Zamiast telefonów komórkowych i internetu - metoda Indian

Zamiast telefonów komórkowych i internetu - metoda Indian

Zamiast telefonów komórkowych i internetu - metoda Indian
Źródło zdjęć: © SXC.hu
30.10.2013 08:29, aktualizacja: 30.10.2013 09:52

Burmistrz miasteczka na Sardynii kontaktuje się z mieszkańcami za pomocą
sygnałów dymnych z rozpalanego ogniska. To także forma jego protestu przeciwko temu, że miejscowość
jest odcięta od świata: nie działają tam telefony komórkowe i nie ma internetu.

W Nughedu Santa Vittoria w prowincji Oristano kilkuset mieszkańców żyje tak, jak przed dziesiątkami lat. Mogą tylko pomarzyć o skorzystaniu z internetu, wysłaniu SMS-a czy e-maila i o tym, by kontaktować się z innymi poprzez portale społecznościowe.

Aby skorzystać z telefonu komórkowego, trzeba się udać do innych okolicznych miejscowości. Przekonał się o tym szybko młody burmistrz Francesco Mura, który po serii bezskutecznych apeli do operatorów telefonii komórkowej i dostawców internetu oraz protestach przeciwko lekceważeniu jego miasteczka wybrał metodę komunikowania się z ludźmi stosowaną przez Indian, czyli dym.

Gdy chciał spotkać się ze wszystkimi mieszkańcami i naradzić się z nimi, rozpalił duże ognisko przed kościołem parafialnym. Ten sposób wezwania zadziałał.

Coraz bardziej zirytowany burmistrz odizolowanej, zapomnianej miejscowości powiedział włoskim mediom: "Brak cyfryzacji blokuje nasz rozwój".

- _ Jaki przedsiębiorca otworzy tu jakąkolwiek działalność handlową, nie mogąc korzystać z internetu? Jak mają tu żyć młodzi ludzie, jeśli nie mogą nawet połączyć się poprzez sieć ze swoją uczelnią czy wysłać podania o pracę pocztą elektroniczną? _ - zapytał Mura.

Za wyjątkowo uprzywilejowanych mogą się uważać nieliczni właściciele telefonów stacjonarnych.

Media podają, że burmistrz zastanawia się nad tym, czy nie wykorzystywać również gołębi pocztowych.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)