5G działa i nie smaży mózgu. Sprawdziłem na sobie

Deszcz i wysokie budynki nie przeszkodziły mi w tym, by cieszyć się siecią piątej generacji. Tak, 5G działa i zachwyca.

5G działa i nie smaży mózgu. Sprawdziłem na sobie
Źródło zdjęć: © Jakub Wątor | Jakub Wątor

Na początku była niepewność. W końcu w ręce trzymałem dzieło Szatana. Telefon z modemem 5G. Tego 5G. Zabójczej technologii przyszłości. Zabójczo szybkiej, bo sieć przyspieszy kilkudziesięciokrotnie (na początku, później i kilkusetkrotnie) w porównaniu do dzisiejszych prędkości internetu. Zabójczo niebezpiecznej, bo zgodnie z fruwającymi po sieci teoriami, 5G usmaży nam mózgi. Tak jak usmażyła mikrofalówka, sieci wi-fi czy anteny krótkofalarskie.

5G to kolejny etap rozwoju sieci. Dzięki tej technologii miliardy urządzeń podłączonych do internetu zaczną się nawzajem "widzieć" i w astronomicznym tempie ze sobą komunikować. W perspektywie kilku, kilkunastu lat (zależnie od regionu świata) 5G zmieni po prostu nasze życie. Z tej technologii będą korzystały autonomiczne auta, miejskie czujniki (uliczne lampy, drogowe światła, kamery monitoringu, czujniki poziomu wody, modemy w lokalach usługowych i handlowych etc.), sprzęty domowego użytku, wszelka elektronika i oczywiście – nasze smartfony.

Przeciwnicy 5G wyobrażają sobie, że tak jak dziś niektórzy chodzą po ulicach z antysmogowymi maskami na ustach i nosie, tak w przyszłości wszyscy będziemy chodzić w hełmach chroniących przed "dziełem szatana". Przyjmując, że w każdym głupstwie jest szczypta prawdy, postanowiłem się zabezpieczyć. Przed testami skonstruowałem specjalny kask "anty 5G" owinięty folią aluminiową i ruszyłem łapać te kosmiczne prędkości.

5G w Warszawie takie jak w Seulu

A wszystko dzięki Orange, które udostępniło mi specjalny telefon z modemem 5G. Firma prowadzi obecnie testy sieciowe i w Warszawie postawiła 9 stacji bazowych (na Ochocie i Powiślu) nadających sygnał 5G. - Po przeszło dwóch latach testów w laboratoriach i terenie, uruchomiliśmy sieć działającą w stolicy. Do jej testowania zaprosimy naszych klientów, którym udostępnimy smartfony 5G, produkowane specjalnie dla Orange - mówi Jean-François Fallacher, prezes Orange Polska.

Przeszedłem trasę ok. 3 kilometrów Alejami Jerozolimskimi w Warszawie na wysokości Ochoty. Momentami – np. pod główną siedzibą Orange – w ogóle 5G nie mogłem złapać. Nieco kilometr dalej w końcu się udało. Po kilkudziesięciu próbach za pomocą aplikacji Speed Test, najwyższa prędkość pobierania, jaką osiągnęła sieć to 656 Mb/s, zaś wysyłania 46,3 Mb/s. Przy tej prędkości pobieranie pliku, który waży 1 GB to kwestia 20-30 sekund. Dla porównania, średnia prędkość internetu mobilnego w Polsce to — w zależności od operatora — między 18 a 27 Mb/s. Przekroczyć barierę 200 Mb/s jest ciężko. A plik o wadze 1 GB ściągałby się kilka minut.

Ale moje testy wcale nie pokazały pełni możliwości sieci 5G. Testowałem ją w trakcie deszczu, na terenie mocno zabudowanym biurowcami. Piotr Domański z biura prasowego Orange zaznacza: - Padający deszcz na pewno wpłynął na wyniki. Poza tym na Ochocie nasze nadajniki są wyżej zamontowane, niż na Powiślu. Tam wynik byłby jeszcze lepszy.

Faktycznie, gdy spojrzałem w historyczne wyniki Speed Testu na telefonie od Orange (używali go wcześniej pracownicy teleoperatora), można znaleźć wyniki dużo lepsze. Widać to poniżej - po lewej stronie wyniki pobierania i wysyłania z wcześniejszych testów, po prawej - wyniki moich, przeprowadzanych w niekorzystnych warunkach:

Obraz
© Jakub Wątor

Są to prędkości podobne do tych, które w swych testach w Korei Południowej osiągał Miron Nurski z Komórkomanii. A to dopiero początek. W ramach rozwoju 5G, prędkość sieci ma wzrastać. Zanim będzie ogólnodostępna, minie jeszcze kilka lat. Jednak zgodnie z unijnymi wytycznymi, już w 2020 roku w każdym kraju Wspólnoty sieć 5G ma być komercyjnie dostępna w przynajmniej jednym średniej wielkości mieście. W Polsce teleoperatorzy chcą stworzyć jedną hurtową sieć 5G z państwowym Exatelem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (520)