5G w Polsce ma kolejnego przeciwnika. To Wojciech Cejrowski
Wojciech Cejrowski na antenie radia Wnet krytycznie ocenił pomysł PiS, by do 2023 roku zasięg 5G objął duże polskie miasta. Według podróżnika i publicysty zagrożone może być polskie rolnictwo.
02.10.2019 09:37
W swoim programie wyborczym Prawo i Sprawiedliwość znalazło miejsce dla technologii 5G. Partia zapowiada, że jeśli wygra wybory, to do 2023 roku sieć będzie dostępna "w większości miast".
To zmartwiło Wojciecha Cejrowskiego. Jak zauważył serwis speedtest.pl, na antenie radia Wnet podróżnik obawia się nowej sieci, gwarantującej znaczące przyspieszenie internetu i rozwój inteligentnych miast.
"Przesuwanie normy", które martwi Cejrowskiego i wielu Polaków, tak naprawdę jest dostosowaniem się do obecnych europejskich standardów.
Czytaj też: 5G: rewolucyjna technologia, której obawiają się Polacy. Pokazujemy, co mówią badania
Aby udało się wdrożyć sieć 5G w Polsce, należy nie tylko postawić więcej nadajników, ale też zwiększyć normy PEM (promieniowania elektromagnetycznego). Polska ma najniższe normy PEM w całej Unii Europejskiej. To zasługa… czasów PRL. Pierwsze regulacje pojawiły się w latach 80. i od tego czasu nie były ruszane. Tak niskie, czyli 0,1 wata na metr kwadratowy, mają tylko Włochy i Bułgaria. Dla porównania, europejski standard to… 7-10 W/mkw.
Podróżnik obawia się również o to, że "konieczność rozstawienia słupów co 300 m doprowadzi do zapaści polskiego rolnictwa". W jaki sposób? Wszystko przez chwasty, które będą rosnąć wokół nadajników, wymagających od rolników zakupu "małych traktorów".
Tymczasem nikt nie będzie instalował nadajników 5G na środku pola - ze względów finansowych i prawnych. Speedtest przypomina, że nie będzie nawet takiej potrzeby, bo na terenach wiejskich 5G przejmie pasmo po telewizji naziemnej. Zasięg jest na tyle duży, że niepotrzebne będą nadajniki "co 300 metrów".
Mało tego - 5G nie tylko nie powinno zaszkodzić rolnictwu, ale też znacząco usprawnić pracę na roli.