Ustawa antypiracka wraca do francuskiego parlamentu

Ustawa antypiracka wraca do francuskiego parlamentu
Źródło zdjęć: © [k-o] | [k-o]

30.04.2009 12:00, aktual.: 30.04.2009 12:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Francuscy deputowani rozpoczęli prace nad nową wersją ustawy antypirackiej. Kilka tygodniu temu poprzednia wersja kontrowersyjnych przepisów została - nieoczekiwanie dla wszystkich - odrzucona w głosowaniu parlamentarnym.

Na początku kwietnia francuskie Zgromadzenie Narodowe (niższa izba parlamentu) przyjęło ustawę, która umożliwiać miała władzom odcinanie dostępu do Internetu osobom nagminnie pobierającym nielegalne treści z Sieci. Głosowanie odbyło się w niemal spiskowych okolicznościach 3. kwietnia późnym wieczorem, gdy na sali znajdowało się jedynie 16 posłów oraz przewodniczący - Roger Karoutchi. To on nakłonił obecnych polityków do koniecznego i natychmiastowego głosowania w sprawie projektu.
Tekst ustawy różnił się jednak od tego, który był przedmiotem ubiegłorocznego głosowania w senacie. Dlatego też z inicjatywy rządu powstała połączona komisja parlamentarna, złożona z przedstawicieli obu izb - mieli oni za zadanie ujednolicić zapisy i stworzyć ostateczny tekst aktu. Udało im się to, a przy okazji zaostrzyli oni jego treść. Wydawało się, że uchwalenie ustawy jest już tylko formalnością. Tymczasem - ku zaskoczeniu wszystkich - posłowie nie zgodzili się na jej przyjęcie.

Bat na piratów

Jak pamiętamy, ustawa antypiracka głosi zasadę trzech ostrzeżeń - osoba nielegalnie wymieniająca materiały chronione prawem autorskim otrzymywałaby najpierw e-mailem, za drugim razem tradycyjną pocztą upomnienie i wezwanie do zaprzestania tego procederu. Przy trzecim naruszeniu praw autorskich sprawca miałby tracić połączenie z Internetem. Ustawa przewiduje, że piraci mogliby zostać pozbawieni sieci na okres od 3 do nawet 1. miesięcy. Zwolennicy przepisów ( zarówno politycy, jak i lobbujący za nim przedstawiciele przemysłu rozrywkowego ) liczą, że ich wprowadzenie ukróci proceder pobierania z Internetu nielicencjonowanych materiałów, takich jak filmy i nagrania muzyczne.
Koncerny telekomunikacyjne zwracają jednak uwagę na problemy, jakie może zrodzić nowe ustawodawstwo - chodzi głównie o trudność we wdrożeniu. Ponadto ograniczenia dla piratów mogą być łatwe do obejścia.

Francuska minister kultury, Christine Albanel, w trakcie wystąpienia przed Zgromadzeniem Narodowym, przekonywała, że Internet nie może stać ponad prawem, dodając, że liczne grono francuskich artystów popiera wprowadzenie ustawy ( pod petycją poparcia podpisało się ponad 1. tys. tamtejszych twórców filmowych i muzycznych ). Tyle tylko, że przepisy ustawy są tak kontrowersyjne, iż nawet niektórzy przedstawiciele zaplecza politycznego prezydenta Sarkozy'ego, który również gorąco popiera wprowadzenie ustawy, zdecydowali się na wyrażenie swojego protestu i zagłosowali 9 kwietnia tak, jak opozycja - czyli przeciw ustawie ( chodzi o zapis w ujednoliconej treści aktu, zgodnie z którym użytkownik odcięty od Internetu byłby zmuszony do uiszczania opłat za usługę dostępową ).
Kolejne głosowanie nad ustawą we wtorek, 5 maja.

Plany wprowadzenia podobnych przepisów pojawiały się już wcześniej w takich krajach jak Nowa Zelandia, Wielka Brytania, Niemcy czy Szwecja, jednak do ich uchwalenia ostatecznie nie doszło. Ograniczaniu dostępu do Internetu w ramach walki z piractwem sprzeciwia się też Parlament Europejski.

Źródło artykułu:idg.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (3)
Zobacz także