Tajemniczy obiekt wylądował na jej farmie. Miał naklejki NASA
Rzadko kiedy zdarza się, że na prywatnym terenie ląduje tajemniczy obiekt, którego na pierwszy rzut oka nie sposób zidentyfikować. Takie zdarzenie jednak miało właśnie miejsce w miejscowości Edmonson w Teksasie.
Gdy Ann Walter spojrzała przez okno swojego domu zlokalizowanego na farmie w Edmonson w zachodnim Teksasie, przez dłuższą chwilę nie wiedziała na co tak naprawdę patrzy. Na niebie bowiem zobaczyła wolno przesuwający się obiekt, który kształtem nie przypominał żadnego znanego statku powietrznego. Chwilę później, obiekt ten wylądował w polu pszenicy należącym do jej sąsiada. Szybka inspekcja miejsca "lądowania" pozwoliła ustalić, że jest to nieznanego pochodzenia konstrukcja wielkości dużego samochodu, która była podczepiona do dużego spadochronu. Co ciekawe, na konstrukcji znajdowało się kilka oznaczeń NASA.
Zaskakujące pochodzenie nieznanego obiektu latającego
Nie wahając się ani chwili, Walter postanowiła poinformować władze o swoim odkryciu. Bardzo szybko okazało się, że obiekt ten faktycznie należy do NASA, bowiem agencja aktywnie poszukuje zagubionego sprzętu. Z pomocą przyszli tutaj przedstawiciele Columbia Scientific Balloon Facility, ośrodka NASA odpowiedzialnego za loty bezzałogowych balonów badawczych na duże wysokości.
Według harmonogramu lotów opublikowanego przez ośrodek balonowy, w ostatnich dniach realizowano serię startów z Fort Sumner w Nowym Meksyku. To ok. 225 km na zachód od miejsca, gdzie znaleziono urządzenie.
Zbyt jasne, by było prawdziwe? Recenzja Hisense MiniLED 65U8Q
Właścicielka farmy usłyszała w rozmowie z przedstawicielem ośrodka, że sprzęt wystartował dzień wcześniej z Fort Sumner. Zainstalowane na nim teleskopy służ do prowadzenia obserwacji gwiazd, galaktyk i czarnych dziur z wysokości 35-40 kilometrów nad powierzchnią ziemi.
Błyskawiczna reakcja NASA
Informacja o odnalezieniu brakującego sprzętu sprawiła, że przedstawiciele ośrodka szybko pojawili się na miejscu z odpowiednim sprzętem pozwalającym im przetransportować ów "tajemniczy obiekt latający" do właściwego ośrodka. Zanim jednak do tego doszło - co nie powinno dziwić - Walter zdążyła wykonać zdjęcia niecodziennego gościa w polu pszenicy. Trzeba przyznać, że ów sprzęt NASA był naprawdę konkretnych rozmiarów.
NASA niestety nie skomentowała całej sytuacji. Nie wynika to jednak z chęci ukrycia czegokolwiek, a jedynie z tego, że w Stanach Zjednoczonych wciąż trwa zamknięcie agencji rządu i pracownicy biura NASA ds. komunikacji znajdują się na przymusowym urlopie.