Windows 10 i sukces Microsoftu. Czy wszyscy daliśmy się nabrać?

Windows 10 i sukces Microsoftu. Czy wszyscy daliśmy się nabrać?
Źródło zdjęć: © Microsoft

07.10.2015 15:49, aktual.: 08.10.2015 09:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Podczas prezentacji, która odbyła się 6 października w Nowym Jorku, Microsoft zaprezentował szereg swoich nowych urządzeń, w tym najświeższą wersję tabletu Surface Pro. Zapowiedzi giganta z Redmond wywołały dużo emocji i zainteresowania, zarówno ze strony prasy jak i użytkowników. Warto przy okazji poświęcić chwilę, by zastanowić się… Jak to możliwe? W jaki sposób Microsoft znalazł się w tym miejscu? I czy na pewno tego chcieliśmy?

Podczas konferencji Microsoftu, która odbyła się 6 października w Nowym Jorku, firma pokazała szereg swoich nowych urządzeń, w tym najnowszą wersję hybrydy Surface Pro. Spotkały się one z dużym zainteresowaniem i pozytywnymi reakcjami zarówno użytkowników jak i prasy. Szerzej piszemy o tym w tym artykule: Microsoft zaskakuje. Surface już wchodzi na polski rynek (kliknij, aby przeczytać)**

A jeszcze niedawno nic nie wskazywało na to, byśmy mieli się znaleźć w tym miejscu...

Tablet – pomyłka

W 2012 roku Microsoft zaprezentował światu pierwszą wersję swojego tabletu Surface Pro. Urządzenie, do którego podłączyć można było dodatkowo klawiaturę, stanowić miało uniwersalną hybrydę laptopa i tabletu. Coś, co sprawdzi się zarówno na wycieczce czy podczas korzystania z komunikacji miejskiej jak i w codziennej pracy. Idea była dość jasna i czytelna. A jednak nikt nie wróżył temu urządzeniu sukcesu. Nikt nie przypuszczał, by mogło ono zdobyć masową popularność. Nie widziano dla takiego połączenia odbiorców.

Tim Cook, pełniący wtedy od roku funkcję prezesa Apple, powiedział:

- Można połączyć w jedno toster i lodówkę, ale wątpię, żeby ktokolwiek był z tego zadowolony.

Obraz

Nieco ponad pół roku później, w lipcu 2013, Microsoft musiał przyznać się do błędu, obniżając cenę niepopularnego urządzenia o 30 proc. w nadziei, że uda się uratować przynajmniej część poniesionych na jego opracowanie nakładów. Do tamtego momentu stracił na nim ponad 900 milionów dolarów.

System – pomyłka

W tym samym czasie co pierwszy Surface na rynek trafił również system operacyjny Windows 8. Microsoft wprowadził w nim nową wersję graficznego interfejsu użytkownika, opartą na kafelkach i wyraźnie przystosowaną do obsługi za pomocą ekranów dotykowych. Gigant z Remond wyraźnie gonił oponentów. Przede wszystkim Apple'a, który zdominował rynek tabletów i smartfonów jako producent sprzętu i oprogramowania jednocześnie. Ale również Google'a, który nieoczekiwanie stał się jednym z głównych rywali Microsoftu w dziedzinie systemów operacyjnych.

Microsoft chciał mieć coś podobnego do firmy z Mountain View. Marzył mu się system, który połączy wszystkie urządzenia jego użytkowników. Który da im dostęp do wszystkich programów i danych niezależnie od tego, czy korzystają akurat z telefonu, tabletu czy komputera, czy znajdują się we własnym mieszkaniu czy w drodze – i zawsze w ten sam sposób. Te chęci i dążenia widoczne były w Windowsie 8 aż za bardzo. I nikt nie przypuszczał, by mogły się one zakończyć sukcesem. Ludzie nie chcieli komputera, który zachowuje się jak smartfon albo tablet; nie chcieli takiego Windowsa. Pecet miał na zawsze pozostać pecetem.

Obraz

- Windows 8 nie zrodził się z konieczności czy zapotrzebowania; powstał dlatego, że Microsoft postanowił narzucić swoją wolę rynkowi PC i wymusić taki kierunek jego rozwoju – w postaci obsługi dotykowej i tabletów – który pozwoli mu rywalizować i pozostać konkurencyjnym w walce z iPadem Apple'a – pisał wtedy branżowy serwis ZDnet, nazywając najnowszy system Microsoftu niewygodnym i topornym.

Udział rynkowy Windowsa 8 w jego obu wersjach – podstawowej i 8.1 – wynosi aktualnie łącznie ok. 13 proc. Dla porównania, poprzednia wersja systemu operacyjnego Microsoftu – Windows 7 – zainstalowana jest na 56,53 proc. światowych komputerów.

Microsoft zmienia kierunek

4 lutego 2014 stery w Microsofcie obejmuje Satya Nadella. Jednym z największych sukcesów pochodzącego z Indii dyrektora oddziału serwerów i narzędzi Microsoftu było stworzenie potężnej infrastruktury do przetwarzania danych w chmurze. Specjalistom i obserwatorom uczynienie z niego prezesa Microsoftu dawało jasny sygnał – giganta z Redmond czekają wielkie zmiany. Po latach zasiedzenia w przeszłości, braku wizji rozwoju i nieporadności w starciu z coraz dynamiczniejszymi rywalami, szły w końcu zmiany na lepsze.

Pomagało tu również to, że Nadella – szczególnie w zestawieniu z dysponującym dość specyficznym rodzajem uroku osobistego Ballmerem – od początku sprawiał wrażenie człowieka żywiołowego, przebojowego, pełnego pozytywnej energii, której tak bardzo Microsoftowi brakowało. Firmie nie chodziło przecież tylko o to, by pozostać w jednym ringu z Apple'em. Chciała być też _ równie modna _. Microsoft zawsze _ chciał być lubiany _, a Nadella ze swoim optymistycznym wizerunkiem dawał w końcu nadzieję, że będzie to możliwe.

Rozdawnictwo w słusznej sprawie

- Koncentrujemy się w tej chwili na dwóch sprawach – po pierwsze na tym, żeby aktualizacja do Windowsa 10 była świetną propozycją dla użytkowników Windowsa 7, nawet dla tych ze stacjonarnymi komputerami, myszkami i klawiaturami. Wygląda znajomo, ale jest w nim tak dużo nowego. A do tego mamy nadzieję, że roczna oferta promocyjna pomoże dużej liczbie użytkowników Windowsa 7 w podjęciu decyzji o aktualizacji – mówił Nadella na początku tego roku w rozmowie z serwisem TechRadar.

Obraz
© (fot. Heisenberg Media / CC)

Odnosił się oczywiście do decyzji firmy, która postanowiła umożliwić posiadaczom licencji na Windowsa 7 lub 8 przejście na "dziesiątkę" bez ponoszenia dodatkowych opłat. Na coś takiego Microsoft zdecydował się po raz pierwszy w swojej historii. Jeżeli ktoś jeszcze miał wątpliwości co do tego, że Nadella oznacza dla giganta z Redmond zupełnie nowe czasy, to mógł się ich już całkowicie wyzbyć. Decyzja, która wywołała entuzjazm właścicieli PC i internautów, musiała być wielokrotnie wyjaśniana udziałowcom. Wydawało się, że ktoś z Microsofcie postradał zmysły.

- Nie zaszła żadna fundamentalna zmiana w naszym modelu biznesowym. Chcemy mieć możliwość obsługiwania naszych użytkowników w szerszym zakresie, jak dostawca usług internetowych. Naszym celem jest prowadzenie jednej z największych sieciowych usług, która pozwala ludziom na codzienne korzystanie z Windows. Tak do tego podchodzimy – tłumaczył sceptykom Nadella w tym samym wywiadzie.

Najwyższa forma uznania

W połowie września 2015, na oczekiwanej jak co roku konferencji Apple'a, firma prezentuje swój najnowszy produkt. Tablet iPad Pro, rozwinięcie idei najpopularniejszego tabletu na świecie, większy od standardowego iPada i nadający się do zastosowań profesjonalnych. Do urządzenia podłączyć można opracowaną również przez Apple'a klawiaturę.

- Wydaje mi się, że istnieją już ludzie, którzy nigdy nie kupią komputera. Dlatego, że moim zdaniem jesteśmy już w miescu, w którym iPad robi wszystko, czego część użytkowników oczekuje od swoich pecetów – stwierdził 15 września Tim Cook w rozmowie z serwisem Buzzfeed.

Przekątna ekranu 12,9'' i mocna spefyfikacja sprawiają, że iPad Pro może spokojnie zastąpić laptopa czy nawet komputer stacjonarny. Apple widzi dla niego zastosowania nie tylko w codziennej pracy i rozrywce. Według amerykańskiej firmy z urządzenia mogliby korzystać chociażby producenci filmowi, którzy dzięki niemu będą w stanie dokonywać pierwszych prac nad edycją wideo od razu na planie.

Od premiery pierwszego Surface Pro nie minęły jeszcze trzy lata.

Wszystkie drogi prowadzą do Redmond

"Mam nadzieję, że spodoba wam się dzisiejsza prezentacja. Patrzcie uważnie – może się pojawić parę nowych rzeczy…"

Terry Myerson, dyrektor oddziału Windowsa i urządzeń w Microsofcie, umieścił tę wypowiedź przed wspomnianą na początku konferencją Microsoftu. Skierował ją wprost do kilku branżowych dziennikarzy, ale jej podstawowy adresat był oczywisty – Tim Cook, autor wypowiedzi o tosterze i lodówce.

I oczywiście, Microsoft ma jasne powody do radości i satysfakcji. Po raz pierwszy od lat firma zaczyna wyglądać jako godny rywal Apple'a, a nawet więcej – to ona, jak się okazało, wytyczyła trendy, za którymi teraz podążać będzie reszta rynku. Popularność nowej wersji Windowsa rośnie lawinowo, a system już wkrótce zainstalowany będzie jednocześnie na pecetach, smartfonach, a nawet konsolach firmy – właściciele Xboksów One czekają na aktualizację, która zmieni ich system operacyjny na Windowsa 10.

Jak to dobrze, że przyszedł Nadella i przyniósł zmiany. W końcu wszystko może iść zgodnie z planem, wytyczonym przez Ballmera.

_ DG _

Źródło artykułu:WP Tech
Komentarze (141)