Zestawy głośnikowe B&W CM7 / CM1 / CMC

Zestawy głośnikowe B&W CM7 / CM1 / CMC

Zestawy głośnikowe B&W CM7 / CM1 / CMC
Źródło zdjęć: © AV
28.02.2008 14:09, aktualizacja: 08.04.2008 15:27

Zaawansowane technicznie, dopracowane w najdrobniejszych
szczegółach, dokładne i detaliczne – takie są kolumny
Bowers&Wilkins. Najdroższy zestaw z serii CM to także
klasyczna, lecz nowoczesna i zarazem wyjątkowo elegancka stylistyka. A
brzmienie?

Kolumny z serii CM nadal wyglądają bardzo świeżo. Prawdę mówiąc zdziwiłem się gdy spostrzegłem, że małe minimonitorki CM1 recenzowaliśmy już półtora roku temu (5/2006). Seria w międzyczasie powiększyła się o model podłogowy i kanał centralny, pozwalający zbudować system wielokanałowy. Brakuje tylko specyficznego dla tej serii subwoofera. Producent rekomenduje użycie w tym celu konstrukcji PV1. Jest to subwoofer dość drogi i bardzo zaawansowany technicznie. Z pewnością nie ustępuje jakością brzmienia kolumnom z serii CM, jednak trudno mówić o spójności wzorniczej. Zdecydowanie lepiej pasuje do kolumn z aluminiowymi obudowami z serii FPM i XT.

Obraz

Kolumny z serii CM mieszczą się w hierarchii B&W gdzieś między serią 60. i 700. Z jednej strony zachwycają wyglądem, z drugiej czerpią pełnymi garściami z droższych modeli 700 i 800. Wielu potencjalnym klientom mogą się nawet bardziej podobać niż kolumny z serii 700. Nie mają kontrowersyjnej zagiętej przedniej ścianki, tu zdecydowano się na konwencjonalne obudowy bez zaokrągleń narożników. Elementem charakterystycznym, są srebrne aluminiowe pierścienie wykończenia wokół głośników, które nie mają znaczenia akustycznego. Nie stanowią nawet integralnej części głośnika, ich rola jest wyłącznie estetyczna. Zachwyt budzi jakość zastosowanej okleiny. Jest aksamitna w dotyku i godna hi-endowych konstrukcji. Nie zapomniano przy tym o smakowitych detalach jak dyskretne logo producenta na przedniej ściance i maskownica mocowana za pomocą magnesów. Dzięki temu, jeśli zdecydujemy się słuchać bez osłon, przednia ścianka nie
będzie oszpecona elementami mocującymi. Nie zabrakło też akcesoriów - do każdej kolumny można dokleić gumowe stópki a zestawy podłogowe można postawić na gumowych „grzybkach” lub kolcach. W przypadku pojawienia się problemów z ilością basu, w otwory BR można włożyć dołączone w komplecie rurkami z pianki, które nie zatykają portów całkowicie.

CM7
W kolumnach głównych zdecydowano się na konstrukcję trójdrożną. To coraz rzadziej stosowane rozwiązanie, nawet w dość wysokich przedziałach cenowych. Zwykle producenci kolumn, chcąc rozszerzyć ich zdolności dynamiczne, dodają drugi głośnik nisko-średniotonowy, tworząc w ten sposób układ 2,5-drożnym, będący oczywistym kompromisem pomiędzy jakością, wielkością kolumny i jej ceną. W CM7 zdecydowano się jednak zastosować najlepsze rozwiązanie B&W z dziedziny przetworników średniotonowych –. FST. Jest to bardzo oryginalny pomysł, opracowany początkowo z myślą o referencyjnej serii 800.

Z zewnątrz membrana wygląda na zwyczajną, poza jednym niewielkim detalem. Głośnik jest w pozbawiony typowego zewnętrznego resoru. Jego rolę pełni cienki piankowy pierścień. Dlaczego tak? Głośnik średniotonowy, zwłaszcza taki o sporej średnicy (13. mm) z definicji pracuje z niewielkimi wychyleniami membrany. Konstruktorzy ze Steyning doszli do słusznego poniekąd wniosku, że klasyczne zawieszenie głośnika średniotonowego jest wyłącznie źródłem problemów. Powoduje bowiem nieliniowość ruchu membrany, utrudnia precyzyjne wycentrowanie cewki w szczelinie. Resor o bardzo krótkim skoku, pozwalający wyłącznie rozpraszać rezonanse na brzegach membrany, wydaje się znacznie lepszym rozwiązaniem. Tym bardziej, że membrana z plecionki kewlarowej jest tak skonstruowana, że z natury nie drga jak sztywny tłok. Większe częstotliwości odtwarza środkowa część membrany (wyprzedzając niejako sekcje zewnętrzne), zaś niższe – obszary zewnętrzne. To oczywiście uproszczenie, ale komputerowe analizy ruchu membran FST prowadzą do
takiego właśnie wniosku.

Obraz
© Zwrotnica (fot. AV)

W CM7 zakres częstotliwości przenoszonych przez FST mieści się w zakresie 35. - 4000 Hz. Od dołu jest on filtrowany przez nieskomplikowany filtr górnoprzepustowy 2. rzędu, zaś od góry – przez pojedynczy kondensator. Niemal równie prosty jest filtr górnoprzepustowy dla kopułki – składa się z kondensatora i rezystora (1. rzędu). Tak proste zwrotnice to nowy trend w konstrukcjach B&W. Z dziennikarskiego obowiązku dodajmy, że zapoczątkowany kilka lat temu przez serię 800. To oczywiście nie jest cała "zwrotnica" w CM7. Jest jeszcze jej druga część, umieszczona z tyłu płytki integrującej podwójne terminale głośnikowe i port basrefleksu (oczywiście Flowport, czyli ten z mikrozagłębieniami). Jest to filtr głośnika basowego, zawierający dwie cewki rdzeniowe (powietrzne by się nie zmieściły), kondensator elektrolityczny 120 uF oraz ceramiczny rezystor i wartości ułamka oma. W sumie filtry liczą nie
więcej niż 10 elementów – bardzo niedużo jak na kolumnę trójdrożną.

W zakresie niskotonowym nie znalazła zastosowania membrana aluminiowa stosowana w tańszej serii 600. ani tym bardziej kanapkowa Rohacell, zarezerwowana jak na razie dla serii 800. Membranę woofera, o średnicy 16,5 cm, wykonano z celulozy z dodatkiem włókien kewlarowych. Podobny materiał zastosowano w głośnikach z serii 700, tam jednak stosowane są duże nakładki przeciwpyłowe mające znaczący wpływ na usztywnienie całości. W CM7 głośnik niskotonowy ma, co ciekawe, korektor fazowy. Kosz, podobnie jak w głośniku średniotonowym jest odlewany, jego ramiona są ażurowe. Cewka ma zapewnioną skuteczną wentylację.

Obraz
© Głośniki (fot. AV)

Kopułka wysokotonowa to klasyczne rozwiązanie stosowane niemal we wszystkich Bowersach. Wykonano ją z aluminium a energia generowana przez tylną część membrany jest wytłumiana przez tubkę Nautilus™. Obudowę wykonano z 22-mm płyt MDF. Podzielono ją na dwie sekcje, przegroda znalazła się tuż poniżej głośnika FST. Dolna część obudowy jest wentylowana. Zadbano o sztywność całej konstrukcji, stosując liczne poprzeczki wzmacniające w poziomie i w pionie. Obfite jest wytłumienie (pianka i wełna mineralna), którym dokładnie wyłożono wszystkie ścianki.

CM 1 i CMC
O zestawach CM1, tu pełniących funkcję głośników tylnych, pisaliśmy szerzej w numerze 5/2006. Dość powiedzieć, że ich zaawansowana konstrukcja pozwala z powodzeniem wykorzystać je jako kolumny do skromnego zestawu stereofonicznego. Przypomnijmy zatem najważniejsze fakty. Głośnik nisko-średniotonowy ma średnicę 13 cm i membranę wiadomo z czego. Tweeter jest identyczny jak CM7 i w CMC (głośniku centralnym). Prawdziwie minimalistyczna, 3-elementowa (!) zwrotnica dzieli pasmo przy wysokich 4 kHz. Sygnał do głośnika nisko-średniotonowego przechodzi wyłącznie przez cewkę powietrzną nawiniętą grubym drutem miedzianym. Mimo niewielkich gabarytów obudowy, jest ona wykonana bardzo solidnie – z 22-mm płyt MDF.
W zestawie centralnym dodano drugi, identyczny woofer, orzy czym należy dodać, że oba otrzymały ekranowanie magnetyczne (ciekawe czy któryś z użytkowników tego głośnika ma jeszcze telewizor CRT?). Zwrotnica do złudzenia przypomina tę z CM1. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mamy do czynienia z symetrycznym 2-drożnym układem głośników, który poza osią główną z definicji wykazuje dalece nieidealne charakterystyki częstotliwościowe a podział pasma przebiega także przy wysokich 4 kHz.

Obydwa głośniki są wentylowane (do tyłu). W CMC tunel Flowport jest tak długi, że ledwo mieści się w obudowie. Piankowe zatyczki, podobnie jak w CM7 nie są pełne, lecz „wydrążone”. w środku. Ograniczają poziom niskich tonów (ale nie radykalnie jak to się dzieje w przypadku całkowitego zatkania portów), poza tym zmieniają strojenie układu rezonansowego (przesuwają ją w stronę niższych częstotliwości). We obu kolumnach przewidziano możliwość zastosowania podwójnego zestawu okablowania, co z uwagi na konstrukcję zwrotnicy wydaje się być zabiegiem bardziej „optycznym” niż akustycznym.

*Brzmienie Opinia I *Odsłuch przebiegł bez jakichkolwiek niespodzianek. Kolumny Bowers&Wilkins przez ostatnie lata przyzwyczaiły słuchaczy do pewnego poziomu jakościowego i nie ma mowy o tym, żeby kolejny model mógł sobie pozwolić na wprowadzenie rewolucji. Pod względem brzmieniowym minimonitorki CM1 wpisują się w receptę wypracowaną przez Bowersa wiele lat temu, choć w porównaniu do wielu wcześniejszych modeli są mniej jaskrawe, bardziej utemperowane tonalnie. W teście tych monitorów zwróciłem uwagę na szczegółowość i spójność brzmienia. Oczywiste ograniczenia w basie nie były w sztuczny sposób maskowane, choć jak na kolumny o tych gabarytach osiągi w niskich częstotliwościach trzeba uznać za zaskakujące. W przypadku CM7 mamy do czynienia z rozszerzeniem możliwości małych kolumn, ale bez wyraźnych ograniczeń w dolnych rejestrach. Różnice nie ograniczają się jednak wyłącznie do ilości i jakości basu. Dużo dobrego dzieje się też w średnim zakresie częstotliwości. Wszak głośnik średniotonowy jest zupełnie
inny. Ogólny charakter brzmienia pozostał jednak podobny. W trybie dwukanałowym CM7 zaskakują detalicznością, i na całe szczęście nie jest to wynik przejaskrawienia brzmienia. Oczywiście tą cechę dostrzeżemy, być może, po podłączeniu wystarczająco dobrej elektroniki. W przypadku amplitunerów opisywanych w tym numerze w teście grupowym szybko wychodziły na jaw ograniczenia barwowe i dynamiczne (tych urządzeń). Duża poprawa nastąpiła, gdy w rolę wzmacniacza pełnił Rotel RSX-1058. Jeszcze większą różnicę jakościową odczułem podłączając dzielony stereofoniczny zestaw Vincenta. Wniosek stąd taki, że na pewno w przypadku CM7 nie warto oszczędzać na elektronice. Te kolumny szybko pokażą wszelkie jej ograniczenia, szczególnie źle zagrają gdy sygnał do nich dostarczany będzie zbyt ostry. Jeśli jednak zdecydujemy się na łagodnie brzmiący zestaw, łatwo będzie uzyskać bardzo atrakcyjne brzmienie.

CM7. podobnie jak mniejsze CM1, brzmiały zaskakująco spójnie. W całym paśmie utrzymują podobny, zdyscyplinowany charakter. Brzmią szybko, kreśląc dźwięki cienką kreską. Rekonstruują bogactwo smaczków. Rzadko się zdarza, by barwy były tak atrakcyjnie przedstawione gdy całemu brzmieniu nie brakuje prędkości ani detaliczności. Bowersy nie robią nic na siłę, tylko mimowolnie czarują słuchacza swoim brzmieniem. Nie można im zarzucić braków w neutralności, muzykalności czy precyzji. Nawet przestrzenność podczas odsłuchu na dwóch kanałach była nieprzeciętna. Znakomite wrażenie zrobił na mnie bas. Prężny, dynamiczny zwarty i bardzo naturalny. Nie był wysilony, tylko pojawiał się zupełnie od niechcenia, zaskakując swoją siłą i głębokością.

Tak naprawdę trudno w Bowersach znaleźć jakieś słabe strony. O ile poprzednie generacje B&W bywały czasem natarczywe, o tyle nowe wersje są wyjątkowo przyjazne słuchaczowi. Odsłuchy wielokanałowe tylko potwierdziły znakomite wrażenie z odsłuchu kolumn frontowych. Trochę szkoda mi było korzystać z CM1 w roli kanałów tylnych. Są do tej roli zdecydowanie za dobre. W każdym razie spójność między poszczególnymi kolumnami była zaskakująca. Brzmienie w całym pomieszczeniu miało jednolitą barwę i czuć było wyjątkową harmonię. Kanał centralny spisywał się znakomicie - dialogi odtwarzane były w sposób bardzo czytelny. (RM)

Opinia II
System CM może bardzo pozytywnie zaskoczyć tych, którzy do tej pory chcieli kupić kolumny B&W, ale odbierali ich brzmienie jako zbyt jasne, analityczne. Żaden z głośników opisywanego systemu tak nie brzmi, w szczególności zestaw centralny. Zmiany poczynione w zwrotnicach, jak również samych głośnikach zaowocowały stosunkowo łatwym do uchwycenia, dość subtelnym przyciemnieniem równowagi tonalnej. Konkretnie wygląda to tak, że górna średnica jest lekko cofnięta, zaś poziom wysokich tonów jest bardzo dobrze zbalanasowany z resztą pasma. Soprany są bardzo czyste, wolne od zapiaszczenia i agresji. Zwłaszcza z dobrą elektroniką prezentują bardzo wysoki poziom jakościowy. Trudno je nawet określić mianem metalicznych – tak zostały dopracowane.

Z uwagi na wspomniane niedoświetlenie przełomu średnicy i wysokich tonów, barwy są stonowane, umiarkowanie soczyste. Plus tego zabiegu jest taki, że większość słabiej nagranych płyt nie zabrzmi tak źle, jak można by oczekiwać, zważywszy na ogólną, wysoką precyzję opisywanego systemu.

Zestawy CM7 bardzo efektownie rekonstruują efekty przestrzenne na bliskich planach. Scena jest szeroka i zazwyczaj precyzyjnie poukładana. Gorzej wypada aspekt głębi, która została po prostu skrócona. Zdecydowanym Atutem CM7 jest charakter niskich tonów. Są one prężne, zwarte i dość dynamiczne. Nie schodzą głęboko. Bas zestrojono z akcentem na średni podzakres (50-8. Hz). Dzięki temu nie słychać żadnego spowolnienia, ale też skala dźwięku jest nieco mniejsza niż można by oczekiwać od niemałych w końcu kolumn podłogowych. Wetknięcie w porty zatyczek daje ciekawy efekt brzmieniowy. Brzmienie staje się lżejsze, ale subiektywnie bardziej klarowne. W małych pomieszczeniach (rzędu 16-20 m2) może być to zabieg niezwykle skuteczny.

Głośnik centralny został zestrojony z uwzględnieniem specyficznej maniery realizacyjnej twórców ścieżek dźwiękowych. Dialogi odtwarzane przez głośniki o w przybliżeniu liniowej charakterystyce wypadają nazbyt dobitnie, niepotrzebnie akcetowane są zgłoski syczące. W testowanym systemie problemu tego nie ma. Górna średnica jest bardziej cofnięta niż w CM7. Głosy lektora, aktorów są dzięki temu niższe, cieplejsze, co na dłuższą metę jest zdecydowanie przyjemne. Zaskakujące jest przy tym rozciągnięcie basu w wykonaniu CM1. Schodzi on naprawdę dość nisko. Jeśli nie słuchamy bardzo głośno, kanał centralny w amplitunerze z powodzeniem można ustawić jako Large (duży).

Zestaw jako całość brzmi spójnie i, raz jeszcze podkreślę, nieagresywnie. Nawet z relatywnie jasno brzmiącą elektroniką brzmienie nie będzie męczące, chyba że do szuflady trafi płyta z ewidentnie źle nagraną górą pasma. Tak czy inaczej, warto pokusić się o dobry amplituner, np. Rotela RSX-105. albo, z tańszych propozycji – Harmana AVR-347. (FK)

Konkluzja
Rola, jaką pełnią zestawy frontowe w systemie wielokanałowym, jest nie do przecenienia. CM7 są kolumnami bardzo szczegółowymi i dynamicznymi a przy tym zaskakująco spójnymi. Kanał centralny i zestawy tylne idealnie pasują do podłogówek. Nie warto tylko oszczędzać na elektronice.

| [

Obraz

]( http://www.av.com.pl ) |
| --- | Tekst: Roch Młodecki, Filip Kulpa
Zdjęcia: Bowers & Wilkins, Filip Kulpa

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)