"Stalinowska jakość". Rosjanie sięgają po haubice starsze od Putina
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Serwis Biełsat donosi, że Rosjanie sięgają po broń pamiętającą czasy II wojny światowej. Haubice D-1, które produkowano w latach 1943-1949 mają pomóc rosyjskim żołnierzom podczas walk w Ukrainie. Ukraiński ekspert zwraca jednak uwagę, że pomysł jest dość oryginalny, a sprzęt reklamowany jako "stalinowska jakość" można porównać do złomu. Wyjaśniamy, czym są haubice D-1.
Ołeksanr Kowalenko, ukraiński obserwator wojskowo-polityczny grupy Information Resistance, którego cytuje serwis Biełsat, w jednoznaczny sposób skomentował sięgnięcie przez Rosjan po haubice D-1: "jak myślicie, jakie jest zużycie lufy tych haubic i na ile jest ona monolityczna? Tak, rosyjscy propagandyści wojskowi mówią o jakiejś tam 'stalinowskiej jakości'… Wszak to nie oni mają strzelać z tego złomu z nadzieją, że im lufy nie rozerwie".
Rosjanie sięgają po haubice z czasów II wojny światowej
Serwis Militarnyj już w październiku donosił, że haubice D-1, znane również jako haubice wz. 43 kal. 152 mm, zauważono m.in. we wsi Alczewsk w obwodzie ługańskim. Dodał też, że w sierpniu w rosyjskich mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się prośby o udostępnianie tabel strzelniczych, a także instrukcji obsługi sprzętu, który częściej można spotkać w muzeach niż na realnym polu walki.
Haubice D-1 zostały wdrożone do Armii Czerwonej w 1943 r. i stanowiły istotne wsparcie rosyjskich działań prowadzonych przeciwko niemieckiej armii na froncie wschodnim podczas II wojny światowej. Od tego czasu minęło sporo czasu, a większość z produkowanych w latach 1943-1949 egzemplarzy ma ponad 70 lat. Serwis Biełsat zaznaczył nawet, że najmłodsze haubice D-1 mają 73 lata, czyli "o trzy więcej niż Putin".
Sprzęt został opracowany w trybie pilnym przez biuro konstrukcyjne generała porucznika Fiodora F. Pietrowa na podstawie haubicy M-10 z 1938 r., kiedy okazało się, że Rosja potrzebuje potężniejszej broni polowej. Jej konstrukcja była prosta i wykorzystywała m.in. dwukołowy wózek oraz lufę kalibru 152,4 mm. Dodatkowo D-1 była lżejsza o prawie 1000 kg od M-10, co sprawiało, że była łatwiejsza w transporcie i łatwiej się nią manewrowało.
Haubice D-1 mają masę marszową 3640 kg, ich donośność szacuje się na 12,4 tys. – 16 tys. m, a szybkostrzelność na cztery strzały na minutę. Tego typu sprzęt jest kompatybilny z pociskami odłamkowo-burzącymi o masie 40 kg oraz z pociskami przeciwpancernymi o masie nieprzekraczającej 50 kg. Takie pociski po wystrzeleniu z D-1 poruszają się z prędkością około 508 m/s. Warto również dodać, że do obsługi tej haubicy potrzeba ośmiu osób. Haubice D-1 były dobrą bronią ponad 70 lat temu, ale ze względu na swoją celność, a także zasięg - mają niewielkie szanse w starciu ze współczesną bronią.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski