Ta gra pokazuje, co co stanie się, gdy do twojego inteligentnego domu włamie się haker. Oceniamy Watch Dogs 2

Watch Dogs rozczarowało, więc przy Watch Dogs 2 twórcy chcieli zadowolić wszystkich. Nie był to jednak do końca udany pomysł, bo Watch Dogs 2 stoi na rozdrożu - chce dotrzeć i do tych, którzy bawią się technologiami, i do tych, którzy widzą ich ciemne strony.

Ta gra pokazuje, co co stanie się, gdy do twojego inteligentnego domu włamie się haker. Oceniamy Watch Dogs 2
Źródło zdjęć: © Watch Dogs 2/WP
Adam Bednarek

25.11.2016 | aktual.: 27.11.2016 12:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Trudno znaleźć grę, która bardziej nawiązywałaby do prawdziwego świata niż Watch Dogs 2. I to nie tylko zasługa naprawdę wiernie odwzorowanego San Francisco:

Zgoda, na przykład twórcy GTA V też sporo czerpali z prawdziwego życia, ale to była satyra, puszczanie oka. A Watch Dogs 2, choć momentami przerysowane, niemal rozgrywa się tu i teraz. Nawiązania do Facebooka, Google’a, Ubera czy Instagrama są aż zbyt czytelne, do tego dochodzą ważne i aktualne problemy społeczne oraz polityczne. Watch Dogs 2 niemal pokazuje życie takim, jakim jest. Albo raczej przestrzega, przewidując, co za chwilę może się zdarzyć w świecie, w którym rządzą gigantyczne korporacje, nasze domy stały się inteligentne, a dzieci bawią się maskotkami naszpikowanymi kamerami i mikrofonami.

Watch Dogs 2 jak Black Mirror

Watch Dogs 2 pod względem nastawienia do nowych technologii przypomina takie seriale jak Black Mirror czy Mr. Robot. Twórcy pokazują społeczeństwo, które zachłysnęło się nowinkami technologicznymi zapominając o konsekwencjach. Chciwe korporacje z nieuczciwymi politykami szybko zrobiły z tego użytek, kradnąc ludziom prywatność i niezależność. Wciskają im sprzęty, których nie potrzebują, by jeszcze skuteczniej śledzić i wpływać na ich życie. Główny bohater, czarnoskóry Marcus Holloway, jest zresztą ofiarą systemu, który kontroluje wszystko i wszystkich. Algorytmy wyliczyły, że chłopak jest człowiekiem potencjalnie niebezpiecznym. Sami przyznacie, że miał powód, by dołączyć do grupy hakerskiej, która chce obalić firmy stojące za masowym podglądaniem obywateli.

Dawno nie grałem w grę tak bardzo zaangażowaną społecznie. Obrywa się nie tylko wielkim korporacjom. To z jednej strony zaleta i wada. Zaleta, bo produkcja dla mas nie boi się mówić o istotnych kwestiach. Wada, bo Watch Dogs 2 chce zadowolić wszystkich - i tych, którzy szukają poważnych tematów i problemów, i tych, którzy po prostu chcą się rozerwać, więc nie interesuje ich "politykowanie". W Watch Dogs 2 mamy więc transseksualną radną, która ze względu na zmianę płci jest szykanowana przez politycznych oponentów. Chwilę potem oglądamy do bólu stereotypowych hakerów, którzy system obalają w obskurnej piwnicy, a czas wolny spędzają na piciu piwa i rzucaniu cytatami z kultowych filmów. Czy każdy haker musi być albo odludkiem, albo lekkim świrem, albo przynajmniej chłopczycą?

Watch Dogs 2 potrafi poruszyć problem mieszkańców wyrzuconych na bruk przez firmy budowlane, które na ich działkach zaczęły budować biurowce, by za moment w dialogach zająć się komiksami. Watch Dogs 2 bywa odważne i poważne, jak wtedy, gdy pokazuje rasizm i seksizm w firmach technologicznych: czarni i kobiety są odrzucane przez męskie, białe towarzystwo. A potem wszystko psuje, udając radosnego przygłupka, który myśli, że zaimponuje towarzystwu tekstami o imprezach i byciu pijanym. Ten misz-masz teoretycznie pozwala zachować równowagę pomiędzy “smutną, poważną grą” a “tytułem dla każdego”, ale różnice w klimacie wybijają. I przez to zastanawiamy się, kto powinien w Watch Dogs 2 właściwie zagrać. Twórcy chcieliby, żeby znaleźli tu coś dla siebie i fani komiksów, i anarchiści walczący z kapitalizmem, i miłośnicy Black Mirror i Mr. Robot, i w końcu ci, którzy uwielbiają robić selfie. Zabrakło konsekwencji.

A szkoda, bo gdyby nie fabuła “dla każdego” to Watch Dogs 2 byłoby grą bardzo, bardzo dobrą. Pod względem rozgrywki trudno mieć zastrzeżenia. W świecie, w którym wszystko podłączone jest do sieci, hakerzy czują się jak ryba w wodzie. Włamać można się dosłownie do wszystkiego, przez co misje możemy przechodzić jak tylko nam się podoba. To gra akcji, w której da się walczyć z przeciwnikami, ale… nikomu bym tego nie polecał. Nie dlatego, że strzela się źle albo jest za trudno. Po prostu więcej zabawy daje kombinowanie.

Hakerzy w akcji

Zdalnie przejmuję kontrolę nad autem i wjeżdżam nim w strażnika. Po rozwinięciu zdolności hakerskich - dostaje się je za wykonywanie misji - mogę smartfonem sfabrykować dowody, podrzucić je na telefon wroga i powiadomić policję o podejrzanym delikwencie. Służby porządkowe przyjeżdżają na miejsce, próbują aresztować mojego przeciwnika, bronią go koledzy, robi się kipisz, więc niezauważony dostaję się do komputera i wykonuję misję. Równie dobrze mógłbym porazić gościa paralizatorem albo wysłać na akcję jeżdżącego robota lub drona. Albo włamać się do skrzynki z prądem i sprawić, że porazi każdego, kto obok niej przechodzi. Wykonywanie misji w Watch Dogs 2 pozwala improwizować, co daje mnóstwo frajdy i gra się nie nudzi.

Watch Dogs 2 to jednak nie GTA V. Zwiedzanie wirtualnego San Francisco, mimo że ogromnego i pełnego pięknych widoków, jakoś mnie nie kusiło. Nie chciałem odrywać się od misji hakerskich, by po prostu pojeździć po mieście czy zmienić furę, bo inna wpadła mi w oko. Najważniejsze jest manipulowanie systemem, to w Watch Dogs 2 daje najwięcej frajdy. Jazda męczy, auta zachowują się dziwnie i gdyby nie to, że na drogach bardzo łatwo wywołać chaos - wyłączamy sygnalizację świetlną i na skrzyżowaniach jest gorąco, albo niszczymy studzienki, przez co jadące za nami auta mają problem - mógłbym sobie samodzielne podróżowanie darować.

Watch Dogs 2 - jest dobrze, ale...

W Watch Dogs 2 grało mi się przyjemnie. To mogła być świetna gra, gdyby twórcy jasno powiedzieli: robimy wirtualne Black Mirror. Chcemy otwarcie, poważnie mówić o istotnych sprawach. Tej decyzji zabrakło, a momentami infantylne podejście do korporacji czy szeroko rozumianego kapitalizmu raczej przypomina wywody zbuntowanego gimnazjalisty. Bardziej śmieszy niż zmusza do myślenia czy dyskusji. Gra dla dorosłych, świadomych odbiorców? Momentami trudno w to uwierzyć. I szkoda, że w opinii niektórych Watch Dogs 2 jest dorosłe dlatego, że twórcy zdecydowali się zamieścić prostytutki bez majtek, a zapomina się o tym, że jest za często dziecinne w temacie fabuły. Czy to jednak oznacza, że nie warto zagrać? Na szczęście nie, bo pod względem rozgrywki Watch Dogs 2 daje mnóstwo frajdy. Niestety, “coś więcej” dostajemy tylko w niektórych fragmentach opowiadanej historii.

Watch Dogs 2 dostępne jest na komputerach, PlayStation 4 i Xboksie One. Ceny zaczynają się od 180 zł, bez względu na platformę.

Komentarze (3)