Fryzjer, który mógł zmienić świat. Historia niezwykłego tworzywa Starlite

Fryzjer, który mógł zmienić świat. Historia niezwykłego tworzywa Starlite

Fryzjer, który mógł zmienić świat. Historia niezwykłego tworzywa Starlite
Źródło zdjęć: © Youtube.com
Łukasz Michalik
18.11.2018 15:17, aktualizacja: 18.11.2018 15:32

Mało kiedy NASA i wywiady wojskowe interesują się anonimowym angielskim fryzjerem. Maurice Ward był wyjątkiem. Pod koniec lat 90. mógł zmienić bieg nauki, ale przegrał z własną chciwością.

Nie byłoby tego artykułu, ani Warda na językach koncernów i wojska w latach 90., gdyby nie katastrofa lotu British Airtours 28M w 1984 roku. Już na starcie samolot pełen lecących do Grecji turystów miał problemy z płonącym silnikiem. Zjeżdżając z pasa startowego, pilot popełnił fatalny błąd – ustawił samolot tak, że wiatr przeniósł ogień dalej wzdłuż maszyny, a toksyczne opary z jej płonących elementów zaczęły wypełniać kabinę. Śmierć poniosło 55 osób.

Ta tragedia skłoniła Maurice’a Warda – angielskiego fryzjera, który w wolnym czasie wymyślał nowe technologie i urządzenia – do pracy nad ognioodpornymi materiałami. Jednego dnia Ward potrafił przetestować 20 mieszanin różnych substancji. Cierpliwość się opłaciła, czego kulminacją miał być występ w popularnym brytyjskim show telewizyjnym BBC Tomorrow’s World.

- Szanowni państwo, to nie jest zwykłe jajko – stwierdził krótko prowadzący Peter McCann, po czym pozostawił Warda samego z widzami. I z jajkiem.

Gdy Ward bierze do ręki palnik, wszystko wydaje się jasne – jajko zaraz nie tylko się zetnie, ale i pęknie. Jednak jest pokryte przypominającym piankę Starlite’m i jedyna zmiana, to nieco twardniejąca skorupka. Nic bardziej mylnego – przez kilka minut podgrzewania powierzchnia cienkiej osłony ze Starlite’u cały czas jest chłodna. Na koniec pokazu Ward rozbija jajko i wylewa całą płynną zawartość. Eksperyment można obejrzeć pod tym linkiem.

Starlite okazał się być odpowiedzią na niezliczone problemy ludzkości. Niezwykła odporność na wysokie temperatury, odporność na spalanie czy stapianie. Słowem – doskonała izolacja termiczna.

To wystarczyło, by świat zainteresował się nie tylko Starlitem, ale i samym jego twórcą. Cudowne tworzywo nie powstało przecież w dziale rozwoju wielkiej korporacji, nie zostało zamówione przez DARPA (amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności) czy NASA. Nie było także dziełem zespołu utalentowanych naukowców, działających przy którejś ze znanej uczelni.

Naturalną koleją rzeczy Ward stał się obiektem zainteresowania wszystkich powyższych podmiotów. Szybko zgłosiły się do niego i NASA, i wojsko, i wielkie koncerny. Substancja mająca wytrzymać temperaturę do 10 tys. st. Celsjusza działała na wyobraźnię. W praktyce czyniło ją to niewrażliwą na większość istniejących źródeł ognia, z laserami włącznie. Masowa produkcja Starlite’u mogła być ogromnym przełomem.

Lekka, superodporna na ogień substancja oznaczała rewolucję wszystkich dziedzin życia, w których istotna jest ognioodporność i izolacja termiczna. Impregnowane na ogień, niepalne konstrukcje, wyposażenie statków i samolotów, które nie musza obawiać się pożaru czy w końcu nowe osłony termiczne statków kosmicznych – wszystko to wydawało się być w zasięgu ręki.

Do Maurice’a Warda ustawiła się kolejka chętnych. Problemem okazał się jednak on sam.

Geniusz czy szarlatan?

Ward pozwalał testować Starlite, ale nie udostępniał próbek na dłużej. Obawiał się inżynierii wstecznej. Potencjalni kupcy mogli być w stanie odtworzyć skład i proces produkcyjny niezwykłego tworzywa.

Wydawałoby się, że z takim wynalazkiem Warda czeka życie milionera. Jednak kolejne spółki, które do niego przychodziły, odprawiał z kwitkiem. Żądał bowiem co najmniej 51 proc. udziałów w firmach lub pakiecie własnościowym wynalazku. Pełna kontrola miała sprawić, że nikt mu go nie ukradnie, ani nie przeznaczy na inne – niż sobie Ward wymyślił - cele.
To sprawiło, że coraz częściej mówiono o nim, jak o szarlatanie i oszuście, niż geniuszu. Z drugiej strony legenda i wizja niezarobionych milionów rozpalała wyobraźnię. Prezentacje możliwości tworzywa – choć wyglądały przekonująco – nie były przecież wiarygodnymi, powtarzalnymi testami laboratoryjnymi.

Komercjalizacja Starlite’a odwlekała się aż do 2011 roku, gdy wynalazca i fryzjer zabrał sekret jego produkcji do grobu. Choć twierdził, że sekret produkcji niezwykłego tworzywa zna jego najbliższa rodzina, po śmierci wynalazcy okazało się to nieprawdą. Tajemnica Starlite’u została zabrana do grobu.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (115)