Artystyczne wizje z naukową podstawą. Polska artystka przedstawia świat roku 2081

Śmierć przewidywana co do minuty, hologramy zmarłych krewnych przy wigilijnym stole i śluby na powierzchni Księżyca. Oto wizja Agi Szuścik w jej projekcie "2081". Artystka wykorzystuje wiedzę naukową, by z jej pomocą pokazać, co nas czeka za sześć dekad.

Artystyczne wizje z naukową podstawą. Polska artystka przedstawia świat roku 2081
Źródło zdjęć: © Aga Szuścik
Grzegorz Burtan

29.06.2018 19:13

Wiele było już wizji przyszłość, nie znaczy to jednak, że potencjał kreatywny został wyczerpany. Aga Szuścik to fotografka i filmowczyni, którą fascynuje temat nnie tak odległej przyszłości. W rozmowie z WP Tech przybliża nam swoje obawy, lęki, nadzieje inspiracje. Tłumaczy też, dlaczego dawniej wierzono, że świat będzie składał się z megamiast i pól owsa oraz dlaczego stajemy się głupsi.

*[Grzegorz Burtan, Wirtualna Polska:] *Ktoś projektuje domy, inny silniki, a ty zawodowo zajmujesz się przewidywaniem przyszłości.

[Aga Szuścik:] Tego bym nie powiedziała. Zajmuję się zawodowo filmem i fotografią. Zaczęło się to jeszcze na studiach polonistycznych. Jeden z tekstów socjologa i medioznawcy Derricka de Kerckhove’a sprawił, że wpływ technologii na życie i człowieczeństwo stał się głównym tematem moich rozmyślań. To wyznaczało tor moich prac dyplomowych na obu uczelniach, w tym doktoratu na Łódzkiej Filmówce. Uściślając, zawodowo tworzę projekty artystyczne w oparciu o naukę przewidują przyszłość.

Czego się najbardziej boisz w swoich przewidywaniach?

Skutków wprowadzania i rozpowszechniania nowych technologii. Przeraża mnie to, że postępująca zmiana relacji „face to face” na „face to interface” skutkuje spowolnieniem rozwoju emocjonalnego i zanikiem umiejętności kontaktu z ludźmi. Stajemy się samotni i smutni, nasza wartość ma niepewny smak. Nazywam to depresją 2.0.

Nawet choroby psychiczne mogą liczyć na nowe wersje?

Możliwość naciśnięcia kombinacji „control + Z” odbierze nam odpowiedzialność za czyny. Wymiana telefonów, drukarek i pralek, gdy tylko coś się psuje lub wychodzi nowy model, sprawia, że podobnie postępujemy z przyjaciółmi i partnerami. Ukułam nawet termin „egzowiedza”.

Co to znaczy?

Odnosi się do pojęcia "cyfrowej demencji", o której mówi Manfred Spitzer (psychiatra – przyp. red.). Wszystko możemy w sekundę znaleźć w telefonie, o niczym nie musimy więc wiedzieć i pamiętać. Martwię się, że przez to stajemy się głupsi. Jako fotograf, dużo rozmyślam o tym, co dzieje się z medium fotografii. Krzysztof Olechnicki (socjolog – przyp. red.) mówi o filtrowaniu doświadczenia przez fotografowanie. Wierzę, że ludzie na koncertach, podczas akcji ratunkowych na ulicy oraz na wakacjach oglądają świat przez ekrany telefonów w aplikacji „Aparat” nie z próżności.

To po co?

Bo zazwyczaj kontaktując się ze światem wyłącznie przez nowe media. Nie potrafią podjąć wyzwania zmierzenia się z realnymi emocjami. Dokładniejsze wnioski tego typu zobaczyć można na moich pracach. O ile tekst jest obiektywny, fotografie stanowią moją subiektywną interpretację tego, do czego prowadzi rozwój technologiczny.

Czego osobiście brakuje Ci w wizjach na temat tego, co nadejdzie?

Skoro tak różni naukowcy i artyści podejmują temat na różne sposoby, to nie powinno brakować niczego. A jednak brakuje mi pewnej kwestii. I w większości tekstów kultury, i w moim własnym projekcie.

Jakiej?

Pomijany jest temat Osobliwości technologicznej - czynnika, który zburzy wszystko, co dotychczasowe.

Dlaczego?

Bo to będzie moment, w którym postęp technologiczny przyspieszy do tego stopnia, że niemożliwe będą już jakiekolwiek przewidywania. Mieliśmy już takie momenty, na przykład pod koniec XIX wieku.

Naprawdę?

Wówczas naukowcy prognozowali, że przez urbanizację ilość potrzebnych do przewozu ludzi koni poskutkuje tym, że planetę zajmować będą miasta i rozpościerające się między nimi pola owsa. Nagle na drogi wjechały samochody i owsiane przewidywania prysnęły. Kurzweil uważa, że najbliższy przełom tego typu nadejdzie, gdy sztuczna inteligencja przegoni ludzką.

Obraz
© Aga Szuścik

Ślub na Księżycu.

I cała koncepcja cywilizacji napędzanej owsem wzięła w łeb.

Badania naukowe głównie mówią o tym, co przed Osobliwością. A ostatnio kręcone filmy skupiają się na tym, co będzie po nim. Jest masa wyjątków, mam jednak wrażenie, że ciężko zarówno naukowo, jak i artystycznie, podjąć temat takiego przełomu. Ja sama bezpośrednio również nie podejmuję owej kwestii w „2081”. Bałam się, że projekt utraciłby spójność lub oddalił się od owej idei „pozbawionej histerii kontemplacji”.

Której zmiany bądź rewolucji w technologii oczekujesz najbardziej?

Z największą niecierpliwością czekam na kolejne sprzęty i odkrycia medyczne. Ciężko znieść myśl, że w czasach sztucznej inteligencji, klonowania i druku 3D, wciąż umieramy na raka czy zawał serca. Liczę również na to, że nowoczesne rozwiązania ekologiczne pomogą nieco odetchnąć naszej planecie oraz że znajdziemy alternatywy dla zasobów, które wyczerpujemy. Osobiście nie mogę się doczekać samochodów, którymi nie będzie trzeba kierować. Mam nadzieję, że dożyję komercyjnych lotów w kosmos i Photoshopa, przy którym nie będę się tyle denerwować.

I to zawierasz w swojej wizji roku 2081?

Dla mnie najcenniejszym pierwiastkiem przyszłości jest teraźniejszość. Czyli osadzenie przewidywań w szczegółowo zbadanych kierunkach rozwoju cywilizacji. Futurologia przez wielu uznawana jest za oksymoron.

Z jakiego powodu?

Bo nie można badać czegoś, czego jeszcze nie ma. Ja jednak uparłam się na położenie nacisku na "logos". Chcę, by najmniejszy element każdej fotografii w "2081" dało się wyjaśnić tym, do czego dąży współczesna cywilizacja, nauka, kultura. Projekt poprzedziły wieloletnie badania naukowe i stworzenie tekstu, który stał się moją pracy doktorskiej. Pisząc, byłam w stu procentach naukowcem.

Obraz
© Aga Szuścik

Aga Szuścik na wernisażu "2081".

Nie artystką?

W tekście owszem, byłam naukowcem, ale robiąc zdjęcia byłam tym i tym. Gene Youngblood (teoretyk filmu – przyp. red.) użył w
“Expanded Cinema” określenia "design-scientist", łączącego naukowego podejście z tworzeniem. Od zawsze taką rolę staram się przybrać, tworząc swoje dzieła.

W opisie podkreślasz, że projekt to „pozbawiona histerii kontemplacja” – Twoim zdaniem twórcom przewidującym przyszłość brak dystansu?

Ten fragment opisu to forma obrony naukowości projektu. Samo słowo "kontemplacja" jest tutaj neutralne. Realizując projekt, robiłam wszystko, by zachować odpowiedni balans między pesymizmem i optymizmem. Coraz liczniej i ciaśniej otaczające nas rozwiązania technologiczne. Z jednej strony dają nam przecież wygodę i poczucie bezpieczeństwa. Z drugiej strony napawają obawą i odsuwają od realnego doświadczenia. Nie chcę tragizować lub zachłystywać się.

Jaki nurt naukowy reprezentujesz?

Wolałabym uniknąć etykietowania. Chętnie natomiast wymienię nazwiska. Oprócz de Kerckhove’a, inspirują mnie Ray Kurzweil, Jacques Attali czy Alvin Toffler (futurolog – przyp. red.).

Sporo nazwisk, do tego głównie znanych w środowisku akademickim.

Wprawne oko zauważy, że wszystkie wymienione nazwiska ukryłam w treści zdjęć, pod postacią imion bohaterów czy nazw własnych. Jestem też wielką fanką tekstów Edwina Bendyka (publicysta – przyp. red.). Wciąż noszę się z zamiarem wysłania mu "2081", ale trochę się wstydzę. Dużo do myślenia dały mi filmy i seriale: "Czarne lustro", "Lobster", czy "Ona". Są niezwykle futurologiczne w rozumieniu opisanym przeze mnie wcześniej.

Obraz
© Aga Szuścik

Wigilia, rok 2081.

Mówiłaś, że "2081" powstawało latami. Jak zmieniała się przez ten okres forma tego projektu?

Na bardzo wczesnym etapie prac nad "2081" pojawiały się koncepcje obrazów interaktywnych, w tym stworzenia piętnastu dzieł VR. Realizuję zarówno zdjęcia, jak i filmy, więc miałam dylemat. Pozostanie przy klasycznych wydrukach wieszanych na ścianie okazało się najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście fotografie zostały bardzo mocno przetworzone w programie graficznym. Właściwie każdy obraz w “2081” to skutek wielogodzinnej pracy w Photoshopie - sklejania zdjęć, generowania elementów itd. Wbrew pozorom, jestem chyba typem kogoś, kto bardziej niż przewodzić planowi zdjęciowemu lubi dłubać przy komputerze, woli końcową obróbkę.

Czy w sztuce istnieje jakiś uniwersalny sposób by mówić o przyszłości? Na przykład gry lub VR są najlepszym medium do tego tematu?

Myślę, że nie. W sztuce uwielbiam jej odżegnywanie się od warunków. O kondycji współczesnego i przyszłego świata można artystycznie wypowiadać się zarówno prostym rysunkiem, jak i interaktywnym environmental art. Medium jest kwestią indywidualnego wyboru, raczej wiążącego się z tym, jakim językiem sztuki w danej chwili lub w ogóle najchętniej posługuje się twórca.

Następna wystawa Agi Szuścik, "To się nie zdarza", odbędzie się 11 sierpnia w Krakowie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)