Amerykanie próbują, ale nie mogą się pozbyć samolotów A‑10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kongres zabronił Siłom Powietrznym USA odesłanie któregokolwiek z A-10 na "emeryturę".
Samolot bliskiego wsparcia A-10 to lubiana, uznana i sprawdzona maszyna. Jednak US Air Force musi się jej pozbyć, bo nie nie stać jej na utrzymywanie różnych modeli samolotów.
- Uwielbiam A-10, ale jeśli mam pozbyć się F-16 albo F-35, żeby go zatrzymać, to muszę go poświęcić - powiedział generał Herbert J. Carlisle, gdy pełnił funkcję dowódcy Air Combat Command w Langley Field.
A-10 mają zostać wycofane i zastąpione F-35, które mogą pełnić zdecydowanie wiele więcej rodzajów misji niż tylko bliskie wsparcie pola walki. Chociaż US Air Force chciałaby się pozbyć A-10 jak najszybciej (przez rosnące koszty utrzymania), to na razie nie jest to możliwe.
Kongres przekazał prezydentowi USA ustawę, która zabrania wycofywania samolotów A-10, dopóki Air Force nie będzie dysponowała zamiennikiem. Członkowie kongresu chcą uniknąć sytuacji, w której Siły Powietrzne nie mają pełnego potencjału obronnego.
Zgodnie z zapisami w ustawie samolotu A-10 będą latać jeszcze do roku 2030.
Obecnie flota A-10 liczy 173 egzemplarze. Ostatnio zakończył się proces wymiany skrzydeł we wszystkich samolotach. Jednocześnie firma Boeing podpisała kontrakt wart 999 mln dolarów, zgodnie z którym będzie nadal produkowała skrzydła, gdyby były potrzebne do wymiany.
Dodatkowo A-10 przechodzą proces modernizacji, który ma jeszcze zwiększyć ich możliwości bojowe. W ramach procesu A-10 są doposażane w nowe, cyfrowe wyświetlacze kokpitowe, które są bardziej odporne na zakłócenia elektromagnetyczne oraz pozwolą na skuteczniejsze namierzanie celów. A-10 są także dostosowywane do przenoszenia bomb GBU-39.