Wybierasz się za granicę? Publiczne sieci Wi‑Fi mogą być sporym zagrożeniem dla twoich danych
Ledwo koła samolotu uderzą o płytę pasa startowego i już nerwowo szukamy dostępnych w pobliżu sieci Wi-Fi. Jeśli jesteśmy trochę bardziej cierpliwy, szukamy dostępu do bezprzewodowego internetu dopiero po wejściu do terminala, np. oczekując na bagaż. Szybko trzeba sprawdzić wszystkie powiadomienia na Facebooku i Instagramie, wysłać zaległe snapy i sprawdzić czy przypadkiem przez tych kilka godzin ktoś nie dobijał się do naszego Messengera. Internetu potrzebujemy też aby sprawdzić adres hotelu, potwierdzić rezerwację, znaleźć kartę pokładową, sprawdzić prognozę pogody, dojazd do centrum miasta - do wszystkiego potrzebny nam internet. A to - jak się okazuje - może być bardzo niebezpieczna praktyka.
07.07.2016 | aktual.: 08.07.2016 11:47
Chęć połączenia się z internetem jak najszybciej po dotarciu do celu podróży sprawia, że spory odsetek osób korzysta z niezabezpieczonych sieci Wi-Fi, narażając na ryzyko swoje dane.
Potwierdza to ostatnie badanie Kaspersky Lab - po opuszczeniu lotniska niemal połowa podróżujących od razu łączy się z internetem, w większości, aby poinformować rodzinę i inne bliskie osoby o bezpiecznym dotarciu na miejsce, a w przypadku czterech na dziesięć osób w celu pobrania informacji dotyczących podróży. Istotnym czynnikiem jest również presja spraw związanych z pracą, jak również bycia na bieżąco na portalach społecznościowych (34 proc.). Jedna na trzy osoby twierdzi, że połączenie się z internetem to dla nich działanie instynktowne.
Tak bardzo przywykliśmy do tego, że w domu mamy łączność z siecią, że będąc za granicą prawie nie zastanawiamy się nad tym, gdzie i w jaki sposób łączymy się z nią i kto może „nadsłuchiwać”. 8. proc. osób łączy się z niezabezpieczonymi, darmowymi, publicznymi sieciami Wi-Fi na lotnisku, w hotelu, kawiarni czy restauracji. Ponadto połowa zapomina, że urządzenia, z których korzysta online, zawierają mnóstwo prywatnych i poufnych informacji – ponieważ są one wykorzystywane do wielu innych rzeczy, takich jak robienie zdjęć czy korzystanie z map.
Jednak poza domem i zaufanymi sieciami niezważanie na bezpieczeństwo sieci pomaga cyberprzestępcom osiągnąć swoje cele. Niemal jeden na pięciu podróżujących padł ofiarą cyberprzestępczości na wyjeździe, podczas gdy przestępczość w świecie „fizycznym”. dotknęła znacznie mniej osób - 6 proc.
Nie jest to żadną niespodzianką, biorąc pod uwagę fakt, że nasze cyfrowe zwyczaje prawie wcale nie zmieniają się, gdy jesteśmy za granicą, mimo że stajemy się wtedy bardziej narażeni na ryzyko. Około połowa respondentów badania twierdzi, że podczas pobytu za granicą korzysta z bankowości (6. proc.) i robi zakupy online (55 proc.) za pośrednictwem sieci niezabezpieczonych Wi-Fi.
Nasza podatność na zagrożenia wzrasta również ze względu na to, co częściej robimy online, będąc poza swoim krajem. Na przykład jedna na osiem osób częściej publikuje coś na portalu społecznościowym, a jedna na siedem twierdzi, że częściej dokonuje zakupów online przy użyciu karty kredytowej.
- Dużo podróżuję. Mój kalendarz jest zapełniony spotkaniami, konferencjami i negocjacjami na całym świecie. Ponad 10. lotów rocznie to dla mnie norma. I naturalnie korzystam z różnych sieci Wi-Fi, aby mieć ciągły dostęp do internetu. Pierwszą rzeczą, jaką robię po połączeniu się z siecią, jest połączenie się z VPN-em i to jest najlepszy środek ostrożności, jaki zaleciłbym każdemu. Plus naturalnie dbanie, aby wszystkie programy (w tym pakiet bezpieczeństwa) – były aktualizowane - mówi Jewgienij Kasperski, prezes i dyrektor generalny Kaspersky Lab.
słk