Antarktyda. Naukowcy odkryli, czym jest "krew lodowca", ale region skrywa więcej sekretów
Naukowcy badający Antarktydę rozwiązali tajemnicę "krwawiącego lodowca". Zajęło im to aż 100 lat. Największym zaskoczeniem nie było samo wyjaśnienie, czym jest to zjawisko, a to, gdzie do niego dochodzi.
29.10.2019 | aktual.: 29.10.2019 10:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Antarktyda to najbardziej wysunięty na południe kontynent Ziemi, na którym znajduje się geograficzny Biegun Południowy. Zamarznięta pustynia jest domem dla około 1000 naukowców, którzy żyją w ekstremalnych warunkach, a temperatury spadają czasami do -90 ° C. Nic dziwnego, że od lat Antarktyda fascynuje naukowców.
W 1911 roku australijski geolog Griffin Taylor był zszokowany po odkryciu czerwonej słonej wody, wypływającej z lodowca na pokrytą lodem powierzchnię West Lake Bonney we wschodniej części Antarktydy.
Zjawisko to zostało po raz pierwszy przypisane czerwonym glonom, ale w zeszłym roku naukowcy ostatecznie ostatecznie odkryli tę tajemnicę. Zespół badaczy potwierdził, że czerwony odcień był w rzeczywistości spowodowany wysoką zawartością żelaza, która zmieniła kolor wody w krwawy czerwony.
Jednak Erin Pettit, jeden z naukowców, który pracował nad tajemnicą, przyznał, że nie wszystkie tajemnice udało się od razu rozwiązać. Przede wszystkim naukowcy wciąż nie wiedzieli, skąd pochodzi zabarwiona na czerwono solanka. Kierunek i sposób jej wypływania z lodowca nasuwał kolejne pytania.
Gdyby solanka miała swój początek u podstawy lodowca - wypływałaby od jego spodu. Zamiast tego zespół odkrył, że solanka wypłynęła ze szczytu lodowca i spłynęła po krawędzi, ostatecznie łącząc się z pobliskim jeziorem.
Zobacz także
Aby potwierdzić teorię, dr Pettit i jej zespół przemierzyli lodowiec i wykonali pomiary za pomocą czujnika fal radiowych. Instrument wysyła impulsy radiowe do lodu, które swobodnie przemieszczają się przez zamarznięty lodowiec. Na podstawie tych pomiarów udało się ustalić, że ciśnienie wyciska wodę ze starożytnego jeziora znajdującego się pod powierzchnią lodowca.
Zespół opublikował swoje odkrycia i był w stanie je potwierdzić, gdy w tym roku zespół wiertniczy odwiedził region. Prowadząc wiercenia we wskazanym miejscu, udało się ustalić, że "krwawa" solanka faktyczne wypływa z miejsca wskazanego przez opracowane mapy.
Co ciekawe późniejsze badania potwierdziły, że solanka jest prawie trzy krotnie bardziej słona niż woda morska. To stwarza niepowtarzalne warunki do rozwoju mikroorganizmów przede wszystkim dlatego, że nie zamarza ona tak szybko jak woda słodka. Dzięki temu mikroorganizmy, będące np. bakteriami morskimi, są w stanie przetrwać w ekstremalnych warunkach.
- Zgodnie z przypuszczeniami okazało się, że te słone wody są bardziej powszechne pod powierzchnią lodu. Te, które widzimy, to jedynie część całego systemu, który zasilany jest z wewnątrz kontynentu i tworzy cały podpowierzchniowy ekosystem - powiedziała Jill Mikucki, mikrobiolog z Uniwersytetu z Tennessee. Badaczka ma nadzieję powrócić na Antarktydę by lepiej zrozumieć przyczynę aż tak dużego zasolenia podziemnych wód.
Region, w którym występują "krwawe" solanki jest interesujący dla naukowców również z innych powodów. Jest największym wolnym od lodu obszarem Antarktydy, na którym znajduje się zaledwie kilka lodowców. A suchy i chłodny klimat dodatkowo jest przyczyną niecodziennych zjawisk. Można tutaj natrafić np. na mumie fok liczące nawet tysiąc lat.