwierdziły, że to rutynowe ćwiczenia.
Samoloty B-2 pozostaną w linii prawdopodobnie do 2036 roku – czyli o kilkanaście lat krócej, niż początkowo planowano. Trwają już prace nad następcą. Prawdopodobnie będzie nim, produkowany również przez Northropa, B-21 Raider.