Ukraińskie bestie wymierzone w niebo. S‑125 Newa czeka na ruchy Rosjan
Ukraińcy zamieścili w sieci zdjęcia pokazujące system przeciwlotniczy S-125 Newa pilnujący nieba. Rozwiązanie, pomimo tego, że pamięta czasy radzieckie, wciąż stanowi element wyposażenia niektórych armii, w tym Wojska Polskiego i nie najgorzej sobie radzi. Niewykluczone, że pokazany system pochodzi z puli sprzętu, który Warszawa przekazała Kijowowi pod koniec 2022 r.
07.07.2023 13:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jednym z elementów obrony przeciwlotniczej Ukrainy są systemy S-125 Newa. Kijów wykorzystuje m.in. zmodernizowane przez krajowy przemysł obronny wersje S-125M1 Peczora-M1, w których poprawiono celność i zasięg, a także przekazane przez Polskę S-125 Newa SC. Te ostatnie zostały udoskonalone przez polski przemysł obronny. Modernizacja zwiększyła ich mobilność i poprawiła działanie systemów kierowania ogniem. Stąd też ich nazwa SC - samobieżny i cyfrowy. Warto jednak zaznaczyć, że ani Ukraina, ani Polska oficjalnie nie odniosły się do informacji o przekazaniu Newy.
S-125 Newa pilnuje nieba nad Ukrainą
System S-125 Newa został zaprojektowany przez Aleksieja Izajewa jako uzupełnienie dla radzieckich systemów S-25 Berkut i S-75 Dwina. Miał od nich mniejszy zasięg i efektywność bojową, ale był skuteczniejszy w przypadku bardziej zwrotnych, szybko manewrujących celów. Dodatkowo był odporniejszy na elektroniczne środki walki. System wszedł na wyposażenie Armii Radzieckiej w 1961 r. W następnych latach powstały jego kolejne wersje, a później rozwiązanie zaczęto zastępować nowocześniejszymi, dostosowanymi do zmieniających się realiów pola walki systemami przeciwlotniczymi.
Chociaż niektórzy współcześnie określają go mianem zabytku, S-125 Newa dalej pozostaje w użyciu. Ma też całkiem bogatą historię udziału w różnych konfliktach zbrojnych. Ciekawym przykładem jego użycia jest zestrzelenie przez Armię Jugosłowiańską w marcu 1991 r. F-117, czyli amerykańskiego odrzutowego samolotu bombowego, wykonanego w technice obniżonej wykrywalności. Nie był to najłatwiejszy cel do neutralizacji. Zwłaszcza że oryginalne pociski dedykowane systemowi - 5V24 miały efektywny zasięg od 4 do 15 km i mogły razić cele lecące na wysokości od 200 m do 10 km. Samolot F117 może osiągnąć maksymalny pułap 10 km i lecieć z prędkością przekraczającą 1000 km/h, a technologia stealth sprawia, że jest trudny do wykrycia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak pisał już Przemysław Juraszek, systemy S-125 Newa pojawiły się w Polsce w latach 60. XX wieku. W latach 90. XX wieku zostały modernizowane do wspomnianego standardu SC. Wyrzutnie zostały zamontowane na czołgu T-55, a radar trafił na ośmiokołowe podwozie MAZ–543. Wymieniono też systemy kierowania ogniem z analogowych na procesowe, co zwiększyło odporność na systemy walki elektronicznej (WRE). Modyfikacje nie obejmowały pocisku oraz radaru, co w praktyce oznacza, że S-125 Newa SC może razić cele w odległości do 25 i pułapie 18 km. Juraszek podkreślił: "nie są to dzisiaj imponujące osiągi, ale S-125 Newa SC sięgnie tam, gdzie ręczne zestawy pokroju Pioruna lub Mistrala nie dadzą rady". Dla Ukraińców jest to więc wciąż przydatne rozwiązanie.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski