Tajwan to technologiczna potęga. W końcu zrozumiałem, czemu tak się stało
23 miliony ludzi, 15 milionów skuterów i kilkanaście największych na świecie firm z branży komputerowej. Oto Tajwan, mały kraj, nieuznawany przez większość państw na świecie, który stał się potęgą zaawansowanych technologii. Na miejscu szukałem odpowiedzi na pytanie: "Jak to się stało?"
Na Tajwan zostałem zaproszony przez firmę Asus, a celem wyjazdu były targi komputerowe Computex 2019. A te w pierwszej chwili mnie zupełnie rozczarowały. W porównaniu z takimi gigantami jak targi IFA w Berlinie czy Mobile World Congress w Barcelonie, impreza Computex w Tajpeju wydaje się wręcz kameralna.
Jednak pomiędzy Berlinem i Barceloną a Tajpejem jest jedna zasadnicza różnica. Na europejskie targi przyjeżdżają firmy i wystawcy z całego świata. W stolicy Tajwanu wystawiają się za to praktycznie tylko lokalni producenci - a większość z nich to światowi giganci od elektroniki. To robi wrażenie.
Trafienie w okienko
Asus, Acer, MSI, Gigabyte, HTC. To kilka komputerowych marek z Tajwanu, które są dobrze znane w Polsce. Ale na targach Computex 2019 zobaczyłem też wiele takich, o których polski czytelnik mógł nigdy nie słyszeć, a którym zawdzięcza swoją elektronikę. Postanowiłem, że oprócz oglądania nowinek sprzętowych, popytam sprzedawców o tym co stało i stoi nadal za sukcesem i potęgą tego małego kraju.
- Co sprawia, że Tajwan jest potęgą na rynku zaawansowanych technologii? - zapytałem człowieka, który na targach wystawiał się ze swoją firmą ShapeLed, produkującą lampy i oświetlenie.
- Och, składa się na to wiele czynników – odpowiedział mężczyzna, który okazał się szefem i założycielem ShapeLed. - Są świetni inżynierowie i programiści, bardzo dobre uniwersytety techniczne, rozwinięty przemysł precyzyjny i łańcuchy dostaw zarówno na Tajwanie, jak i na części kontynentalnej Chin.
Jego odpowiedź wydawała się oczywista. "Łatwo" jest być najlepszym na świecie, jeśli ma się już wszystkie atrybuty do tego potrzebne. Ja jednak chciałem wiedzieć, jak do tego doszło.
- To kwestie "tajmingu" - tłumaczył mi rozmówca. - W latach 70 ubiegłego wieku Japonia wyrastała na potęgę technologiczną. Nie chciała jednak współpracować z innymi krajami, przede wszystkim USA, i tworzyła swoje zamknięte systemy komputerowe. W tamtych latach Chiny kontynentalne były jeszcze zamknięte na świat, Wietnam był w stanie wojny, a Korea odbudowywała się po bratobójczej wojnie. Tajwan pojawił się wtedy jako idealny, a także tani partner - dodał.
Uczelnia zarabia
Wyczucie czasu w biznesie to jeden z najważniejszych czynników, które świadczą o powodzeniu lub śmierci przedsięwzięcia. W latach 70. Tajwan rzeczywiście zaczął produkować podzespoły komputerowe dla amerykańskich firm. Fakt ten jednak nie do końca wyjaśniał moje pytanie, bo oprócz wyczucia czasu, w biznesie potrzebny jest jeszcze dobry produkt.
Zaawansowane technologie to produkt, który wymaga infrastruktury, doświadczenia i wiedzy. Udałem się więc do miejsca, które łączyło te wszystkie trzy cechu - do strefy wystawiały się uczelnie technologiczne.
- Na naszych uczelniach duży nacisk kładziony jest na to, aby badania naukowe można było spieniężyć – tłumaczył mi Dafei Shih, absolwent National Taiwan University. - Każda uczelnia prowadzi programy inkubacyjne, zapewnia wsparcie ludzi z doświadczeniem w biznesie i znajomościami.
Dafei pokazywał na Computeksie swój program do inteligentnego ustawiania ostrości w aparatach smartfonów. Dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji aparat tajwańskiego absolwenta łapał ostrość kilka razy szybciej niż aparat w iPhonie 7. Chociaż jego produkt był imponujący sam w sobie, to nie on zrobił na mnie największe wrażenie, a to co Dafei powiedział po chwili.
- Mamy już zapytania od chyba pięciu producentów smartfonów, którzy chcą kupić naszą technologię.
Dafei nie mógł zdradzić jakie to firmy smartfonowe pytały o jego program, bo negocjacje właśnie trwały. Byłem świadkiem przekuwania nauki biznes prawie na żywo, czyli czegoś o co w Polsce jeszcze cały czas trudno. Rozmawiając z rodzimymi naukowcami często słyszę, że monetyzacja osiągnięć naszej nauki jest bardzo trudna. Głównie dlatego, że polscy profesorowie często żyją we własnych bańkach martwiąc się jedynie liczbą publikacji i mówią, że "nauka nie prostytutka, pieniędzy zarabiać nie musi". Na Tajwanie musi i zarabia.
Co było pierwsze?
Wraz z kolejnymi zwiedzonymi stoiskami rozmówców i ciekawostek przybywało, ale ciągle nie miałem odpowiedzi na najważniejsze pytanie: Co było na początku? Co spowodowało pierwszą iskrę i dało pierwszy impuls do rozwoju tak silnej i nowoczesnej gospodarki w tym małym, wyspiarskim kraju.
W końcu odnalazłem osobę, która była w stanie odpowiedzieć na moje pytanie. Vincent Yang z Far East Univeristy od najmłodszych lat związany był z tajwańskim przemysłem zaawansowanych technologii, a teraz zajmuje się "spieniężaniem" nauki. W kilku prostych zdaniach naukowiec wyjaśnił mi dosłownie wszystko.
- Co stoi za potęgą Tajwanu w branży z komputerowej?
- To proste. Mamy do tego świetne warunki, genialnych inżynierów i uczelnie. Teraz dodatkowo szukamy nowych dróg, aby nadążyć za zmieniającymi się trendami.
- Tak, to już wiem, ale co dało wam tę potęgę?
- Mamy na Tajwanie i w kontynentalnych Chinach cały łańcuch dostaw, fabryki i projektantów. Dzięki temu mogą u nas powstawać firmy tworzące podzespoły i kolejne, które je integrują w gotowe systemy
- Rozumiem, ale skąd one się wzięły na Tajwanie?
- Och, to proste. TSMC.
- TSMC?
- Tak, TSMC. Taiwan Semiconductor Manufacturing Company, czyli największa na świecie fabryka półprzewodników. Wszyscy produkują je u nas. To dało podstawę do powstania kolejnych firm.
- Ok, już zbliżam się do odpowiedzi, której szukam. A skąd na Tajwanie wzięła się TSMC?
- Zbudował ją od zera Morris Chang. Tajwański inżynier, który wcześniej pracował w USA dla Texas Instruments.
- I pan Morris Chan tak po prostu wrócił z USA i zbudował na Tajwanie największą na świecie fabrykę półprzewodników?
- Na Tajwan ściągnął go ówczesny minister gospodarki Sun Yun-suan z zadaniem zbudowania w kraju nowoczesnego przemysłu.
- A skąd minister Yun-suan wpadł na pomysł ściągnięcia Changa ze Stanów Zjednoczonych?
- Prezydent mu kazał.
- Kazał mu ściągnąć konkretnie jego?
- Nie. Prezydent Chiang Ching-kuo chciał zreformować Tajwan, który wcześniej opierał się na "lekkim" przemyśle oraz produkcji tanich i kiepskich wyrobów. Prezydent Ching-kuo wiedział, że aby Tajwan się rozwijał, trzeba zainwestować w zaawansowane technologie. Jak widać - udało się.
Kolejne wyzwania
Od woli zreformowania kraju, przez ściągnięcie jednego człowieka, który założył największą fabrykę półprzewodników, po dziesiątki firm budujących fortuny na podwalinach stworzonych przez TSMC. Tak, w skrócie i pomijając np. amerykańską pomoc finansową, Tajwan stał się jednym z "azjatyckich tygrysów", jednym z największych producentów półprzewodników i płyt głównych do komputerów, a także komputerów osobistych.
Jednak na tym nie koniec rozwoju wysokich technologii na Tajwanie. Dziś kraj czekają nowe wyzwania, a nowy minister gospodarki snuje nowe plany na kolejne 20 lat.
- Wywiera się na nas - uniwersytetach, jednostkach badawczych, laboratoriach i firmach - presję, aby zacieśniać współpracę pomiędzy nauką a biznesem i zarabiać na jej zdobyczach - skwitował Vincent, Tak naprawdę mój rozmówca ma inne imię, ale tego używa w biznesowych kontaktach, bo to chińskie imię jest trudne do zapamiętania dla obcokrajowców.
Polska raczej nie zostanie drugim Tajwanem. Ale miks determinacji ludzi, wsparcia rządu i odpowiedniego nastawienia uczelni zawsze przyniesie pozytywne efekty.
Na targi COMPUTEX 2019 zaprosiła nas firma ASUS.