Test telefonu Sony Xperia J

Test telefonu Sony Xperia J

Test telefonu Sony Xperia J
Źródło zdjęć: © WP.PL
28.03.2013 11:59, aktualizacja: 28.03.2013 12:42

Xperia J przebojem wdarła się do ofert polskich operatorów komórkowych. Ma ku temu solidne podstawy: bardzo dobry wyświetlacz, niecodzienny wygląd, a w dodatku posiada solidną baterię pozwalająca na przynajmniej 2 dni pracy

Zestaw

W niewielkim, kartonowym pudełku, w jakim sprzedawana jest Xperia J, oprócz samego telefonu i baterii znajdziemy niewiele. Dokładniej mówiąc: bardzo niewiele, czyli wyłącznie ładowarkę, kabel USB oraz kilka papierowych książeczek. Zabrakło nawet najprostszych słuchawek pchełek, jednak akurat ten element zestawu najprawdopodobniej zależny jest od miejsca, w którym zakupimy telefon. Z lektury for internetowych wynika, że co najmniej jeden operator oferuje nieco bogatszy zestaw dodając do niego właśnie proste słuchawki.

Budowa

Wklęsły tylny panel nawiązujący do leciwej już Xperii Arc stał się znakiem rozpoznawczym sierpniowych smartfonów japońskiego producenta - posiada go zarówno Xperia T/TX, V, jak i właśnie bohater testu - Xperia J. Ten ciekawy zabieg zdecydowanie przyciąga uwagę i dodatkowo optycznie odchudza telefon, który i tak w najgrubszym miejscu liczy zaledwie 9,2 milimetra grubości. Zakrzywienie obudowy ma także jeszcze jeden plus - urządzenie po prostu lepiej dopasowuje się do dłoni niż "płaska" konkurencja. Niestety w kwestii obudowy nie wszystko zostało idealnie przemyślane, bo Xperia J ze swoim 4-calowym ekranem jest tylko niewiele mniejsza od flagowej Xperii T ze znacznie większym, 4,55-calowym wyświetlaczem (12. kontra 129 milimetrów długości), co pozostawia pewien niedosyt.

Z przodu, tuż nad wyświetlaczem, swoje miejsce znalazło logo Sony, głośnik rozmów, kamerka przydatna do rozmów przez komunikatory internetowe oraz maleńka dioda LED przypominająca nam o powiadomieniach takich jak nieodebrana rozmowa czy nieodczytana wiadomość. Pod ekranem umieszczono trzy przyciski funkcyjne, a jeszcze niżej, jakby pod błyszczącą ramką okalającą telefon, znajduje się nieco efekciarskie podświetlenie, uaktywniające się za każdym razem przy odblokowywaniu telefonu. Jego kolor zależy od wybranego w ustawieniach motywu, jednak niestety nie spełnia żadnej konkretnej funkcji. Na lewym boku znajdziemy port microUSB, u góry umieszczono gniazdo JACK 3,5 mm, a tył poza obiektywem aparatu, diodą doświetlającą oraz głośnikiem zewnętrznym nie skrywa nic nadzwyczajnego. Nieco więcej uwagi należy się prawej krawędzi telefonu - znajdują się tam klawisze głośności oraz przycisk blokady ekranu. Niestety, żaden z nich nie działa tak jak powinien. Ich zbyt miękki, nierówny skok naprawdę przeszkadza w codziennym
użytkowaniu, a dodatkowo przycisk blokady jest zbyt głęboko schowany w obudowę i czasem ciężko go bezwzrokowo znaleźć i nacisnąć.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Jeśli chodzi o wykonanie Xperii J to naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Mimo plastikowej konstrukcji wszystkie powierzchnie są miłe w dotyku, a lekkie skrzypienie możemy zauważyć tylko po przyciśnięciu obudowy w okolicach portu microUSB. Na pochwałę zasługuje matowy i lekko gumowany tylny panel, który nie rysuje się i zdecydowanie poprawia chwyt urządzenia w dłoni. Niezwykle spodobało mi się minimalistyczne i schludne wzornictwo, jakie Sony ostatnimi czasy wprowadza do swoich telefonów. Oby tak dalej.

Wyświetlacz

Dla osób o niewielkich dłoniach nastały ciężkie czasy. Już teraz ciężko znaleźć smartfon z wyższej półki nieprzypominający rozmiarem paletki do ping-ponga, a plotki głoszą, że prezentacje prawdziwych wielkoludów dopiero przed nami. Na szczęście średnia i niska półka rządzą się nieco innymi prawami i choć w ostatnim czasie urządzenia te także się powiększyły, to jednak nie tak znacznie jak w przypadku flagowych urządzeń. Xperia J i jej 4-calowy ekran wydają się idealnym kompromisem między rozmiarem a funkcjonalnością i możliwością obsługi jedną ręką.

Wyświetlacz w "dżejce" ma rozdzielczość 48. x 854 px, co daje całkiem niezłe 245 punktów na cal. Przy takim zagęszczeniu pikseli ciężko dostrzec je gołym okiem - właściwie możliwe jest to tylko w przypadku bacznego obserwowania krawędzi czcionek. Jakość wyświetlanego obrazu oraz kontrast są naprawdę dobre, szczególnie biorąc pod uwagę niewysoką cenę urządzenia. Nie spodobało mi się jednak, że Sony chyba pozazdrościło konkurencji wyświetlaczy AMOLED, bowiem ekran w Xperii J wyświetla kolory wręcz nienaturalnie przesycone. Stosunkowo niewielka ilość refleksów oraz spora maksymalna jasność ekranu sprawiają, że widoczność w słońcu stoi na dość wysokim poziomie, choć tutaj często daje się we znaki brak czujnika jasności otoczenia.

Połączenia i wiadomości

Aplikacje do obsługi kontaktów i wiadomości to standardowe, dobrze wszystkim znane wersje, w zasadzie nieruszone przez ręce programistów Sony. Kontakty jak zwykle możemy synchronizować z kontem Google oraz Facebookiem. Ta druga opcja dodaje do każdej zidentyfikowanej osoby datę jej urodzin oraz pozwala szybko przejść do udostępnionych zdjęć oraz podstawowych informacji. Wiadomości prezentowane są w formie czatu, a do tego w standardzie otrzymujemy klawiaturę pozwalającą pisać przeciągnięciami - coś na wzór popularnego Swype. Zasób słownika oraz algorytm rozpoznawania słów jeszcze trochę kuleje, ale i tak jest lepiej niż podczas standardowego wpisywania tekstu. Dodawanie załącznika do wiadomości MMS jest banalnie proste - wystarczy przycisnąć dużą ikonę obok pola tekstowego. Obsługa e-maila (w tym Gmaila) nie sprawia żadnych problemów - aplikacje wyglądają dokładnie tak samo jak na każdym innym telefonie z Androidem 4.0. Wiadomości w trybie push dochodzą błyskawicznie, a Gmail oferuje dodatkowo większość
zalet normalnej, webowej wersji, takie jak segregowanie wiadomości przez ich "gwiazdkowanie" czy zaznaczanie jako ważne. Wciąż brakuje jednak możliwości powiększania treści przychodzących e-maili.

Xperia J obsługuje HD Voice, dzięki czemu w sprzyjających okolicznościach (obie osoby muszą być w obrębie kompatybilnego nadajnika i korzystać z odpowiednich telefonów) możemy porozumiewać się z naszym rozmówcą z krystalicznie czystym dźwiękiem po obu stronach. Podczas zwykłych rozmów nowy model Sony sprawuje się nieźle, jednak nie aż tak dobrze jak niektóre modele konkurencji, na przykład LG L7. Tak czy inaczej, w większości przypadków nie ma się do czego przyczepić.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Wydajność i interfejs

Niedawno Sony ogłosiło plan aktualizacji swoich smartfonów do (prawie) najnowszej dostępnej wersji Androida - 4.1 Jelly Bean. Wiadomość ta wzbudziła sporo kontrowersji, głównie ze względu na definitywne przekreślenie szans na aktualizację dla wszystkich modeli z 201. roku, nawet tych najmocniejszych i najciekawszych. Nieco pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że ten sam Jelly Bean trafi do Xperii J działającej pod, lekko mówiąc, leciwą konfiguracją sprzętową. Takie prawa rynku - wypada powiedzieć, a użytkownicy "dżejki" powinni się z tej wiadomości cieszyć, bo "żelek" to dość ważna aktualizacja w świecie zielonego robota, pozytywnie wpływająca na wydajność działania urządzenia. Niestety - stanie się to dopiero najwcześniej pod koniec pierwszego kwartału 2013 roku.

Nad wydajnością Xperii J czuwa jeden rdzeń Cortex A5 taktowany zegarem 1 GHz, układ graficzny Adreno 20. oraz 512 MB pamięci RAM. Do tego otrzymujemy 4 GB pamięci wewnętrznej, z czego tylko połowa dostępna jest dla użytkownika. Na szczęście nie zabrakło możliwości jej rozszerzenia dzięki kartom microSD o maksymalnej pojemności 32 GB.

Programy testujące wydajność sprzętu nie pozostawiają złudzeń - Xperia J to typowy przedstawiciel niższej półki urządzeń. Wynik w okolicach 360. punktów w benchmarku Antutu czy 1800 w Quadrancie Standard Edition stawia ją wydajnościowo w tej samej lidze co konkurencyjnego LG L7, jednak zauważalnie odstaje od dwurdzeniowych modeli takich jak Samsung Galaxy Ace II czy HTC Desire X.

Xperia J działa pod kontrolą Androida 4.0.4 Ice Cream Sandwich z dodatkiem w postaci nakładki japońskiego producenta. Ze względu na wiekowy procesor oraz układ graficzny niekiedy zdarzają się opóźnienia w działaniu systemu, jednak są one w pełni akceptowalne, a ogóle wrażenia z użytkowania są dużo lepsze niż w przypadku niektórych telefonów konkurencji - jak LG L7 właśnie, który pomimo wręcz bliźniaczych wnętrzności działa zauważalnie wolniej. Spowodowane jest to najpewniej dobrą optymalizacją systemu przez Sony, pozwalającą wycisnąć maksimum z niezbyt wydajnego sprzętu.

Na 5 pulpitach, których liczby z niewiadomych powodów nie możemy zmienić, znajdziemy sporo miejsca na skróty do ulubionych aplikacji, foldery oraz widżety. Tych ostatnich jest całkiem sporo, a niektóre są całkiem przydatne. Oprócz standardowych rozszerzeń do obsługi Facebooka, Youtube'a czy zakładek internetowych z poziomu pulpitu, dostajemy także przycisk do rozpoznawania utworów dzięki TrackID oraz co ciekawsze licznik SMS-ów pokazujący statystyki wysyłanych przez nas wiadomości. Jeśli ustalimy ich limit, którego nie chcemy przekroczyć, aplikacja ta powiadomi nas, gdy się do niego zbliżymy. Dość interesujące rozwiązanie, szczególnie dla osób bez taryf z nielimitowanymi rozmowami.

WALKMAN

Jeszcze kilka lat temu Sony Ericsson oferował telefony komórkowe sygnowane logo Walkman, będące w założeniu urządzeniami przeznaczonymi głównie do słuchania muzyki. Idea ta dawno już upadła, nowe telefony nie powstawały, ale marka Walkman wraca do świata żywych, tym razem w postaci odtwarzacza muzycznego, który znajdziemy na pokładzie Xperii J. Nie różni się on w zasadzie od tego niesygnowanego muzycznym logo, co nie zmienia faktu że to wciąż jedna z najlepszych aplikacji muzycznych na telefonach z Androidem.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Na uwagę zasługuje funkcja SensMe, pozwalająca dopasować odtwarzane utwory do naszego nastroju. Wystarczy jednym kliknięciem pobrać informacje o naszej kolekcji z serwerów Sony, a ta wzbogaci się ponadto o okładki albumów. W aplikacji znajdziemy także odnośnik do Music Unlimited - sklepu z muzyką prowadzonego przez Sony, jednak póki co Polacy nie mają do niego dostępu.

W trakcie odtwarzania utwory zmieniamy przez przeciągnięcie palcem po okładkach albumów - to rozwiązanie efektowne, jednak nieco niepraktyczne, bo zabrakło podstawowego widoku listy. Niezwykle ciekawym smaczkiem są dodatkowe opcje uaktywniane przyciśnięciem ikonki przypominającej symbol nieskończoności. Z jednego miejsca możemy wyszukać informacje o wykonawcy aktualnie odtwarzanej piosenki w Wikipedii, znaleźć jej słowa dzięki Google oraz odtworzyć wideoklip przez YouTube. Nie zabrakło korektora z możliwością własnego ustawienia poszczególnych składowych dźwięku oraz funkcji ClearBass, będącej odpowiednikiem starego "walkmanowskiego" MegaBassu.

Jakość wyjścia audio w Xperii J jest po prostu dobra. Na standardowych ustawieniach equalizera co prawda można przyczepić się do zbyt małej szczegółowości i wyrazistości dźwięku, jednak po podbiciu sopranów sytuacja zmienia się diametralnie i "dżejka" razem ze słuchawkami Creative Aurvana Live! potrafi stworzyć naprawdę udany duet. Dźwięk jest zadowalająco mięsisty, wyraźny, a każde pasmo wyeksponowane na tyle ile potrzeba.

Oprócz odtwarzacza muzyki na pokładzie nowego smartfona Sony znajdziemy także radio FM, które wyróżnia się jedną ciekawą funkcją: wyszukiwaniem informacji o aktualnie granym utworze bez potrzeby włączania głośnika, co jest całkiem miłym dodatkiem.

Galeria i odtwarzacz filmów

Album z naszymi plikami jest podzielony na 3 części: zdjęcia, mapa oraz online. W pierwszym cała zawartość posegregowana jest ze względu na miesiąc utworzenia i wyświetla się w formie małych miniaturek tworzących całość. Mapa to nic innego jak wykorzystanie funkcji geolokalizacji zdjęć pokazujące nam gdzie je wykonaliśmy. Z kolei online to tryb, w którym wyświetlane są nasze zdjęcia z popularnych serwisów społecznościowych takich jak Facebook. Fotografie podzielone są na takie same albumy jak w serwisie - mamy więc osobny dostęp do "profilówek", zdjęć w tle czy zdjęć z telefonu, wszystko w jednym miejscu. Galeria umożliwia pokaz slajdów, a także podstawową edycję obrazów - przycinanie, obracanie oraz dodawanie efektów a'la Instagram.

Filmy możemy odtwarzać bezpośrednio z Albumu lub też za pomocą dedykowanej aplikacji Filmy, która jednak w porównaniu do konkurencji nie jest zbyt rozbudowana. Znajdziemy w niej w zasadzie tylko podstawowe opcje, a jedynym wyjątkiem jest wyszukiwanie informacji o filmie za pomocą usługi Gracenote, które jednak w przypadku polskich filmów niekoniecznie się sprawdza. Xperia J ze względu na przestarzały procesor i grafikę nie odtworzy plików w rozdzielczości 720. i większej, jednak bez problemu radzi sobie z mniejszymi plikami .avi DivX/XviD.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Aparat fotograficzny & kamera

Chyba każdy zgodzi się, że kto jak kto, ale Sony potrafi zrobić telefon wykonujący przynajmniej bardzo dobre zdjęcia. Ba, japoński producent sprzedaje nawet swoje sensory największym graczom na rynku takim jak Apple, którzy z powodzeniem używają ich w swoich topowych konstrukcjach. Niestety, jedną z ofiar cenowego odchudzania Xperii J stał się właśnie aparat wykonujący naprawdę słabe zdjęcia. Są one często lekko rozmyte z powodu braku ostrości, wyglądają ziarniście, a na dodatek matryca wariuje przy zbyt dużej ilości światła. Na pocieszenie dodam, że o ile zazwyczaj aparat w Xperii J sobie po prostu nie radzi, o tyle w przypadku bliższych ujęć jest całkiem przyzwoicie. Za doświetlanie ujęć w gorszych warunkach oświetleniowych odpowiada pojedyncza dioda, która choć świeci całkiem mocno na niewiele się zdaje, bo efekt końcowy i tak pozostawia wiele do życzenia. W przypadku filmów wcale nie jest dużo lepiej - kręcone są w rozdzielczości VGA (64. na 480 pikseli) przy 30 klatkach na sekundę. Nie ma więc HD, co
niestety przekłada się też na ich słabą jakość, w dodatku kamera czasem miała problemy z zachowaniem płynności rejestrowanego obrazu.

Zazwyczaj na otwarcie aplikacji aparatu musimy poczekać około 3-4 sekundy. Na ekranie blokady wyświetla się pasek który po przesunięciu w lewą stronę w szybki sposób pozwala uruchomić aparat, co w pewien sposób rekompensuje brak fizycznego spustu migawki, który w innych modelach po dłuższym przyciśnięciu uaktywniał aparat. Wymusiło to także zmiany w sposobie robienia zdjęć - w "dżejce" mamy do wyboru przycisk na ekranie lub po prostu możemy dotknąć go w jakimkolwiek miejscu. W przypadku pierwszej opcji możemy skorzystać z punktowego ustawiania ostrości po wskazaniu palcem miejsca w którym chcemy ją uzyskać. Do naszego wyboru jest kilka ustawień: scenerie, balans bieli, sposób pomiaru światła, znajdziemy także funkcję geolokalizacji zdjęć. Szkoda że zabrakło możliwości powiększania obrazu poprzez "uszczypnięcia", mieszane uczucia mam także co do prezentacji ostatnio wykonanych zdjęć. Tutaj 5 ostatnich pojawia się u dołu ekranu zwyczajnie zasłaniając część obrazu - lepszym pomysłem byłoby chyba pójście śladem
konkurencji pozwalające na ich podgląd przez przeciągnięcie palcem po ekranie.

Internet & GPS

Jeśli chodzi o łączność, Xperia J została wyposażona całkiem standardowo - znajdziemy tu HSDPA do 7,2 Mb/s, HSUPA do 5,7. Mb/s oraz Wi-Fi w standardzie n, dzięki któremu możemy także udostępniać nasze połączenie internetowe poprzez mobilny hotspot. Do tego w prawie każdej systemowej aplikacji znajduje się odnośnik pozwalający na odtworzenie filmów, zdjęć czy muzyki na innym urządzeniu dzięki DLNA, na przykład telewizorze. Zabrakło obsługi technologii Near Field Communication, którą posiada kilka modeli konkurencji, jednak w tym przedziale cenowym nie jest to jeszcze standard.

Odbiornik GPS potrzebuje przynajmniej 5 sekund na określenie naszej lokalizacji, oczywiście w przypadku włączonego wspomagania przez sieć komórkową. Jak każdy inny telefon z Androidem, Xperia J ma od początku zainstalowane świetne mapy i nawigację Google, pozwalające na odczytywanie wskazówek, nawigację krok po kroku i powiadamianie o korkach. W przypadku posiadania pakietu internetowego nie widzę więc sensu zakupu "pełnoprawnej" nawigacji na smartfona, bo darmowe mapy od Google są naprawdę więcej niż przyzwoite.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Obok standardowo wgranej przeglądarki, na telefonie znajdziemy także mobilną wersję najpopularniejszej obecnie przeglądarki na świecie, czyli Google Chrome. Obie sprawują się bardzo dobrze, nawet pomimo słabej wydajności procesora. Wczytywanie stron jest szybkie, a ich przeglądanie płynne i przyjemne. Problemy z lagowaniem i przycięciami zaczynają się dopiero gdy otworzymy więcej niż 3-4 zakładki, prawdopodobnie ze względu na niezbyt pokaźną ilość pamięci RAM. Obie przeglądarki oferują synchronizację z kontem Google, a na Chromie możemy nawet przeglądać strony otwarte na naszym "dużym" komputerze. Zgodnie z obietnicą wycofania się z rozwoju Flasha na urządzeniach mobilnych, nie znajdziemy tutaj wsparcia dla tej technologii, a wyszukiwanie frazy "Adobe Flash Player" w Google Play nie przynosi żadnych rezultatów.

Bateria

... czyli pięta achillesowa współczesnych smartfonów. Na szczęście tym razem Sony poszło po rozum do głowy i wyposażyło Xperię J w akumulator o pokaźnej pojemności 170. mAh. Brzmi dobrze, a w połączeniu z niezłą optymalizacją systemu otrzymujemy naprawdę długo działający na baterii telefon. Podczas mojego typowego użytkowania: kilkanaście minut rozmów dziennie, kilkadziesiąt SMS-ów, trochę zabaw z muzyką i aparatem, częste sprawdzanie Facebooka i Messengera, a do tego przynajmniej godzina przeglądania internetu, większość smartfonów domagała się dodatkowej porcji energii jeszcze przed końcem dnia. W przypadku Xperii J jest inaczej, bo ta wytrzymywała zazwyczaj około 2 dni, co jest naprawdę świetnym wynikiem.

Podsumowanie

Xperia J przebojem wdarła się do ofert polskich operatorów komórkowych. Ma ku temu solidne podstawy: bardzo dobry wyświetlacz, niecodzienny wygląd, a w dodatku posiada solidną baterię pozwalająca na przynajmniej 2 dni pracy. Do tego zapowiedziana aktualizacja do Androida 4.1 Jelly Bean, przynosząca znaczącą poprawę płynności interfejsu oraz asystenta głosowego Google Now. Ideał? Nie, ale cena na popularnym serwisie aukcyjnym w okolicach 60. złotych za nową sztukę bez simlocka działa na wyobraźnię i pozwala przymknąć oko na niektóre niedoskonałości "dżejki", takie jak nie najnowszy procesor i grafika czy słaby aparat fotograficzny.

Wady:

- słaba wydajność procesora i układu graficznego,
- jakość zdjęć zdecydowanie poniżej oczekiwań,
- irytujące rozmieszczenie i działanie przycisków bocznych,
- brak czujnika jasności otoczenia.

Zalety:

- dobrej jakości wyświetlacz,
- zapowiedziana aktualizacja do Androida 4.1 Jelly Bean,
- atrakcyjny wygląd,
- świetny czas pracy na baterii,
- urzekająca jakość wyjścia audio,
- okazyjna cena.

Ocena: 7/10

Testowana wersja oprogramowania: Android 4.0.4. 11.0.A.3.28

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (50)