Zaostrzenie prawa aborcyjnego pogorszy stan zdrowia kobiet w Polsce. Tak mówi nauka

Trybunał Konstytucyjny ma wydać dzisiaj decyzję w sprawie skargi dotyczącej dopuszczalności aborcji w przypadku podejrzenia wad płodu. Jeśli przesłanka ta zostanie uznana za niekonstytucyjną, będzie to kolejny krok w kierunku pogorszenia się stanu zdrowia kobiet w naszym kraju.

Zaostrzenie prawa aborcyjnego pogorszy stan zdrowia kobiet w Polsce. Tak mówi nauka
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Marcin Bielecki

Przesłanka, o której wyżej mowa stanowi aż 98 proc. aborcji wykonywanych w Polsce. Dlatego przepisy w zaostrzonej formie będą de facto skutkowały prawie całkowitym zaprzestaniem wykonywania aborcji w naszym kraju.

To oznacza, że w Unii Europejskiej zbliżymy się jeszcze bardziej do Malty, która jest jedynym krajem posiadającym surowsze prawo w tej kwestii od naszego, a która zabrania dokonania aborcji w każdym przypadku.

W innych miejscach Europy jeśli prawo aborcyjne jest w jakiś sposób zmieniane, to na rzecz jego liberalizacji. Tak było w 2018 roku w Irlandii i Irlandii Północnej, gdzie w referendach podjęto decyzję o możliwości wykonywania aborcji do 12 tygodnia ciąży, mimo że w obu z nich prawo było przed zmianą jeszcze surowsze niż w Polsce.

Nasz kraj jednak zdaje się przeć pod prąd, zamiast uczyć się na doświadczeniach innych krajów. Idziemy tam skąd przyszli Irlandczycy, nie zwracając uwagi na to, jakie to prawo miało tam konsekwencje i dlaczego zostało ono w końcu tak znacznie zmienione.

Surowe prawo aborcyjne to cierpienie kobiet

Wykonany przez irlandzkie Center of Reproductive raport zatytułowany "Abandoned and Stigmatized", który omawiał wpływ surowego prawa aborcyjnego w Irlandii na stan psychiczny kobiet, stwierdził jednoznacznie jego negatywny impakt. W kontekście kwestii zakazu aborcji w przypadku poważnego uszkodzenia płodu, dokument informuje, że efektem takiego prawa było "ogromnie cierpienie psychiczne i narażenie zdrowia fizycznego wielu kobiet."

Jak przytacza raport, przykładami są tutaj "historię kilku irlandzkich kobiet, którym postawiono diagnozę wystąpienia śmiertelnej anomalii płodu, jednocześnie zabraniając im wykonanie aborcji." Osoby, które ucierpiały przez takie przepisy prawne, rozpoczęły wraz ze swoimi partnerami prowadzenie grupy wsparcia dla ludzi o podobnych doświadczeniach. Same opisywały to jako "wstrząs i szok, spowodowany tym, że w momencie największej potrzeby państwo odwróciło się od nich i poczuły się jak przestępcy".

Raport podkreśla też, że tego rodzaju postępowanie stoi w sprzeczności z europejskimi wytycznymi dobrych praktyk medycznych.

Do takich samych wniosków dochodzą badania naukowe. Jedno z nich, wykonane przez badaczy z University of California, San Fransisco i Oakland, doprowadziło do konkluzji, że brak możliwości wykonania aborcji ma negatywny wpływ na zdrowie psychiczne kobiet. W badaniu z 2017 roku kobiety, którym odmówiono aborcji, wykazywały większy niepokój, mniejsze zadowolenie z życia i niższą samoocenę w porównaniu z tymi, które miały szansę wykonać zabieg.

Również w zakresie zdrowia fizycznego istnieje negatywny wpływ w przypadku restrykcji prawa aborcyjnego. Badanie z ubiegłego roku, przeprowadzone przez naukowców z University of California, wykazało gorsze długoterminowe wyniki w tym zakresie wśród kobiet, które urodziły dziecko po tym, jak odmówiono im aborcji, w porównaniu do tych, które aborcję wykonały.

Dobitnie zły wpływ surowego prawa aborcyjnego na zdrowie kobiet pokazuje analiza z 2018 roku, wykonana przez dwójkę naukowców z Uniwersytetu w Santiago i Uniwersytetu w Lund, która badała tę zależność poprzez wykorzystanie dokumentacji medycznej z Meksyku.

Tam aborcja została zalegalizowana w Dystrykcie Federalnym, a sankcje za nią zostały zwiększone w innych regionach kraju. Badanie udokumentowało natychmiastowe zmniejszenie liczby hospitalizowanych kobiet o około 10 tys. przypadków wraz z legalizacją aborcji w Dystrykcie Federalnym Meksyku. Autorzy podkreślili, że wyniki ich badania są szczególnie ważne ze względu na ponowne weryfikowanie przepisów aborcyjnych w wielu krajach, podając przykład zamiarów lub dokonanej już liberalizacji w Irlandii, Chile czy Argentynie i dla przeciwwagi wymieniając noszące się z zaostrzeniem prawa niektóre stany USA i… Polskę.

Przymus szukania możliwości zabiegu za granicą to ogromny stres i wykluczenie, które może skończyć się tragedią

Wspomniany na początku raport irlandzkiego Center of Reproductive stwierdza, że kobiety, które zdecydowały się na wykonanie aborcji za granicą, często podróżowały w ukryciu (ze względu na tabu kulturowe) i były obciążone koniecznością zorganizowania sobie podróży, w czasie gdy mogą już doświadczać poważnych trudności z powodu ciąży.

Dokument w tym kontekście cytuje Amandę Mellet, u której w 2011 roku wykryto w trakcie ciąży to, że płód cierpi na śmiertelny zespół Edwardsa. Żeby dokonać aborcji, kobieta była zmuszona wyjechać za granicę ze względu na obowiązujące wtedy prawo w Irlandii. Wraz z mężem musiała także wrócić do kraju 12 godzin po wykonaniu zabiegu, ponieważ nie było ich stać na dłuższy pobyt w klinice. Mellet swoją podróż wspomina jako "koszmar, podczas którego ukrywała swoją ciążę, bo bała się reakcji innych ludzi, np. taksówkarza czy recepcjonistki w hotelu, na to, że chce przerwać ciążę".

Jak informuje raport, irlandzcy lekarze potwierdzili, że presja finansowa oraz izolacja od służby zdrowia i rodziny mają negatywny wpływ na zdrowie kobiet wyjeżdżających za granicę w celu dokonania aborcji.

Jeszcze większych psychicznych i fizycznych szkód doświadczają te kobiety, które nie są w stanie np. z powodów finansowych, czy też swojego wieku dokonać aborcji nawet za granicą. To prowadzi do skrajnie groźnych dla zdrowia prób samodzielnego wywołania aborcji, np. poprzez zażycie leków zamówionych przez internet, których bezpieczeństwo jest niezweryfikowane.

Powyższy artykuł opiera się na wnioskach z przytoczonych badań, zaś dokładne metodologie i dane statystyczne znajdują się pod załączonymi linkami.

wiadomościzdrowieaborcja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (52)