Tajwan to technologiczna potęga. W końcu zrozumiałem, czemu tak się stało

23 miliony ludzi, 15 milionów skuterów i kilkanaście największych na świecie firm z branży komputerowej. Oto Tajwan, mały kraj, nieuznawany przez większość państw na świecie, który stał się potęgą zaawansowanych technologii. Na miejscu szukałem odpowiedzi na pytanie: "Jak to się stało?"

Tajwan to technologiczna potęga. W końcu zrozumiałem, czemu tak się stało
Źródło zdjęć: © WP.PL | Bolesław Breczko
Bolesław Breczko

28.05.2019 | aktual.: 04.06.2019 15:11

Na Tajwan zostałem zaproszony przez firmę Asus, a celem wyjazdu były targi komputerowe Computex 2019. A te w pierwszej chwili mnie zupełnie rozczarowały. W porównaniu z takimi gigantami jak targi IFA w Berlinie czy Mobile World Congress w Barcelonie, impreza Computex w Tajpeju wydaje się wręcz kameralna.

Jednak pomiędzy Berlinem i Barceloną a Tajpejem jest jedna zasadnicza różnica. Na europejskie targi przyjeżdżają firmy i wystawcy z całego świata. W stolicy Tajwanu wystawiają się za to praktycznie tylko lokalni producenci - a większość z nich to światowi giganci od elektroniki. To robi wrażenie.

Trafienie w okienko

Asus, Acer, MSI, Gigabyte, HTC. To kilka komputerowych marek z Tajwanu, które są dobrze znane w Polsce. Ale na targach Computex 2019 zobaczyłem też wiele takich, o których polski czytelnik mógł nigdy nie słyszeć, a którym zawdzięcza swoją elektronikę. Postanowiłem, że oprócz oglądania nowinek sprzętowych, popytam sprzedawców o tym co stało i stoi nadal za sukcesem i potęgą tego małego kraju.

- Co sprawia, że Tajwan jest potęgą na rynku zaawansowanych technologii? - zapytałem człowieka, który na targach wystawiał się ze swoją firmą ShapeLed, produkującą lampy i oświetlenie.

- Och, składa się na to wiele czynników – odpowiedział mężczyzna, który okazał się szefem i założycielem ShapeLed. - Są świetni inżynierowie i programiści, bardzo dobre uniwersytety techniczne, rozwinięty przemysł precyzyjny i łańcuchy dostaw zarówno na Tajwanie, jak i na części kontynentalnej Chin.

Obraz
© WP.PL

Jego odpowiedź wydawała się oczywista. "Łatwo" jest być najlepszym na świecie, jeśli ma się już wszystkie atrybuty do tego potrzebne. Ja jednak chciałem wiedzieć, jak do tego doszło.

- To kwestie "tajmingu" - tłumaczył mi rozmówca. - W latach 70 ubiegłego wieku Japonia wyrastała na potęgę technologiczną. Nie chciała jednak współpracować z innymi krajami, przede wszystkim USA, i tworzyła swoje zamknięte systemy komputerowe. W tamtych latach Chiny kontynentalne były jeszcze zamknięte na świat, Wietnam był w stanie wojny, a Korea odbudowywała się po bratobójczej wojnie. Tajwan pojawił się wtedy jako idealny, a także tani partner - dodał.

Uczelnia zarabia

Wyczucie czasu w biznesie to jeden z najważniejszych czynników, które świadczą o powodzeniu lub śmierci przedsięwzięcia. W latach 70. Tajwan rzeczywiście zaczął produkować podzespoły komputerowe dla amerykańskich firm. Fakt ten jednak nie do końca wyjaśniał moje pytanie, bo oprócz wyczucia czasu, w biznesie potrzebny jest jeszcze dobry produkt.

Obraz
© WP.PL | Bolesław Breczko

Zaawansowane technologie to produkt, który wymaga infrastruktury, doświadczenia i wiedzy. Udałem się więc do miejsca, które łączyło te wszystkie trzy cechu - do strefy wystawiały się uczelnie technologiczne.

- Na naszych uczelniach duży nacisk kładziony jest na to, aby badania naukowe można było spieniężyć – tłumaczył mi Dafei Shih, absolwent National Taiwan University. - Każda uczelnia prowadzi programy inkubacyjne, zapewnia wsparcie ludzi z doświadczeniem w biznesie i znajomościami.

Dafei pokazywał na Computeksie swój program do inteligentnego ustawiania ostrości w aparatach smartfonów. Dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji aparat tajwańskiego absolwenta łapał ostrość kilka razy szybciej niż aparat w iPhonie 7. Chociaż jego produkt był imponujący sam w sobie, to nie on zrobił na mnie największe wrażenie, a to co Dafei powiedział po chwili.

- Mamy już zapytania od chyba pięciu producentów smartfonów, którzy chcą kupić naszą technologię.

Dafei nie mógł zdradzić jakie to firmy smartfonowe pytały o jego program, bo negocjacje właśnie trwały. Byłem świadkiem przekuwania nauki biznes prawie na żywo, czyli czegoś o co w Polsce jeszcze cały czas trudno. Rozmawiając z rodzimymi naukowcami często słyszę, że monetyzacja osiągnięć naszej nauki jest bardzo trudna. Głównie dlatego, że polscy profesorowie często żyją we własnych bańkach martwiąc się jedynie liczbą publikacji i mówią, że "nauka nie prostytutka, pieniędzy zarabiać nie musi". Na Tajwanie musi i zarabia.

Co było pierwsze?

Wraz z kolejnymi zwiedzonymi stoiskami rozmówców i ciekawostek przybywało, ale ciągle nie miałem odpowiedzi na najważniejsze pytanie: Co było na początku? Co spowodowało pierwszą iskrę i dało pierwszy impuls do rozwoju tak silnej i nowoczesnej gospodarki w tym małym, wyspiarskim kraju.

Obraz
© WP.PL | Bolesław Breczko

W końcu odnalazłem osobę, która była w stanie odpowiedzieć na moje pytanie. Vincent Yang z Far East Univeristy od najmłodszych lat związany był z tajwańskim przemysłem zaawansowanych technologii, a teraz zajmuje się "spieniężaniem" nauki. W kilku prostych zdaniach naukowiec wyjaśnił mi dosłownie wszystko.

- Co stoi za potęgą Tajwanu w branży z komputerowej?
- To proste. Mamy do tego świetne warunki, genialnych inżynierów i uczelnie. Teraz dodatkowo szukamy nowych dróg, aby nadążyć za zmieniającymi się trendami.
- Tak, to już wiem, ale co dało wam tę potęgę?
- Mamy na Tajwanie i w kontynentalnych Chinach cały łańcuch dostaw, fabryki i projektantów. Dzięki temu mogą u nas powstawać firmy tworzące podzespoły i kolejne, które je integrują w gotowe systemy
- Rozumiem, ale skąd one się wzięły na Tajwanie?
- Och, to proste. TSMC.
- TSMC?
- Tak, TSMC. Taiwan Semiconductor Manufacturing Company, czyli największa na świecie fabryka półprzewodników. Wszyscy produkują je u nas. To dało podstawę do powstania kolejnych firm.
- Ok, już zbliżam się do odpowiedzi, której szukam. A skąd na Tajwanie wzięła się TSMC?
- Zbudował ją od zera Morris Chang. Tajwański inżynier, który wcześniej pracował w USA dla Texas Instruments.
- I pan Morris Chan tak po prostu wrócił z USA i zbudował na Tajwanie największą na świecie fabrykę półprzewodników?
- Na Tajwan ściągnął go ówczesny minister gospodarki Sun Yun-suan z zadaniem zbudowania w kraju nowoczesnego przemysłu.
- A skąd minister Yun-suan wpadł na pomysł ściągnięcia Changa ze Stanów Zjednoczonych?
- Prezydent mu kazał.
- Kazał mu ściągnąć konkretnie jego?
- Nie. Prezydent Chiang Ching-kuo chciał zreformować Tajwan, który wcześniej opierał się na "lekkim" przemyśle oraz produkcji tanich i kiepskich wyrobów. Prezydent Ching-kuo wiedział, że aby Tajwan się rozwijał, trzeba zainwestować w zaawansowane technologie. Jak widać - udało się.

Obraz
© WP.PL

Kolejne wyzwania

Od woli zreformowania kraju, przez ściągnięcie jednego człowieka, który założył największą fabrykę półprzewodników, po dziesiątki firm budujących fortuny na podwalinach stworzonych przez TSMC. Tak, w skrócie i pomijając np. amerykańską pomoc finansową, Tajwan stał się jednym z "azjatyckich tygrysów", jednym z największych producentów półprzewodników i płyt głównych do komputerów, a także komputerów osobistych.

Jednak na tym nie koniec rozwoju wysokich technologii na Tajwanie. Dziś kraj czekają nowe wyzwania, a nowy minister gospodarki snuje nowe plany na kolejne 20 lat.

Obraz
© WP.PL | Bolesław Breczko

- Wywiera się na nas - uniwersytetach, jednostkach badawczych, laboratoriach i firmach - presję, aby zacieśniać współpracę pomiędzy nauką a biznesem i zarabiać na jej zdobyczach - skwitował Vincent, Tak naprawdę mój rozmówca ma inne imię, ale tego używa w biznesowych kontaktach, bo to chińskie imię jest trudne do zapamiętania dla obcokrajowców.

Polska raczej nie zostanie drugim Tajwanem. Ale miks determinacji ludzi, wsparcia rządu i odpowiedniego nastawienia uczelni zawsze przyniesie pozytywne efekty.

Na targi COMPUTEX 2019 zaprosiła nas firma ASUS.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (192)