Tragedia na UW pokazała wolność mediów Muska. "Śmierć stała się zwykłym contentem"
Wizja wolnego od cenzury Twittera, którą założył przy przejęciu platformy Elon Musk, zakłada, że każdy może zamieszczać tam treści. Efekt? Obok wpisów znajomych: drastyczne nagrania wojenne, pornografia czy np. wideo z tragedii, która wydarzyła się na Uniwersytecie Warszawskim. "Ten Rubikon człowieczeństwa w mojej opinii został przekroczony" - komentuje dla "WP Tech" Wojtek Kardyś.
Wchodząc dziś na X (Twittera), by sprawdzić, czy wydarzyło się coś istotnego, dostajemy bez żadnego ostrzeżenia nagrania absolutnie drastyczne. Cenzury od 2022 r., gdy Elon Musk przejął platformę, w zasadzie nie ma, dlatego coraz więcej kontrowersyjnych treści zalewa Twittera, co może budzić poważne obawy o bezpieczeństwo i moralność użytkowników. Krążące po X nagrania z tragedii na Uniwersytecie Warszawskim, w których student zamordował w bestialski sposób siekierą pracownicę uczelni, zobaczyły przypadkowo tysiące osób. To pokazuje, że regulacji i filtrowania treści w zasadzie nie ma.
Czy zmiany Twittera idą w dobrym kierunku?
Elon Musk na samym początku przejęcia Twittera miał bardzo wielu zwolenników. Ale jego wolność słowa wygląda teraz tak, że na X bez żadnej kontroli udostępniane są: nagrania z tragedii z kampusu Uniwersytetu Warszawskiego, obok wideo z drona, w którym rozstrzeliwują żołnierzy na froncie, a niżej pornografia (proszę pamiętać, że dla osób pełnoletnich Twitter/X jest jedynym portalem społecznościowym, w którego regulaminie znalazło się to, że dodawanie pornografii jest dozwolone). To jest absolutnie nie do przyjęcia w moim pojęciu etyki i rozumienia wolności słowa
Zdaniem eksperta, na początku nie wszystkie zmiany wprowadzane przez Muska były złe.
- Niektóre były innowacyjne, jak choćby abonament premium. Jednak niektóre jego wymysły, jak choćby właśnie ta absolutna wolność słowa (on siebie nazywa wręcz absolutystą wolności słowa), gdzie wszystko jest dozwolone i gdzie m.in. Kanye West może udostępniać absolutnie pogardliwe i rasistowskie tweety bez żadnych konsekwencji - to jest w mojej opinii karygodne - mówi Wojtek Kardyś.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To złe, że możemy oglądać zbrodnię bez żadnej cenzury"
Zauważa też, że w końcu zaczęło to odrobinę szokować ludzi. Liczy też, że po przerażającej tragedii, która wydarzyła się 7 maja na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego, rozgorzeje w Polsce dyskusja na temat tego, co można pokazywać w social mediach.
- Wolność słowa to jest poszanowanie drugiej osoby, niezależnie od jej zdania, a nie to, że możemy oglądać zbrodnie bez żadnej cenzury. To w mojej opinii powinno zostać zmienione natychmiast. Bardzo bym chciał, żeby po tej okropnej tragedii rozpoczęła się dyskusja na temat tego, co można pokazywać w social mediach, i o wolności słowa, bo ludzie chyba nie zdają sobie sprawy do końca, czym jest ta wolność słowa i opacznie ją rozumieją - wyjaśnia ekspert.
Jak dodaje, chodzi o pewną, zwykłą, ludzką przyzwoitość. - Słowo klucz to właśnie przyzwoitość. Mówimy za dużo o wolności słowa, a za mało o przyzwoitości, i to jest wielki problem – dodaje Wojtek Kardyś.
Algorytm nie ma uczuć, pokazuje nam to, co angażuje innych
Dlaczego ludzie, słysząc, że mężczyzna zaatakował i zabił siekierą kobietę, od razu idą tego szukać w internecie? Czy są jakieś granice?
- Granica została już dawno temu przekroczona, ponieważ nasze życie zostało zalgorytmizowane. Proszę pamiętać, że algorytm nie ma uczuć, nie myśli, nie ma empatii. Algorytm pokazuje to, co angażuje. Jeżeli więc film angażuje, czyli jest komentowany, lajkowany i podawany dalej, to algorytm "rozumie", że ludzie chcą oglądać tę treść. Dlatego oprócz tego, że mamy posty z porannymi rutynami i polecanymi kosmetykami, to nagle pojawia się filmik, gdzie pokazywany jest z drona rozstrzeliwany żołnierz ukraiński czy rosyjski, gdzie są jakieś zbrodnie wojenne, obok tego masakra z kampusu UW. Niestety jest to spowodowane algorytmami i nie ma na to dobrej recepty, bo bigtechy z nich nie zrezygnują - komentuje Wojtek Kardyś.
Jak dodaje, Unia Europejska próbuje coś z tym robić, ale sprawnie działa też lobby bigtechowe.
Ekspert: śmierć stała się zwykłym contentem
Kardyś zauważa jeszcze jeden problem, z racji tego, że ta moralna granica została przekroczona, to my użytkownicy internetu i social mediów śmierć widujemy jako content.
- To nie jest już coś szokującego. To już jest: "o, wow, zamordowali i odcięli mu głowę, gdzie mogę to zobaczyć". Przerażające. Śmierć stała się zwykłym contentem. To, co obserwowaliśmy w serialu "Black Mirror", staje się rzeczywistością. Niestety zaczynamy wyzbywać się moralnych pobudek, że pewne rzeczy nie przystoją - uważa ekspert.
Wskazuje też, że w social mediach niestety liczy się dziś to, na czym robi się biznes i content, czyli np. na freak fightach. - Na tym, że się opluwa, że się gardzi drugim człowiekiem, że człowiek staje się produktem, z którego można zrobić kontent. I to jest ta jedna wielka zagadka, jak możemy cofnąć się do tej granicy. Ten Rubikon człowieczeństwa, kiedy człowiek przestaje być człowiekiem, w mojej opinii został przekroczony. Z człowieka przeobraziliśmy się w zwierzę cyfrowe. Im bardziej kontrowersyjne treści, tym bardziej chcemy je zobaczyć. Nie myślimy, co czuje druga osoba, a wręcz zapomnieliśmy o tym, że ona może mieć emocje czy uczucia - zauważa Kardyś.
Powinniśmy się chronić przed cyfrową traumą
Wspomina także, że rozmawiał w ostatnich godzinach z wieloma młodymi osobami w swoim miejscu pracy i wszyscy narzekali, że X czy inna platforma podsunęła im między innymi treściami nagranie z tragedii na UW. - Jedna dziewczyna nie mogła spać, druga mówiła, że czuje się obrzydliwie i że ma traumę. Dlaczego, więc my to sobie sami robimy? Ciężko mi to czasami zrozumieć. Za mało się mówi o tym, jak się uchronić przed taką cyfrową traumą - dodaje ekspert. Wskazuje, że sam ustawił filtry na X i IG, które uchroniły go przed oglądaniem tak drastycznych treści.
Ziemowit Szczerek: przerażająca jest ta podła, małostkowa nienawiść
Do sytuacji odniósł się też pisarz i publicysta Ziemowit Szczerek. We wpisie na Facebooku pisze o wylewającej się agresji w komentarzach. "Do tej potworności, która miała miejsce na UW dochodzi jeszcze jedna budząca zgrozę rzecz: rzesze komentujących, którzy nie mogą się pogodzić z faktem, że morderca był Polakiem" - pisze Szczerek. Zauważa, że hamulców w sieci już właściwie nie ma, każdy zieje nienawiścią w komentarzach podpisany własnym nazwiskiem.
"Przerażająca jest ta podła, małostkowa, bezpodstawna nienawiść, i tutaj, inaczej niż w przypadku wielu społecznych tendencji, w dość jasny sposób można wskazać głównych winnych tego zjawiska. Którzy, notabene, nadal bezkarnie politycznie na tym żerują i profitują" - zauważa pisarz.
Uniwersytet Warszawski zapewnia pomoc psychologiczną
W obliczu tragicznych wydarzeń Uniwersytet Warszawski przypomina, że uczelnia udziela wsparcia wszystkim osobom potrzebującym pomocy. Na UW działają m.in. telefon alarmowy, telefon zaufania i Centrum Pomocy Psychologicznej. Można skorzystać m.in. z anonimowego telefonu zaufania Centrum Pomocy Psychologicznej UW - tel. 22 552 44 24.