[TEST] TourBox Elite: Rób wszystko dwa razy szybciej
Sprawdź, czy ten kontroler przyda się w twoich zastosowaniach.
Są dwa główne sposoby wykonywania różnych zadań w aplikacjach komputerowych: jedna to wybieranie poszczególnych opcji, menu i kontrolek myszą, a druga - korzystanie ze skrótów klawiszowych. Sprawna praca w skomplikowanych programach może wymagać sięgnięcia do granic możliwości obu tych sposobów. Albo użycia czegoś innego.
Cześć, witajcie w TL;DR! Nazywam się Kostek Młynarczyk a dziś pokażę wam niezwykły kontroler TourBox Elite. To urządzenie stworzone specjalnie do tego, żeby ułatwić i przyspieszyć pracę z komputerem, które szczególnie powinno przydać się twórcom. Czy się przyda? I czy jest dobre, złe, czy brzydkie?
THE GOOD: Cechy dobre
O co chodzi? O to, żeby jak najwięcej akcji, które wykonuje się często i - lub sekwencyjnie, móc uruchamiać nie za pomocą zajmującego dużo czasu wymagającego długich "podróży" nadgarstkiem klikania myszą i nie przez skróty klawiszowe, do których potrzebna jest zręczność pianisty i doskonała pamięć, tylko za pomocą wygodnie umieszczonych, dedykowanych przycisków… albo czegoś innego. Bo w przypadku Photoshopa, Blendera czy DaVinci Resolve, wiele ustawień, takich jak grubość pędzla czy szybkość odtwarzania klipu, najlepiej wybrać za pomocą suwaka lub pokrętła. I proszę bardzo, oto TourBox Elite, czyli niewielkie pudełko, na którym znajduje się 11 przycisków i trzy pokrętła. Te ostatnie też można naciskać, więc w sumie daje to 14 przycisków i trzy pokrętła. Dobrze, prawda? Dobrze. Ale to dopiero początek.
Nie jest sztuką zrobić skrzynkę z 14 przyciskami - klawiatury mają ich jeszcze więcej. Sztuką jest ułożyć je tak, żeby zminimalizować szanse pomylenia przycisku i maksymalnie ułatwić zapisywanie ich w pamięci mięśniowej. I uważam, że to się firmie TourBox udało. Przyciski kontrolera Elite mają różne kształty i faktury, dzięki czemu można rozróżniać je "na czuja" i są rozmieszczone tak, żeby utrudnić przypadkowe naciśnięcie niewłaściwego z nich. Co więcej, oprócz różnego położenia, kształtu i tekstury przyciski oferują też różną twardość i "klik", pozwalając dobrać użytkownikowi ten, który najlepiej pasuje do danego zastosowania: na przykład miękki i sprężynujący do "szybkiej" i częstej akcji, a któryś z twardych, położonych bardziej z boku, do czegoś, co odpala się rzadko, albo trudno to cofnąć. Jak dla mnie, kawał dobrej roboty, brawo!
Kolejny duży plus za trzy pokrętła. Jedno jak rolka w myszce, jedno jak pokrętło w radiu i jedno poziome kółko też pozwalają dobrać najlepsze do danego zastosowania. Świetną rzeczą jest wirtualny opór, symulowany przez silniczek wibracyjny. Wolisz z klikaniem? Nie ma sprawy. Wolisz gładko, bezszelestnie i bez oporu? Proszę bardzo. Super.
Prawdziwą moc TourBox Elite pokazuje w połączeniu z oprogramowaniem TourBox Console, w którym można dowolnie programować każde z przycisków i pokręteł. Można przypisywać skróty klawiszowe z dowolnymi modyfikatorami, kliknięcia myszy, akcje systemowe takie jak regulacja głośności, czy otwarcie pliku lub katalogu. Można uruchomić makro, albo wysłać tekst. Można utworzyć wiele różnych ustawień i przełączać je - samodzielnie, lub pozwalając, żeby przełączały się same w zależności od używanej aplikacji. Możliwości są naprawdę niesamowite i poświęciwszy trochę czasu na konfigurację, można zupełnie zmienić swój sposób pracy. Na lepsze - wielki, wielki plus!
Jeśli boisz się, że przy tak ogromnej liczbie funkcji i opcji przypominanie sobie, co gdzie podpiąłeś spowolni twój workflow, to możesz się nie martwić - TourBox ma funkcję HUD, wyświetlającą stale lub na żądanie funkcje przypisane do klawiszy kierunkowych, oraz GIUDE, która wyświetla rozkład wszystkich ustawionych komend i klawiszy. Bardzo doceniam, że o tym pomyśleli.
Wreszcie, techniczne drobiazgi. Samo pudełko jest solidnie zrobione i estetyczne, a także odpowiednio ciężkie, żeby nie przesuwało się po blacie. Połączenie z komputerem zapewnia łącze Bluetooth, więc nic nie plącze ci się po biurku, ale jeśli nie lubisz połączeń bezprzewodowych, możesz podpiąć TourBox też przez USB-C. No i super.
THE BAD: Cechy złe
Prawdę mówiąc, trudno znaleźć jednoznaczne wady TourBoxa. Są za to rzeczy, które moim zdaniem można byłoby poprawić. Na pewno przydałoby się więcej wzorów wibracji przy obracaniu pokręteł - są dostępne dwa, mocne i trochę słabsze, ale nawet to drugie jest moim zdaniem za mocne. To samo dotyczy regulacji szybkości pracy pokręteł - tu też są dwa ustawienia, a dobrze byłoby móc regulować ten parametr płynnie.
Szkoda też, że zastosowano baterie AA, zamiast wbudowanego akumulatora, który można byłoby ładować przez i tak wbudowane złącze USB.
THE UGLY: Cechy brzydkie
Brzydkie? Nie ma. Do podsumowania!
PODSUMOWANIE
Jeśli robisz na komputerze cokolwiek bardziej skomplikowanego niż praca biurowa, nauka czy rozrywka, ten sprzęt może ci się przydać. Ale jeśli zajmujesz się cyfrowymi mediami - grafiką, animacjami, wideo, czy modelowaniem 3D - to TourBox może zmienić twoje życie, czyniąc twoją pracę o niebo szybszą i wygodniejszą. Zdecydowanie polecam.
- Ogromne ułatwienie pracy ze złożonymi aplikacjami
- 11 przycisków i 3 kółka
- Możliwość przypisania niemal dowolnych akcji do wszystkich przycisków i pokręteł, a także ich kombinacji
- Przejrzysta aplikacja z mnóstwem funkcji
- Bardzo solidna i stabilna konstrukcja
- Programowalne wibracje
- Połączenie Bluetooth lub przez USB-C
- Przydałoby się więcej wzorów wibracji i opcji ustawienia szybkości pokręteł
- Używa baterii AA zamiast wbudowanego akumulatora
Konstanty Młynarczyk, dziennikarz WP Tech