W ten sposób uchronisz swój dobytek przed naturalnymi zagrożeniami - wystarczy zwykła aplikacja

W ten sposób uchronisz swój dobytek przed naturalnymi zagrożeniami - wystarczy zwykła aplikacja

W ten sposób uchronisz swój dobytek przed naturalnymi zagrożeniami - wystarczy zwykła aplikacja
Źródło zdjęć: © Fotolia / Gina Sanders
20.07.2016 12:25, aktualizacja: 20.07.2016 13:37

Gdańsk wciąż stara się podnieść po obfitych ulewach z czwartku na piątek. Podczas 14-godzinnych opadów deszczu spadło ponad 160 litrów wody na metr kwadratowy. W mieście wciąż można zaobserwować liczne ślady powodzi - w najniższych kondygnacjach wielu budynków wciąż zalega woda.

Podczas ulewnej nocy w Gdańsku spadło 51 mm deszczu, czyli prawie tyle co zwykle w ciągu całego lipca (60 mm). Letnie miesiące to czas gwałtownych i niebezpiecznych zdarzeń pogodowych takich jak burze, nawałnice czy powodzie. Ostatnie ulewy spowodowały liczne podtopienia, które wiązały się ze znacznymi stratami materialnymi. Poszkodowani w takich zdarzeniach często zwracają uwagę na fakt, że nie zostali odpowiednio wcześnie powiadomieni o nadchodzącym zagrożeniu. Gdyby taka informacja dotarła do nich szybciej, mieliby szansę odpowiednio zareagować, chroniąc swój dobytek i ograniczając straty.

Ostrzeganie i alarmowanie mieszkańców stanowi jedno z kluczowych działań podejmowanych przez samorządy w ramach zarządzania kryzysowego. Urzędnicy mogą powiadamiać o niebezpiecznych zdarzeniach m.in. za pośrednictwem syren alarmowych, komunikatów na stronach urzędów oraz w lokalnych mediach. Narzędzia te jednak nie są pozbawione wad i nie dają gwarancji skutecznego dotarcia do ludzi z zagrożonego terenu w czasie rzeczywistym. Przeprowadzane regularnie testy syren alarmowych pokazują, że mieszkańcy nie potrafią odpowiednio odczytywać nadawanych sygnałów dźwiękowych. W przypadku emisji komunikatów w internecie lub za pomocą radia i telewizji, zniszczenie linii energetycznej na terenie, na którym przechodzi wichura, mocno ogranicza ich skuteczność. Wadą tego typu rozwiązania jest także fakt, że nie każdy w danym momencie ma dostęp do internetu czy innych mediów lub po prostu nie odczuwa potrzeby skorzystania ze źródeł, z których mógłby się dowiedzieć o spodziewanych niebezpiecznych wydarzeniach.

Przykłady podtopień, nawałnic czy też wichur wskazują na ciągłe zapotrzebowanie na systemy ostrzegające ludność przed nadchodzącymi zagrożeniami w czasie rzeczywistym. Rozwiązaniem takich problemów są specjalne powiadomienia SMS-owe lub odpowiedzialne za wyświetlanie odpowiednich komunikatów aplikacje - dzisiaj funkcjonujące m.in. na terenach dotkniętych kataklizmami w przeszłości, ale nie tylko. Wciąż jednak nie wszystkie samorządy korzystają z takich rozwiązań. Innym problemem jest fakt, że nawet jeśli nasz teren jest objęty systemem powiadamiania SMS-owego, mieszkańcy z niego nie korzystają. Powody mogą być różne - nie wiedzą o takiej możliwości, nie wierzą, że może im to być potrzebne itp.

W wielu gminach w całej Polsce systemy powiadamiania SMS-owego działają już od wielu lat, jednak na wdrożenie takiego rozwiązania najczęściej decydowały się samorządy, na terenie których dochodziło już w przeszłości do niebezpiecznych zdarzeń pogodowych. Mimo to warto sprawdzić, czy teren, który zamieszkujemy, korzysta z systemu powiadomień SMS-owych lub w odpowiedniej aplikacji znajdziemy interesującą nas lokalizację, dzięki czemu wcześniej będziemy otrzymywać powiadomienia o spodziewanych zagrożeniach.

- Z naszych obserwacji wynika, że w rejonach kraju, gdzie kataklizmy zdarzają się dość często, samorządy chętniej udostępniają systemy ostrzegania SMS-ami niż na terenach uważanych za bezpieczniejsze - mówi Marcin Papiński, dyrektor ds. rozwoju w firmie Infobip. - W warunkach klęski żywiołowej liczą się minuty, a wiadomość tekstowa nie ma sobie równych, jeśli chodzi o czas dostarczenia i odczytania przez użytkownika. Idea systemu powiadomień SMS-owych jest następująca: gdy pojawia się niebezpieczeństwo, centrum zarządzania kryzysowego określa rodzaj oraz rozmiar zagrożenia i rozsyła jednym kliknięciem komunikat ostrzegawczy. Metoda jest tak samo skuteczna, niezależnie od tego, czy dociera na tradycyjny telefon komórkowy czy na inne urządzenia mobilne, takie jak smartfony czy tablety. Właśnie dlatego SMS tak dobrze sprawdza się w kryzysowych warunkach.

- Moim zdaniem optymalnym rozwiązaniem jest uzupełnienie istniejących kanałów komunikacji alarmowej o system komunikacji SMS-owej na poziomie gmin, których władze powinny mieć do dyspozycji efektywne narzędzia służące do informowania mieszkańców w sytuacji kryzysowej - dodaje Papiński.

Brak systemów powiadamiania samorządy bardzo często argumentują rzadkim występowaniem ekstremalnych zjawisk pogodowych powodujących zagrożenia. Urzędnicy często zapominają, że systemy takie można z powodzeniem wykorzystywać przy innych okazjach. Są dzisiaj wykorzystywane nie tylko do alarmowania mieszkańców przed zagrożeniami, ale z powodzeniem pełnią również funkcję efektywnego kanału komunikacji pomiędzy urzędem a mieszkańcami.

SMS-y z gminy przypominają m.in. o zapłacie podatku, o odbiorze dokumentów, decyzji administracyjnych, a także informują o atrakcyjnych wydarzeniach kulturalnych i sportowych. Za pośrednictwem krótkich wiadomości tekstowych mieszkańcy dużych miast ostrzegani są o utrudnieniach drogowych oraz remontach ulic.

Najpopularniejsze systemy ostrzegania o zagrożeniach to SiSMS - dostępny na platformy Android i iOS oraz Krajowy System Ostrzegania i Powiadamiania SMS.

słk

WP / Infobip

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)