Tak alternatywna rzeczywistość ułatwi nasze życie. Ciekawy patent Microsoftu - koniec z szukaniem klucza czy pilota
Funkcje rozszerzonej rzeczywistości robią olbrzymie wrażenie. Mając na głowie okulary AR szukanie zgubionych kluczy może być dużo prostsze. Jak to możliwe?
Microsoft HoloLens to okulary do rozszerzonej rzeczywistości. Technologia AR, w odróżnieniu od wirtualnej rzeczywistości (VR), nie odcina nas od prawdziwego świata, a dodaje do niego elementy wirtualne. Jak to działa, pokazała gra “Pokemon Go” - spacerujemy, a dzięki smartfonowi na ekranie widzimy Pikachu na trawniku:
HoloLens daje znacznie większe możliwości, bo to rozbudowane okulary. Trzymamy je na głowie, więc łatwiej oglądać świat i dodawać do niego alternatywną rzeczywistość - w końcu nie musimy “celować” ręką, trzymając w niej smartfon:
HoloLens rzeczywiście rozbudza wyobraźnię i daje olbrzymie możliwości. Tyle że jest to technologia, która nieprędko trafi do zwykłych użytkowników. A szkoda, bo funkcje AR mogą być niesamowite. Świadczy o tym jeden z patentów Microsoftu, przygotowany z myślą właśnie o HoloLens.
Nie będziemy pytać, czy zdarzyło się wam zawieruszyć gdzieś klucze albo pilota od telewizora, bo wiadomo, że tak. Szukanie zguby z HoloLens na głowie byłoby proste i krótkie. Po prostu kamery rejestrujące obraz zapamiętałyby ostatnią lokalizację przedmiotu, na którym nam zależy i przypomniały, gdzie go zostawiliśmy.
Czyli jeśli zostawiliśmy portfel, klucze lub cokolwiek na stole, a następnie przykryli to stertą gazet, przez co przedmiot byłby niewidoczny, gogle HoloLens i tak wiedziałyby, gdzie położyliśmy rzecz i przypomniałyby nam o tym.
Zgoda, nie jest to rozwiązanie idealne. Z kilku powodów:
- wcześniej na przedmiot musielibyśmy spojrzeć, więc HoloLens nie pomogłoby, gdyby klucze nam wypadły lub gdyby ktoś je przesunął - wiedzielibyśmy tylko tyle, że ostatni raz były “widoczne” w danym miejscu;
- musielibyśmy mieć gogle cały czas na głowie - jeżeli takie funkcje miały sensownie działać, sprzęt musiałby rejestrować wszystko to, na co patrzymy.
A HoloLens wygląda tak:
Zapamiętywanie, na co właściciel często patrzy i zwraca uwagę, ma jednak też swoje ciemne strony. Nie oszukujmy się - wiele firm dałoby wiele, by wiedzieć, co przyciąga nasz wzrok, jak długo na to patrzymy i jak często się za tym rozglądamy. Zatrzymujemy się, żeby popatrzeć na zegarki na wystawie sklepowej? Obracamy się, widząc auto konkretnej marki? System to zapamiętuje, a potem w mediach społecznościowych stale natrafiamy na reklamy producenta.
Coś za coś, wygoda kosztuje. Ale może nie jest to wielki problem? W końcu lepiej widzieć reklamy przedmiotów, za którymi się oglądamy niż tych, z którymi mamy niewiele wspólnego.