Wyłudzenia odszkodowań z ubezpieczenia OC. Jak się przed nimi bronić?
Wydawałoby się, że w dobie monitoringu i zatrudniania przez ubezpieczycieli firm detektywistycznych proceder wyłudzania odszkodowań komunikacyjnych to margines. Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna od oczekiwań, a proceder ten ma się świetnie.
05.01.2022 10:49
Zorganizowany proceder
Można powiedzieć, że wyróżniamy dwa rodzaje działalności przestępczej związanej z wyłudzeniami odszkodowań. Pierwsza to taka, gdzie udział biorą wyłącznie osoby zainteresowane. Całość opiera się o fikcyjne kolizje drogowe. Najgłośniejsza sprawa z ostatnich lat pochodzi z województwa mazowieckiego i jest prowadzona od 2019 roku. Zarzuty usłyszały 132 osoby, wyłudzono ponad 10 mln zł od 8 towarzystw ubezpieczeniowych, a to jeszcze nie koniec tej historii.
Bezbronny pieszy
Druga grupa przestępstw związanych z wyłudzaniem odszkodowań to te, w których postronni kierowcy stają się ofiarami mimo woli. Pierwszy proceder to sfingowane potrącenie. Polega na tym, że oszust sam "podkłada" się przed jadący samochód i robi to tak, by kierowca nie zdążył zareagować. Oczywiście natychmiast znajdują się świadkowie zdarzenia twierdzący, że rzekoma ofiara prawidłowo przechodziła przez jezdnię. Nerwy i dynamika sytuacji sprawiają, że kierowca znajduje się w potrzasku. Sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej po wejściu w życie 1 czerwca 2021 r. nowych przepisów, które dają pieszym większe przywileje.
Ostre hamowanie
Ofiarą mimo woli można również zostać w przypadku popularnej metody "na stłuczkę". Tu zasada działania jest prosta - oszust jedzie w taki sposób, by wymusić doprowadzenie do kolizji drogowej. Klasyką gatunku jest tutaj nagłe i mocne hamowanie. Jeżeli ofiara nie utrzymuje odpowiedniego dystansu lub ma za słabe hamulce to nieszczęście gotowe. Nawet przy wezwaniu policji może ona przyznać rację nieuczciwemu kierowcy. Znane są także przypadki wymuszeń na skrzyżowaniach z ruchem okrężnym. Polegają one na tym, że oszust jedzie w taki sposób, by osoba wjeżdżająca na rondo myślała, że zdąży i kiedy rusza, to przestępca nagle przyspiesza i dochodzi do zderzenia.
Jak się bronić?
Zazwyczaj w tego typu sytuacji mamy słowo przeciwko słowu. Jeżeli uszkodzenia są oczywiste i wskazują na niezachowanie ostrożności lub wymuszenie pierwszeństwa, to ciężko jest udowodnić, że było inaczej. Z pomocą może przyjść monitoring miejski, ale tylko jeśli kamera akurat znajdowała się w odpowiednim położeniu. Mogą także pomóc świadkowie, choć tu znów wracamy do sytuacji, gdzie bez twardych dowodów dyskusja będzie ciężka.
Najlepszym rozwiązaniem jest więc zakup kamerki samochodowej, która pozwoli na nagrywanie tego, co dzieje się w trakcie jazdy. Takie urządzenie powinno mieć jak najszersze pole widzenia, a także móc nagrywać w nocy. Ważna jest także rozdzielczość, choć tu już w tanich urządzeniach często spotyka się Full HD. Jeżeli nie chcecie mieć dodatkowych elementów przyczepionych do szyby, to producenci mają rozwiązanie w postaci kamerki z wyświetlaczem, gdzie oba elementy są wkomponowane w lusterko wsteczne.
Warto zainwestować w kamerę z monitorem lub możliwością sparowania ze smartfonem. Dzięki temu już na miejscu zdarzenia pokażecie policjantom, jak do niego doszło. Coraz więcej urządzeń ma na wyposażeniu moduł GPS, który pozwoli umieścić zdarzenie w czasie i przestrzeni, a także pokazać prędkość, z jaką poruszał się pojazd oraz wytracanie jej. Dobrym pomysłem jest zakup zestawu składającego się z dwóch kamer, gdzie drugą można umieścić wewnątrz pojazdu lub z tyłu.