Wrzucił zdjęcie... i się zaczęło. "Pieniądze z konta zniknęły błyskawicznie, po niecałych 5 minutach"

Wrzucił zdjęcie... i się zaczęło. "Pieniądze z konta zniknęły błyskawicznie, po niecałych 5 minutach"
Źródło zdjęć: © Youtube.com
Grzegorz Burtan

25.01.2018 13:44, aktual.: 26.02.2019 11:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ciekawy eksperyment jednego z popularnych blogerów. Maciej Budzich, założyciel portalu MediaFun, przeprowadził kontrolowany wyciek danych ze swojej karty kredytowej. Został okradziony po pięciu minutach.

"Pieniądze z konta zniknęły błyskawicznie, po niecałych 5 minutach od publikacji zdjęcia w sieci odnotowałem pierwszą skuteczną transakcję. Potem były mniejsze drobne zakupy i próby" – pisze Budzich w swoim wpisie. Zdjęcia ze specjalną edycją karty debetowej trafiły na Facebooka, Instagram i Twittera – bloger umieścił fotografię przodu i tyłu, nie zasłaniając żadnych informacji z karty. Podpisy sugerowały, że po prostu cieszy się nowym nabytkiem i chce się podzielić z tym światem, jednak wszystko było zaplanowane jako część pewnego eksperymentu.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać i, jak wspomniano wcześniej, dość szybko pojawiły się pierwsze transakcje. Co ciekawe, wydawca karty, czyli mBank, dość szybko zareagował na post blogera na Twitterze. Po 13 minutach od publikacji wystosował na platformie ostrzeżenie, jednocześnie uruchamiając procedurę czasowego zablokowania karty. Sześć minut później do Budzicha zadzwonił reprezentant banku i karta została całkowicie zastrzeżona.

Co ciekawe, za publikację niezgodną ze standardami społeczności, Budzich otrzymał 24-godzinnego bana na Facebooku, a jego zdjęcie zostało usunięte. Jednak na Instagramie czy Twitterze jest dalej widoczne. Bloger na akcji stracił prawie 300 złotych, a mBank przekazał mu, że odnotował około 60 prób dokonania transakcji.

„Trochę nieuprzejmych komentarzy było, przykry jest fakt, że jednak tak sporo ludzi, widząc że może komuś powinęła się noga, patrzy się i przygląda. W poście zasugerowałem, że znikam z sieci (aby zachęcić potencjalnych kandydatów to swobodnego korzystania z karty), dwie osoby skontaktowały się ze mną tradycyjną metodą (telefonicznie), aby ostrzec przed konsekwencjami. Wniosek stary jak świat – licz na siebie” – tak bloger podsumował reakcję internautów na swoje posty.

Pełen opis przeprowadzonego doświadczenia można znaleźć tutaj.

Marzysz o nowym komputerze, ale nie chcesz przepłacić? Sprawdź rabaty na Komputronik kody rabatowe.

Komentarze (321)