Stuwatowe żarówki dostępne pomimo zakazu UE
Miały bezpowrotnie zniknąć, a tryumfalnie wracają. Stuwatowe żarówki można znowu kupić w polskich sklepach.
16.03.2012 | aktual.: 28.03.2012 15:05
Chociaż wyglądają i działają jak zwykle 100-watówki, których przez lata używaliśmy do oświetlania mieszkań, napis na pudełku informuje, że stworzone zostały do stosowania w sygnalizatorach ulicznych albo lampach warsztatowych. Pomysłowość producentów w wymijaniu unijnych zakazów idzie nawet dalej - tradycyjne żarówki wolframowe sprzedają jako "kule grzewcze", których przeznaczeniem jest produkcja ciepła, a wydzielane światło uznawane jest za efekt uboczny.
Jesteśmy wręcz bombardowani informacjami o pojawieniu się w sklepach niemal identycznych pod względem wyglądu i właściwości żarówek. To próba obejścia unijnego prawa, ale nie bardzo wiemy, co z tym robić.
Klienci dobrze widzą, że producenci tych "wynalazków" po prostu puszczają do nich oko. Ciągle istnieje spory popyt na silne żarówki tradycyjne, a nie wszyscy chcą je zamienić na ich droższe, energooszczędne odpowiedniki. Tak więc producenci dalej sprzedawać będą 100-watówki udając że nie służą do oświetlania mieszkań, a klienci dalej będą je kupować i oświetlać nimi mieszkania. Chociaż sytuacja wygląda zabawnie, urzędnikom nie jest do śmiechu.
Według UE żarówki tradycyjne nie powinny istnieć
Na mocy unijnej dyrektywy ponad 2 lata temu tradycyjne stuwatowe żarówki zostały zastąpione przez drogie, energooszczędne świetlówki. Rok później pożegnaliśmy 75-watówki, a w zeszłym roku 60-watówki. Formalnie nie wolno ich na terenie UE produkować, sprzedawać, a także ich sprowadzać.
_ "Mimo to ostatnio jesteśmy wręcz bombardowani informacjami o pojawieniu się w sklepach niemal identycznych pod względem wyglądu i właściwości żarówek. To próba obejścia unijnego prawa, ale nie bardzo wiemy, co z tym robić. Producenci, importerzy i sprzedawcy dysponują badaniami i certyfikatami świadczącymi, że są to produkty specjalistyczne" _ - mówi Wanda Aksman-Zbroja z krakowskiej Inspekcji Handlowej.
Nie ma jak wyegzekwować zakazu UE. _ "Musiałyby chyba chodzić po domach jakieś kontrole" _ - zastanawia się Aksman-Zbroja.
Podejrzewamy jednak, że również na kontrole unijnego komanda sprawdzającego rodzaj żarówek montowanych w domach znalazłyby się sposoby. Możliwe, że równie absurdalne jak sprzedawanie żarówek jako sprzętu do ogrzewania. Bareja wiecznie żywy.
Źródło: WP.PL/PAP
PS/GB/GB