Ukraina szuka systemu przeciwlotniczego i przeciwokrętowego. Minister obrony był w Waszyngtonie
Ponad 92 tys. rosyjskich żołnierzy przy granicy z Ukrainą przeprowadzających ćwiczenia wojskowe na szeroką skalę działa niepokojąco nie tylko na władze w Kijowie, ale też i innych państw.
Przykładem jest Kanada, która chce przerzucić swoje myśliwce CF-18 na teren Ukrainy, aby odwieść Rosję od możliwej inwazji. W związku z tym ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow odwiedził Waszyngton w dniach 18-19 listopada, prosząc o pomoc wojskową.
W przeciwieństwie do sytuacji z 2014 roku kiedy Rosjanie próbowali maskować swoje zaangażowanie (słynne zielone ludziki), teraz mogłoby dojść do użycia lotnictwa wojskowego jako wsparcia dla swoistego, rosyjskiego blitzkriegu.
Ukraińskie zapotrzebowanie
Nic więc dziwnego, że szef ukraińskiego MON, według źródeł serwisuAirforcemag.com, rozmawiał za granicą o zakupie systemów przeciwlotniczych średniego zasięgu klasy Patriot oraz systemów przeciwokrętowych, ponieważ Ukraina nie ma aktualnie broni, stanowiącej realne zagrożenie dla Floty Czarnomorskiej.
Nawet jeśli USA zgodziłyby się na sprzedaż tak złożonego systemu, to proces przekazania nowej broni Ukrainie zajmie przynajmniej miesiące, jak nie lata. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku systemów krótkiego zasięgu lub przenośnych zestawów MANPADS pokroju: FIM-92 Stinger, francuskich Mistral, czy polskich GROM.
Podpułkownik piechoty morskiej Anton T. Semelroth, pełniący rolę rzecznika Pentagonu, przekazał w pisemnym oświadczeniu, że USA wspiera i dalej będzie wspierać Ukrainę. W tym roku USA już przeznaczyło na ten cel 400 mln USD, a od 2014 roku będzie to 2,5 mld USD. Ponadto kolejne 300 mln USD czeka na decyzję Senatu, który ma podjąć decyzję z końcem grudnia.
