Tarcze, roboty albo zmiana genów. Misja na Marsa będzie wyzwaniem dla ludzkiego ciała

Wyprawa na Marsa to twardy orzech do zgryzienia. Nie chodzi nawet o to, że brakuje nam odpowiedniej technologii do zbudowania odpowiednich rakiet. Problemem jest człowiek, a właściwie jego ciało.

Tarcze, roboty albo zmiana genów. Misja na Marsa będzie wyzwaniem dla ludzkiego ciała
Źródło zdjęć: © NASA | Haughton-Mars Project 2011/Mojave Field Test / Kira Lorber
Grzegorz Burtan

02.11.2017 | aktual.: 02.11.2017 13:45

Nad tym problemem od jakiegoś czasu głowi się między innymi NASA. Wśród najbardziej zainteresowanych tematem jest między innymi Douglas Terrier, pełniący obowiązki szefa pionu technologicznego organizacji. W rozmowie z The Times wyjawił, jakie zagrożenia dla astronautów niesie podróż na Marsa i nad jakimi środkami bezpieczeństwa pracuje obecnie NASA.

Przede wszystkim naukowiec podkreślił, że codzienna obsługa wahadłowca udającego się na Czerwoną Planetę, będzie leżeć w gestii potężnej sztucznej inteligencji, która będzie w stanie diagnozować choroby i nadzorować roboty chirurgiczne, kiedy to konieczne. Powód tak szerokich uprawnień dla AI jest prosty: 20-minutowe opóźnienie komunikacji z Ziemią, spowodowane ogromną (około 150 milionów kilometrów) odległością między naszą planetą a Marsem.

Jednak wysłanie ludzi poza pole magnetycznie Ziemi niesie za sobą kolejne utrudnienie. Wspomniane pole służy jako forma tarczy ochronnej przed szkodliwym promieniowaniem kosmicznym. Bez niego, kosmonauci będą narażeni na zwiększone ryzyko zachorowań na nowotwory lub demencję. Wszystko przez jądra atomowe, które mogą rozrywać łańcuchy DNA. Terrier uważa, że w teorii załoga mogłaby się skryć za pancerzem lub polem elektromagnetycznym, jednak rozwiązanie to jest mało praktyczne.

Naukowiec zauważył, że kuszącym rozwiązaniem byłaby próba zmiany kodu genetycznego kosmonautów. NASA obserwuje na przykład środek o nazwie NMN, stworzony przez australijskich badaczy. Substancja ta spowodowała cofnięcie się procesu starzenia u myszy laboratoryjnych, a tej jesienie mają rozpocząć się jej testy kliniczne.

Warto zaznaczyć, że w 2017 roku naukowiec z Uniwersytetu Cornell, Christopher Mason, poprosił NASA o pozwolenie, by wysłać w kosmos ludzkie komórki wzmocnione p53 – genem słoni, dzięki którym zwierzęta te rzekomo nie chorują na raka.

Serwis donosi, że istnieje jeszcze jedna, radykalna opcja dotycząca zmiany genów. Wymagałoby to manipulacji przy związkach chemicznych, odpowiedzialnych za aktywność genów – wtedy byłoby możliwe aktywowanie lub wyciszenie odpowiednich funkcji genów, w zależności od potrzeby. Rozważana jest również możliwości edycji genów kosmonautów w celu zwiększenia ich żywotności.

Wyprawa na Marsa robi się coraz bardziej skomplikowana. To nigdy nie było nic łatwego, jednak problem ludzkiej kondycji jest tak samo istotny, jak to, czy uda się zbudować odpowiednio mocne silniki.

Komentarze (10)