[TEST] Apple MacBook Pro 14 (2023): Emejzing...?
Jeśli jesteś twórcą, nie znajdziesz nic, co oferowałoby choćby zbliżone możliwości.
Porównywanie jabłek z pomarańczami podobno nie ma sensu. Czy jest więc sens porównywać jabłka z… oknami? Cóż, chyba nie ma innego wyjścia, bo nie mamy innego punktu odniesienia, prawda?
Witajcie, tu Kostek Młynarczyk i TL;DR, odcinek najbardziej "emejzing" ever, bo tym razem na warsztat trafił świeżutki i pachnący MacBook Pro 14 z chipem M2 Pro. Czy jest dobry, zły, czy brzydki?
THE GOOD: Cechy dobre
Zacznijmy od tego, co widać i co czuć. Przed przejściem na uniwersalne miary fizyczne, co uczyniło wzorce metra czy kilograma przechowywane w Sevres pod Paryżem niepotrzebnymi, ten komputer mógłby stać tam jako wzór tego, czym jest "doskonała jakość wykonania i najlepsze materiały". Serio. Przez moje ręce przeszło wiele notebooków z aluminiową obudową, ale w mało którym czuło się grubość i sztywność tego materiału, tak jak czuje się to w MacBooku Pro. Wrażenie niewzruszonej solidności wzmacnia to, jak działają zawiasy ekranu. Otwieranie jest łatwe i płynne, ale wyświetlacz można zatrzymać w każdym punkcie, a on zatrzyma się bez drgnięcia i zostanie w tej pozycji. To więcej, niż dobre, to "emejzing".
Bardzo dobra jest klawiatura. Konkretne ustawienie kolejności na podium zależy w dużej mierze od osobistych preferencji, ale to zdecydowanie pierwsza liga, jeśli chodzi o wygodę pisania. Podobnie zdecydowanie na plus można zapisać wielki i wygodny touchpad.
Ekran o przekątnej 14,2" wykonany w technologii MiniLED ma wysoką rozdzielczość, jasność typowo około 500 nitów i świetny kontrast, ustępujący - a i to nie za wiele - tylko OLED-om. Do tego naprawdę fajnie działające automatyczne włączanie trybu HDR, podbijające jasność gdzie trzeba. Bardzo dobra cecha.
Pochwalić trzeba też dobór portów: są trzy złącza Thunderbolt, jedno HDMI - tym razem z obsługą standardu 2.1 - oraz gniazdo kart pamięci SD. No i jeszcze bardzo fajny MagSafe - magnetyczny kabel ładowania potrafi uratować komputer przed gwałtownym lądowaniem na podłodze. Więc i tu plus.
No dobrze, tu zaczynamy cechy, które naprawdę robią różnicę - wszystkie biorą się z dwóch rzeczy: perfekcyjnej optymalizacji oprogramowania pod sprzęt, oraz zastosowanego autorskiego chipu M2 Pro, który w odróżnieniu od Inteli i AMD jest wykonany w dużo bardziej energooszczędnej architekturze ARM, tak jak procesory smartfonów. Jak to wyszło? Na papierze, oraz w testach syntetycznych - całkiem nieźle. MacBook Pro 14 z chipem M2 Pro (nie mówię tu o procesorze, bo rdzenie ogólnego zastosowania i graficzne są tu zintegrowane) odpowiada wydajnościowo notebookowi z CPU Intel Core i7 i kartą graficzną RTX3060. Tyle benchmarki i codzienne użytkowanie. Po prostu - dobrze. Natomiast jeśli chodzi o wydajność w pewnych bardzo konkretnych zastosowaniach… ooo, paaaanie…! Tu wyłazi "emejzing". Wygodę, płynność i szybkość montowania wideo w programie DaVinci Resolve dosłownie trudno porównywać, to zupełnie inne doświadczenie… Miniaturki wyświetlają się natychmiast, podgląd się nie zacina, przesuwanie timeline'u jest zawsze płynne. Wow.
Co więcej - i to druga cecha, która robi różnicę - podczas tego montowania MacBook Pro 14 pozostaje cichy jak grób. Trzeba naprawdę bardzo, bardzo się postarać, żeby zmusić jego wiatraki do pracy, a nawet wtedy trudno je usłyszeć. Żadnym zadaniem nie udało mi się sprawić, żeby weszły na wyższe obroty. Laptop, którego używam na co dzień do obróbki wideo odpala wiatraki i szumi jak niewielka suszarka, a Jabłuszko robi to samo w absolutnej ciszy. Emejzing? Kurczę, emenzing.
There's one more thing.
MacBook 14 Pro robił ten montaż nie tylko o niebo wydajniej, niż każdy inny komputer, jakiego próbowałem i nie tylko w absolutnej ciszy. On to robił działając na baterii! I jeszcze, żeby jakoś tą baterię szybko opróżniał - ale nie. Robiąc rzeczy, które wydrenowałyby baterię laptopa gamingowego w 3 godziny, mogłem pracować na MacBooku 14 Pro ponad 7, a przy zadaniach takich, jak pisanie, przeglądanie stron i oglądanie filmów, wyszło niemal DWADZIEŚCIA. Bez komentarza, bo mi się emejzingi skończyły.
THE BAD: Cechy złe
Ufff, nie jest idealnie. MacBook Pro 14 jest dość ciężki jak na swój rozmiar, ważąc 1,6 kg. Trzeba jednak powiedzieć, że laptopy z ekranem 14" ważące po 1,3 kg, co jest typową wagą w tej kategorii, nie mają z makówką szans w zadaniach intensywnych graficznie. Z kolei te, które są w tym porównywalne, albo lepsze, ważą tyle samo.
W czasach, kiedy gaming przestał być rozrywką garstki nerdów i stał się czymś powszechnym, poważnym minusem jest fakt, że na Maku grać się po prostu nie da. Ok, jest trochę gier, ale trochę to dużo za mało.
Minus też za ten paskudny notch w ekranie. Inni producenci potrafią zmieścić kamery w ramce obudowy, często także z kamerami na podczerwień do rozpoznawania twarzy… właśnie - gdzie jest Face ID?
No i wreszcie, dotykowy ekran. A dokładniej, fakt, że go nie ma… Samo Apple wie, że to dobry pomysł, w końcu robią iPada Pro, więc - minus.
THE UGLY: Cechy brzydkie
Czy jest jakiś powód, żeby nie kupować MacBooka Pro 14? Jeden, ale za to duży: cena. Płacąc za notebooka 12 tysięcy złotych - tyle kosztuje najprostsza wersja makówki "pro" - trzeba dokładnie wiedzieć, czego się chce i być gotowym za to zapłacić.
PODSUMOWANIE
Szukasz komputera do mobilnego grania? Chcesz mieć zgrabną i lekką maszynę do pracy biurowej, pisania i rozrywki? Zapomnij o tym maku - są dużo - dużo! - tańsze i co ciekawe, lepsze opcje. Ale jeśli zajmujesz się edycją filmów czy zdjęć, albo animacjami lub projektami 3D, chciałbyś pracować wydajnie, mobilnie i w ciszy, to cóż… to po prostu komputer dla ciebie.
- Doskonała, sztywna, dopracowana obudowa
- Bardzo dobra klawiatura i touchpad
- Świetny ekran
- Dobry zestaw portów, plus wygodny MagSafe
- Niesamowita wydajność w popularnych aplikacjach dla twórców, także na baterii
- Bezszelestna praca, nawet przy sporym obciążeniu
- Nieprawdopodobny czas pracy na baterii, sięgający niemal 20 godzin
- Stosunkowo ciężki
- Przydałoby się chociaż jedno USB A (zmieściłoby się)
- Brzydkie i przeszkadzające wcięcie w ekranie
- Jest bardzo drogi
Konstanty Młynarczyk, dziennikarz WP Tech