Airbus wziął się za projektowanie taksówek. Nadciąga Vahana - przyszłość transportu miejskiego
23.11.2016 | aktual.: 23.11.2016 17:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Europejski koncern lotniczy Airbus od dłuższego czasu zaskakuje przeróżnymi, nie zawsze przyjaznymi dla pasażerów pomysłami. Tym razem firma wzięła się za przeorganizowanie transportu miejskiego i zaproponowała lotniczą taksówkę. Vahana - bo tak nazywa się pojazd - ma być równie przyjazna w użyciu, co zwykłe taksówki. Dzięki temu, że pojazd będzie latał, a nie korzystał z infrastruktury drogowej, nie będzie stał w korkach i czas podróży zostanie skrócony do minimum.
Sposób na rozładowanie korków
Nasze miasta korkują się z roku na rok coraz bardziej i nikomu nie trzeba tumaczyć, że tłok na drogach będzie coraz większy. Zarządcy miast próbują ograniczać ruch pojazdów w centrach, wprowadzają wypożyczalnie samochodów na wzór roweru miejskiego, jednak na razie są to tylko półśrodki. Airbus przekonuje, że jedynym sposobem na odkorkowanie miast jest przesiadka z transportu kołowego do autonomicznych taksówek powietrznych.
Z aplikacją
Projekt Vahana zakłada, że w miastach pojawią się całkowicie autonomiczne pojazdy latające. Pojazd zamówimy tak, jak dziś zamawiamy taksówki w aplikacjach - podajemy miejsce odbioru oraz miejsce docelowe. Napędzany elektrycznymi śmigłami płatowiec samodzielnie znajdzie najbliższe miejsce obok nas, na którym będzie mógł bezpiecznie wylądować. Dzięki ośmiu obracanym silnikom Vahana będzie miała możliwość pionowego startu i lądowania. Atutem ma być też rozmiar zbliżony do przeciętnego samochodu osobowego, dzięki czemu powietrzna taksówka ma bez problemu dotrzeć w każdy rejon miasta i móc tam bezpiecznie wylądować.
Prace już trwają
Choć wizja Airbusa wydaje się bardziej pasować do filmów science-fiction niż do obecnego świata, to wcale nie jest to szalony pomysł marketingowców. W amerykańskim ośrodku badawczym zlokalizowanym w San Jose trwają już pierwsze prace nad prototypem, który ma zostać zaprezentowany w roku 2017. Przedstawiciele Airbusa deklarują, że komercyjne wdrożenie produktu nastąpi już w roku 2020. Co ciekawe, głównym partnerem firmy jest Uber, który na amerykańskim rynku nie stroni od nowoczesnych i niestandardowych pomysłów, jak choćby autonomiczne taksówki bez kierowcy.
Nie tylko Airbus
O rynek autonomicznego transportu lotniczego walczy wiele firm. Jednym z najbardziej znanych projektów, nad którym rozpisywał się niemal cały świat, jest projekt chińskiej firmy Ehang. W styczniu 2016 r., podczas targów CES, firma pokazała praktycznie gotowy do wdrożenia projekt autonomicznego drona pasażerskiego. Aby z niego korzystać, wystarczy wpisać na tablecie sterującym miejsce docelowe i rozsiąść się wygodnie w fotelu. Pierwszy egzemplarz potrafi lecieć z pasażerem przez 23 minuty, osiągając prędkość 100 km/h. Podobnie jak w przypadku projektu Vahana, wszystko tu odbywa się w pełni automatycznie, a o bezpieczeństwo dbają zaawansowane systemy elektroniczne. Chińczycy za swój produkt życzą sobie około 800 tys. złotych. Airbus twierdzi natomiast, że ich pojazd, dzięki masowej produkcji, będzie znacząco tańszy.
Problem z prawem
Największym problem, z jakim uporać się muszą obie firmy, jest jednak nie sama konstrukcja i koszty produkcji, ale prawo. Obecnie praktycznie żaden kraj nie pozwala na autonomiczne loty pasażerskie bez obecności na pokładzie pilota ze stosowną licencją. Przekonanie władz lotniczych i zebranie odpowiednich certyfikatów może zająć więcej czasu niż opracowanie i wdrożenie do produkcji całego pojazdu.