"A‑Czapka" na PolakPotrafi.pl, czyli zarabianie na teoriach spiskowych niezgodnych z nauką
Aż 22 tys. zebrał twórca A-Czapki, mającej w teorii chronić przed promieniowaniem mikrofalowym z nadajników 5G. I chociaż eksperci jasno mówią, że to promieniowanie jest nieszkodliwe, to nie brakuje chętnych. Ani widowni, którą zebrał twórca dzięki serwisowi PolakPotrafi.pl
24.04.2020 15:56
Zakończoną już zbiórkę na realizację projektu A-Czapki można zobaczyć tutaj.
Zacznijmy od tego, czy taka czapka może w ogóle "blokować" promieniowanie mikrofalowe? Z testu przeprowadzonego na portalu "speedtest.pl" wynika, że tak – czapka może odbijać około 98% energii elektromagnetycznej. Tylko, jak mówi sam autor testu, ten wynik nie jest niczym nadzwyczajnym, bo "podobny poziom tłumienia fal zapewnia gruba ściana".
Zresztą nawet gdyby czapka odbijała fale elektromagnetyczne w większym stopniu, to nadal nie miałoby to żadnego znaczenia. A to dlatego, że po pierwsze, jak stwierdził w rozmowie z WP Tech Rafał Pawlak, Kierownik Laboratorium Badań Urządzeń Telekomunikacyjnych, "żeby folia aluminiowa zadziałała jako ekran, to musiałby pan się nią owinąć cały i szczelnie zasłonić wszelkie otwory."
Dodatkowo ekspert stwierdził, że "obowiązujące w Polsce europejskie limity natężenia pola elektromagnetycznego są 50 razy poniżej uznanego naukowo poziomu, przy którym ma ono faktyczny wpływ na funkcjonowanie naszych organizmów".
Tymczasem na stronie projektu A-Czapki możemy wyczytać, że… "komórki twojego ciała i nasze mózgi są non-stop wystawione na szkodliwe promieniowanie mikrofalowe".
Portal umywa ręce
– Ten projekt jest zgodny z prawem i naszym regulaminem. Dlatego pojawił się u nas na platformie – komentuje Jakub Sobczak, prezes zarządu PolakPotrafi.pl.
Na pytanie o to, czy platformie nie przeszkadza, że jej przestrzeń wykorzystywana jest jako miejsce popularyzowania fałszywych informacji, Sobczak odpowiada wymijająco, mówiąc, że ich zadaniem jest jedynie "zweryfikowanie, czy projektodawca zrealizował projekt i rozesłał nagrody wspierającym."
– Wspieranie jest dobrowolne, a jak widać, projekt ten znalazł grono swoich odbiorców. My nie jesteśmy od tego, aby oceniać, czy społeczność wspierająca projekt czapki ma rację, czy osoby, które ją krytykują. Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby na przykład finalny produkt mógł zaszkodzić czyjemuś zdrowiu, ale w przypadku tego projektu tak nie jest – stwierdza.
Można to zrobić lepiej
Rzekoma szkodliwość 5G jest niestety teorią, wokół której powstaje coraz większy szum. W czasie pandemii koronawirusa nabrał on wręcz absurdalnych rozmiarów – według niektórych zwolenników twierdzeń o destrukcyjnym wpływie 5G na ludzi, fale elektromagnetyczne nie tylko miałyby szkodzić zdrowiu, ale także… przenosić koronawirusa.
Niektórzy wzięli sobie to do serca tak mocno, że w Wielkiej Brytanii podpalono z tego powodu kilka masztów 5G.
A skąd wzięła się w ogóle taka teoria? W mieście Wuhan, w którym wykryto pierwszy przypadek koronawirusa, niedawno wprowadzono technologię 5G. Tylko i – dla zwolenników teorii spiskowych – aż tyle. Taka korelacja zupełnie niektórym wystarcza.
Niestety są osoby, które wyczuły w tym wszystkim sposób na zarabianie pieniędzy. I oprócz A-czapki, czy też "odpromienników" mających chronić przed promieniowaniem elektromagnetycznym, w Polsce rozrosła się np. duża gałąź medycyny alternatywnej.
W tej kwestii szczególną gwiazdą jest Jerzy Zięba – samozwańczy znachor, znany ze swoich teorii leczenia raka poprzez dożylne zastrzyki "lewoskrętną" witaminą C (coś takiego w ogóle nie istnieje), czy ostatnio zwalczania koronawirusa także poprzez zastrzyki z… perhydrolem, czyli 35-proc. roztworem nadtlenku wodoru.
Ale w przypadku Zięby stało się coś innego, niż w przypadku A-Czapki na PolakPotrafi.pl. YouTube usunął jego kanał ze swojej platformy. A potem sklepy takie, jak Empik, Biedronka i Carrefour wycofały ze sprzedaży jego książki i miesięcznik, w którym publikował. Lepiej późno niż wcale.
Oczywiście można tu argumentować, że propozycje Zięby z serii "wstrzykiwanie sobie czegoś dożylnie", w przeciwieństwie do "A-Czapki" mogą być z wysokim prawdopodobieństwem szkodliwe dla zdrowia. To prawda, ale popularyzowanie fałszywych informacji jest także szkodliwym działaniem. Nie zmienia tego to, że o mniejszej skali szkodliwości.
A wbrew temu, co w swoim oświadczeniu napisała platforma, tutaj nie chodzi o żadną "ocenę racji", tylko o pewną odpowiedzialność biznesową. Odpowiedzialność, której brak może się odbić każdemu biznesowi wizerunkową czkawką.