Tajna baza rosyjskich okrętów podwodnych. Dostrzegli tam aktywność
Rosyjska marynarka wojenna prawdopodobnie reaktywowała tajemniczą, podziemną bazę dla okrętów podwodnych na Krymie. Według mediów buduje tam zapory inżynieryjne mające utrudnić działania sił ukraińskich. A może baza ta wcale nie jest taka niezwykła?
Ukraińskie media donoszą, że Flota Czarnomorska Rosyjskiej Marynarki Wojennej mogła reaktywować bazę okrętów podwodnych w mieście Bałakława, położonym na okupowanym przez Federację Rosyjską Półwyspie Krymskim. Baza oznaczona jako Obiekt 825 GTS służyła do niedawna jako obiekt muzealny pod nazwą Podziemny Kompleks Muzealny Bałakława.
Podziemna baza Rosjan
Po nielegalnej aneksji Krymu obiekt doczekał się nawet Nagrody Ministra Obrony Federacji Rosyjskiej w Dziedzinie Kultury i Sztuki w 2021 r. Główną atrakcją muzeum była wystawa "Siły podwodne Floty Czarnomorskiej 1944-1994", choć nie brakowało i innych atrakcji, w tym ekspozycji poświęconej innym konfliktom, np. wojnie krymskiej.
Główną "żywą" atrakcją był jednak okręt podwodny S-49 projektu 644RW – ta niezbyt duża maszyna z napędem konwencjonalnym służyła do testów wyrzutni torped kalibru 650 mm, stąd nietypowa "nadbudówka" na jego dziobie. Wycofana ze służby w 1995 r. jednostka od 2021 r. stanowiła główną część ekspozycji podziemnego muzeum. Skoro podziemna baza jest muzeum, to jak może służyć rosyjskiej flocie?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Reaktywacja podziemnej bazy
Ukraińskie media powołują się tu na kilka źródeł, m.in. na raport Ruchu Atesz (tatarska organizacja o charakterze ruchu oporu działająca na Krymie). Wynika z niego, że rosyjska flota buduje zapory inżynieryjne mające utrudnić działania sił ukraińskich, np. morskich grup dywersyjnych czy bezzałogowych motorówek-min.
Zważywszy na to, że port Bałakławy nie jest zbyt chętnie wykorzystywany przez rosyjskie okręty nawodne (choć np. w 2022 r. na zatoce stały patrolowce Straży Przybrzeżnej FSB), to co innego Rosjanie mogliby chronić, jak nie starą bazę? Ponadto w raporcie wspomniano, co prawda dość mgliście, o ponownym wykorzystaniu bazy do celów wojskowych. A czym jest sam Obiekt 825 GTS?
Obiekt powstał niedługo po zakończeniu drugiej wojny światowej jako przeciwatomowy schron dla okrętów podwodnych. Jedną z takich baz została właśnie Bałakława, już naturalnie nieźle chroniona za pomocą wąskiej, krętej cieśniny i skalnych wzgórz. W latach 1953-61 wydrążono ogromny podziemny kompleks, na który składał się kanał o długości 602 m, głębokości 8 m, szerokości 12-22 m, zdolny do pomieszczenia do siedmiu okrętów podwodnych projektu 613 i 633.
Tunele mieściły też magazyny paliwa, smarów, amunicji itd. W warunkach pokojowych załadunek amunicji czy przetaczanie paliowa odbywało się na zewnątrz, przy molo, lecz w razie wojny można było go dokonać wewnątrz tunelu, po zamknięciu wejścia za pomocą pływającej bramy. Podobną bramę umieszczono przy drugim wylocie tunelu, było to wyjście bezpośrednio na otwarte morze.
Na kompleks składała się również infrastruktura zewnętrzna, poza wspomnianym molo i dodatkowymi magazynami także baza remontowo-techniczna (Obiekt 820). Usunięcie ok. 120 tysięcy ton skał z głębi góry Tawros pozwoliło na wydrążenie bazy okrętów podwodnych, zabezpieczonej nawet przed atakiem jądrowym (oficjalne informacje mówią o zdolności do ochrony wnętrza bazy przed bezpośrednim wybuchem bomby o mocy do 100 kt).
Baza nosicieli Kalibrów?
Jeśli wierzyć doniesieniom ukraińskich mediów, a właściwie tatarskiego ruchu oporu, baza miałaby wrócić do swojej pierwotnej funkcji. Rzeczywiście bowiem operowanie okrętów podwodnych działającym przeciwko Ukrainie – w ramach blokady wybrzeża czy ataków rakietowych na obiekty lądowe – byłoby prostsze i tańsze dla Rosjan przy wykorzystaniu wysuniętej bazy, a nie bardziej odległych od teatru działań portów.
Jednocześnie praktyka pokazała, że operowanie z Krymu siłami okrętowymi jest bardzo ryzykowne – okręty podwodne zwykle nie mają żadnego uzbrojenia pozwalającego na zabezpieczenie wynurzonej jednostki przed atakiem rakietowym czy dronowym, a nawet niewielkie uszkodzenie odbiera im możliwość skutecznego działania. Z tego powodu baza pozwalająca na skryte operowanie sił podwodnych, doskonale zabezpieczona przed atakami dowolnego rodzaju, wydaje się być bardzo atrakcyjna dla Rosjan. Jest jednak pewien szkopuł.
Stary muzealny S-49 to niewielki okręt. Ma 76,7 m długości, 6,7 m szerokości i średnie zanurzenie rzędu 5 m. Nowoczesne, uzbrojone w m.in. pociski manewrujące Kalibr "Warszawianki" projektu 636.6, które mogłyby być nowymi lokatorami sztolni pod Tawrosem, są co prawda krótsze (73,8 m), ale można powiedzieć, że nowoczesne okręty podwodne odznaczają się znacznie "pełniejszymi" kształtami: szerokość dochodzi do 9,9 m, zaś średnie zanurzenie wynosi 6,2 m.
Nie jest więc wykluczone, że nowoczesne rosyjskie okręty podwodne po prostu nie będą mogły bezpiecznie wchodzić do bazy bez wykonania dodatkowych prac. Ponadto najprawdopodobniej część oryginalnego wyposażenia została rozkradziona po rozpadzie ZSRR. Na razie więc rosyjskie okręty podwodne pozostaną raczej w nieco bardziej odległym Noworosyjsku, choć nie można wykluczyć, że za parę lat wrócą do starego lokum. Nie jest ono zresztą wcale aż tak oryginalnym pomysłem.
Historia okrętów "pod dachem"
Ukrywanie okrętów, bądź co bądź zawsze dość sporych obiektów, nie jest niczym nowym, a sam pomysł ma… starożytne korzenie: już Kartagińczycy trzymali swoje wielkie galery w ogromnych hangarach, aby chronić je przed warunkami atmosferycznymi.
Współcześnie najbardziej znane są niemieckie żelbetowe bunkry dla okrętów podwodnych (U-Boot-Bunker). Pierwsze prace koncepcyjne przeprowadzono w III Rzeszy jeszcze przed wybuchem wojny, ale do prac budowlanych przystąpiono dopiero jesienią 1940 r. Pierwsze schrony dla okrętów podwodnych powstały w Hamburgu i na Helgolandzie, z czasem powstały w wielu różnych miastach portowych Niemiec, ale też okupowanej Francji i Norwegii. W budowie brali udział również robotnicy przymusowi.
Powstało kilka typów bunkrów: trzy były związane z infrastrukturą stoczniową i umożliwiały bezpieczną budowę okrętów, czwarty był schronieniem dla operacyjnych jednostek. Aż do wykorzystania bomb Tallboy (potem też kierowanych bomb Bat i Disney) o masie 2400 kg w sierpniu 1944 r. U-booty były stosunkowo bezpieczne w swoich bunkrach.
Najsłynniejszą "podziemną" bazą marynarki wojennej jest Musköbasen należąca do szwedzkiej Marinen. Powstała w latach 1950-1969 na wyspie Muskö jako nowa główna baza marynarki wojennej. Wydrążone tunele są na tyle imponujących rozmiarów (najwyższe sztolnie mają po 40 m wysokości), że mogą dać schronienie nawet okrętom nawodnym, największymi były prawdopodobnie niszczyciele typu Halland (121 m długości, 2790 t wyporności).
Także ona została zamknięta z powodu oszczędności w 2005 r., lecz ze względu na zagrożenie ze strony Rosji Szwedzi reaktywowali ją w 2019 r. Bardzo podobne bazy powstały po drugiej wojnie światowej w Jugosławii, np. Vis i Brač i nad Zatoką Kotorską. Spełniły swoją funkcję, chroniąc jugosłowiańskie (a właściwie już serbskie) okręty podwodne i kutry rakietowe przed NATO-wskimi bombardowaniami podczas operacji Allied Force w 1999 r.
Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski