A380 to przy nim maluch – największy samolot świata w tym roku wzbije się w powietrze
Ludzie zawsze mieli potrzebę konstruowania rzeczy coraz większych i potężniejszych. Tak powstały gigantyczne tankowce, lotniskowce czy ciężarówki wielkości sporego domu. Projekt, którym zajmuje się jeden z założycieli Microsoftu – Paul Alen – idealnie wpisuje się w marzenia o budowaniu potężnych i wielkich maszyn. Stratolaunch to największy samolot świata, którego rozpiętość skrzydeł wynosi aż 117 metrów – to o 37 metrów więcej niż w przypadku Airbusa A380. Paul Alen zapowiedział kilka dni temu, że projekt jest praktycznie gotowy i w tym roku odbędzie się dziewiczy lot.
19.03.2017 15:21
W tym samolocie wszystko jest inne i w niczym nie przypomina on maszyn, które dziś zobaczyć możemy na niebie. Jest w tym jednak prosty cel – ten samolot to tak zwany „nosiciel”. Jego głównym zadaniem będzie transportowanie potężnych rakiet kosmicznych do poziomu stratosfery, gdzie dopiero tam zostaną one odpalone i wystrzelone w dalszą podróż. Ma to diametralnie obniżyć koszty misji kosmicznych, ponieważ można zrezygnować z ciężkich modułów startowych koniecznych do tego, aby rakieta w ogóle oderwała się od ziemi i osiągnęła stratosferę. Mimo wysokiego kosztu wyprodukowania samolotu „nosiciela” i tak jest to rozwiązanie bardzo ekonomiczne. Jeden samolot może wynieść setki, a nawet tysiące rakiet w ciągu swojego cyklu życiowego, co sumarycznie będzie znacznie tańsze, niż wyposażenie każdej rakiety w moduł startowy.
W teorii założenie było proste – skleimy ze sobą dwa Boeingi 747 i w ten sposób powstanie nowa, potężna maszyna. Jak łatwo się domyślić, zadanie okazało się znacznie trudniejsze i zaprojektowanie odpowiednich elementów zajęło inżynierom mnóstwo czasu. Musiano się skupić nie tylko na połączeniu dwóch sporych kadłubów, ale także na zapewnieniu odpowiedniej mocnej i sztywnej konstrukcji, zdolnej utrzymać bardzo ciężki ładunek. Takie monstrum potrzebuje też odpowiedniej mocy, aby unieść się w powietrze – samolot wraz z podwieszonym do niego ładunkiem może maksymalnie ważyć nawet 540 ton. Zdecydowano się na użycie aż sześciu silników pochodzących z B747-400, a wyprodukowanych przez Pratt & Whitney. Każdy z nich generuje ciąg o mocy nawet 281 kN. Mimo tak potężnej mocy Stratolaunch potrzebuje sporego pasa startowego. Kiedy największe dziś samoloty „zadowalają” się pasem o długości 1,5-2 km, tak te monstrum potrzebuje pasa o długości aż 3,7 km. To spory problem, ponieważ znacznie ogranicza to dostępne miejsca, z których można wykonywać operacje lotniczo-kosmiczne. To właśnie nad skróceniem drogi rozbiegu i dobiegu obecnie intensywnie pracują inżynierowie.
Sama konstrukcja o wymiarach 73x117 metrów w dużej mierze została wykonana z nowoczesnych materiałów kompozytowych, przez co udało się obniżyć masę. Podwozie zostało zaadoptowane z B747 i łącznie liczy ono 28 kół. Zapas paliwa pozwala na przelecenie 2200 km wraz ładunkiem. To niezbyt wiele, jednak to nie jest samolot przeznaczony do lotów międzykontynentalnych. Do spełnienia roli „nosiciela” i wyniesienia rakiet na odpowiedni pułap, zasięg jest w zupełności wystarczający.
Początkowo Spacelaunch planowało wykorzystać projektowane przez Space X (firmę Elona Muska) rakiety Falcon 9. Jednak jakiś czas temu drogi obu firm się rozeszły. Obecnie dostawcą rakiet została firma Orbital ATK ze swoją konstrukcją Pegasus XL.
Spacelaunch to jedna z najciekawszych konstrukcji lotniczych na świecie. Nie tylko z racji swoich pokaźnych rozmiarów, ale także całkowicie odmiennego podejścia do budowy samolotu. Miejmy nadzieję, że tym razem Paul Alen dotrzyma obiecanego słowa (samolot miał wystartować już w zeszłym roku) i tym razem ujrzymy tego giganta na niebie.