W inteligentnym domu haker może przejąć władzę nad żarówką. Wystarczy do tego dron
Hakerzy do ataku na inteligentne domy mogą wykorzystać drony. Przejęcie kontroli nad żarówką jest możliwe, ale czy mamy się czego obawiać?
Coraz więcej przedmiotów w naszych domach może być inteligentnych. Nazwa szumna, ale w praktyce chodzi o to, że da się je kontrolować za pomocą smartfona, a także - że taki sprzęt może nauczyć się naszych nawyków. To oznacza, że stare przedmioty zyskują nowe funkcje. Żarówka może świecić różnymi kolorami, wybieranymi ze smartfonowej aplikacji, jest też w stanie grać muzykę lub dostosowywać się do pory dnia. “Inteligentne” opcje może mieć również ekspres do kawy, głośnik czy nawet toaleta. I wszystkie te urządzenia są w jednej sieci, więc mogą się ze sobą komunikować i wzajemnie działać. Dla użytkowników to dodatkowe ułatwienia, jednak jak zwykle jest też druga strona medalu - czasami spore problemy.
Tradycyjna żarówka świeci - i na tym jej możliwości się kończą. Inteligentna żarówka może znacznie więcej, o czym niedawno pisaliśmy. Fakt, że sprzęt podłączony jest do sieci, ma jednak swoje konsekwencje. Naukowcy odkryli sposób, jak przejąć kontrolę nad smart żarówką Philips Hue za pomocą drona. Nie trzeba więc wchodzić do mieszkania lub włamywać się do sieci - latające urządzenie podleci do okna i wykorzystując luki w zabezpieczeniach, wyśle fałszywą aktualizację prosto do żarówki. Przejmując kontrolę nad żarówkami można bawić się oświetleniem, irytując przy tym właściciela. Twórcy tego hakerskiego ataku nagrali efekt swoich prac:
Włamanie do żarówek było możliwe już wcześniej, ale wykorzystanie do tego drona to nowy rodzaj zagrożenia. Bardziej imponujący i bardziej przerażający.
Zapalanie i gaszenie światła w mieszkaniu ofiary nie wydaje się szczególnie niebezpieczne - owszem, żart denerwujący, ale niegroźny. Pamiętajmy jednak, że w przyszłości takie żarówki mogą znajdować się nie tylko w domach, ale też w urzędach, na dworcach czy w szpitalach. Tutaj “zabawa” światłem jest już znacznie bardziej niebezpieczna. Dodajmy również fakt, że urządzeń podpiętych do sieci będzie więcej - lodówki, piekarniki, zmywarki, pralki i tak dalej, i tak dalej - więc jeśli będzie można przejąć nad nimi kontrolę zdalnie, nic nie stanie na przeszkodzie, by doprowadzić na przykład do przeciążenia sieci. Albo do zalania mieszkania sąsiada.
Albo do ataku DDoS - takiego jak ostatnio, kiedy to ofiarą padła firma hostingowa OVH. Do uderzenia wykorzystano właśnie “inteligentne urządzenia”.
Brzmi to groźnie. Co z tego, że żarówka może świecić jaśniej, gdy pada deszcz albo puszczać ulubione utwory, skoro istnieje ryzyko, że przejmie nad nią kontrolę haker za pomocą drona? Mimo wszystko jestem optymistą i zrzucam winę na niezbyt odpowiedzialnych producentów, którzy stworzyli niedokładne zabezpieczenia. To "choroba wieku dziecięcego". Na szczęście producenci są świadomi zagrożenia i tworzą kolejne aktualizacje, naprawiające błędy. Do przykrych ataków na pewno dojdzie, ale czy to powód, by rezygnować z ciekawych gadżetów?
Swego czasu uspokajał nas też Krzysztof Rydlak, ekspert ds. bezpieczeństwa w sklepie detektywistycznym Spy Shop:
_Możemy minimalizować ryzyko przejęcia kontroli przez cyberprzestępców nad inteligentnymi urządzeniami choćby poprzez wybieranie rozwiązań renomowanych producentów. Każdy użytkownik smart sprzętu powinien też na bieżąco śledzić informacje o błędach w oprogramowaniu, instalować ważne aktualizacje i monitorować, czy nie wiążą się one z kolejnymi błędami. Zakup np. lodówki sterowanej smartfonem i nauczenie się obsługi to połowa sukcesu – pozostaje jeszcze właściwa konfiguracja domowej sieci i innych urządzeń z dostępem do internetu, z których korzystamy. _
To nie tak, że jesteśmy bezradni. Nowe funkcje to też nowe zadania, do których trzeba się odpowiednio przygotować. Kiedyś rzeczywiście było łatwiej, bo wystarczyło zamontować żarówkę i tyle. Teraz musimy dbać o aktualizację i kupować wszystkie elementy od zaufanych producentów. Więcej pracy, ale i więcej możliwości. Coś za coś.