WAŻNE
TERAZ

Robert Redford nie żyje. Legendarny aktor miał 89 lat

Spędził cztery tygodnie pod wodą. Nurek opowiada nam o pracy w ekstremalnych warunkach

Spawanie i montowanie żelaznych konstrukcji wykonuje się nie tylko na powierzchni ziemi. Te zadania trzeba również wykonywać pod wodą. Profesjonalny nurek, Artur Rosołowski, opowiada WP Tech o ekstremalnych zanurzeniach.

Marcin Rosołowski w pracy
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Grzegorz Burtan

Swoją przygodę z nurkowaniem rozpoczął pod koniec lat 80. Wtedy nieco trudniej było zostać płetwonurkiem, a dodatkowo Artut miał problem z powodu krzywej przegrody nosowej. Aby móc przejść szkolenie, niezbędny był chirurgiczny zabieg.

DCIM\100GOPRO
© Archiwum prywatne

Od przegrody do ustawy

- Początek lat 90. to kolejne kursy płetwonurkowe i moje początki przygody z pracami podwodnymi. W tamtych latach, szczególnie na śródlądziu, nie było dużych różnic między nurkiem a płetwonurkiem. Kto miał sprzęt i potrafił nurkować, często zajmował się drobnymi pracami podwodnymi. Sytuacja diametralnie się zmieniła w 2003 roku z wejściem w życie ustawy o wykonywaniu prac podwodnych. Od tej pory nurek zajmuje się pracami podwodnymi, a płetwonurek rekreacją - podkreśla Rosołowski.

Ustawa wprowadziła też stopnie nurkowe - uprawnienia i wymogi, jakie stawiano kandydatom na poszczególne szczeble. Sporządzono wykazy sprzętu niezbędnego do wykonywania prac podwodnych i wiele, wiele innych wymogów i przepisów. Mniej lub bardziej potrzebnych, jak tłumaczy Rosołowski. On sam od 2002 roku prowadzi klub Uninur w Gliwicach, szkoli także nowych nurków i przeprowadza prace podwodne oraz wysokościowe. W 2012 roku podjął się bodaj jednego z najambitniejszych przedsięwzięć w swojej karierze.

Obraz
© Archiwum prywatne

40 080 minut

- Moje największe wyzwanie w pracy nurka to prawie 28 dni jednorazowo spędzone pod ciśnieniem. Było to nurkowanie saturowane, realizowane z kompleksu nurkowego AF-2 w Bałtyku. Przez ten okres przebywaliśmy w komorze hiperbarycznej dwuprzedziałowej, składającej się z przedziału mieszkalnego o objętości 7,5 metra sześciennego i przedziału transferowego 3,8 metra sześciennego. Dodam, że było nas tam czterech rosłych mężczyzn. Więc jeśli ktoś ma problemy z przebywaniem w ciasnych pomieszczeniach, szczerze odradzam - mówi Rosołowski.

Nieprzypadkowo komora ma dwa przedziały. Przedział transferowy umożliwia przejście pary nurków do dzwonu, którym byli transportowani do pracy. W przedziale transferowym znajduje się również węzeł sanitarny i suszarnia skafandrów - w tym przypadku skafandrów mokrych ogrzewanych wodą. Ciśnienie jakie panowało w komorze odpowiadało głębokości 75 metrów, a prace wykonywane były w granicach 84 metrów.

- Jako czynnika oddechowego używaliśmy helioksu – mieszaniny tlenu z helem. Przy czym helu było w granicach 94 procent - wspomina nurek. - Chyba każdy wie jak brzmi ludzki głos w czasie oddychania helem. My mieliśmy tak przez 28 dni. 28 dni piszczenia. Głos był tak zniekształcony, że ciężko było mam się porozumieć z obsługą - opisuje.

Jak wcześniej wspomniał Rosołowski, w trakcie prac ekipa nurkowała w skafandrach ogrzewanych wodą. Na dużych głębokościach w naszej strefie klimatycznej panują bardzo niesprzyjające warunki. Woda ma zaledwie kilka stopni Celsjusza, a dookoła panuje ciemność. Para nurków zjeżdża do pracy na 8 godzin. Na zewnątrz dzwonu pracuje jeden nurek, drugi jest w tym czasie nurkiem dzwonowym. Po 4 godzinach następuje zmiana.

Obraz
© Archiwum prywatne

- Jest to chyba najbardziej ekstremalna z prac w tym zawodzie. Tak długie przebywanie w kompleksie nurkowym pod tak
dużym ciśnieniem gazów, czy wykonywanie pracy w lodowatej wodzie wymaga od zespołu nurków i obsługi hartu ducha, cierpliwości i wzajemnego zaufania - podkreśla rozmówca.

Nie dla samotnych wilków

Z tak dużym bagażem doświadczeń Artur Rosołowski wie nie tylko, jakie cechy charakteru są niezbędne do pracy, ale które też dyskwalifikują potencjalnego członka załogi.

- Nurkowanie zawodowe to nie stowarzyszenie indywidualistów, tutaj liczy się zespół – nurków, kierowników prac podwodnych, operatorów systemów nurkowych - wylicza Rosołowski. - W czasie tego typu nurkowań nie ma miejsca na błędy. Dodam, że aby wyjść z komory podczas nurkowania saturowanego trzeba przejść trzydniową dekompresję, więc w razie jakiegokolwiek wypadku można liczyć się z poważnymi konsekwencjami. Oczywiście w skład kompleksu nurkowego wchodzi komora ratunkowa, a na pokładzie statku, czy platformy znajduje się lekarz nurkowy, ale możliwości ratunku są znacznie ograniczone - zaznacza.

Obraz
© Archiwum prywatne

Każda z wymienionych osób pełni ważną rolę na wodzie, podkreśla Rosołowski. Nurkowie i kierownicy prac podwodnych zajmują się nurkowaniami, a operatorzy systemów nurkowych dbają o bezpieczeństwo w komorze i dzwonie nurkowym. Systemy podtrzymywania życia stale filtrują mieszaninę oddechową, aby zapewnić odpowiednią atmosferą. Dzięki specjalnej śluzie w przedziale mieszkalnym dostarczane jest nam jedzenie i potrzebny sprzęt, opisuje.

Dużym problemem są również sytuacje, kiedy jedna osoba stara się pomóc za bardzo.

- Wystarczy nam zagrożeń spowodowanych nadgorliwymi operatorami dźwigów i innych maszyn, którzy współpracują z nami. Takie sytuacje w których operator dźwigu wypuszcza 200 metrów liny na głębokość 80 metrów to nie rzadkość. Tylko jeśli tyle zostało wypuszczone, a jej jeszcze nie ma na 80 metrach, to zapewne gdzieś się zawiesiła i za chwilę wszystko runie na dno - wyjaśnia nurek. - Taki kawał liny może narobić dużo złego. Innym razem w czasie wyciągania statku Białej Floty operator zdecydował się wyciągnąć ponad lustro wody jednostkę, która była wypełniona wodą. Plan był taki aby unieść statek na tyle żeby udało się z niego wypompować wodę. Woda w wodzie nie waży, natomiast w momencie wyciągnięcia nad lustro wody zaczyna ważyć tyle ile zalega jej we wnętrzu. Tym razem zerwał tylko zawiesia. Statek ponownie opadł na dno i całą operację trzeba było powtórzyć - konkluduje.

Obraz
© Archiwum prywatne

Woda wzywa

To zaledwie skraweczek prac wykonywanych przez nurków, zapewnia mnie Rosołowski. Ogrom prac wykonywany jest również w portach, przy przeglądach, naprawach statków, naprawach nabrzeży, na rzekach czy obiektach hydrotechnicznych – nomen omen temat rzeka, wyjasnia. Dlatego to takze ciężki kawałek chleba, bo wymusza częste wyjazdy po całym kraju. A to oznacza brak czasu dla siebie i bliskich. Jest jednak coś w tym zawodzie, że ludzie pomimo wielu przeciwności chcą pracować pod wodą, mówi mi Rosołowski, który sam jest tego najlepszym przykładem.

- Mógłbym tak jeszcze długo, tylko pewnie nie ma czasu - mówi Rosołowski. Niestety ma rację, bo ja z chęcią również posłuchałbym jeszcze więcej podwodnych opowieści. Mam tylko nadzieję, że będzie jeszcze okazja.

Wybrane dla Ciebie

Do 2500 może jej już nie być. Alarmujące prognozy dla syberyjskiej tundry
Do 2500 może jej już nie być. Alarmujące prognozy dla syberyjskiej tundry
Zbroją się na potęgę. Porównują się z Polską
Zbroją się na potęgę. Porównują się z Polską
Jak ludzie korzystają z ChatGPT? Przeanalizowano 1,5 mln rozmów
Jak ludzie korzystają z ChatGPT? Przeanalizowano 1,5 mln rozmów
Naukowcy są przekonani. Zaawansowane cywilizacje są mało prawdopodobne
Naukowcy są przekonani. Zaawansowane cywilizacje są mało prawdopodobne
Niepokojąca sytuacja kraju NATO. "Nie jesteśmy gotowi"
Niepokojąca sytuacja kraju NATO. "Nie jesteśmy gotowi"
Nowa strategia walki z groźnym grzybem. Wirus jako cel terapii
Nowa strategia walki z groźnym grzybem. Wirus jako cel terapii
Rosyjskie bombowce Tu-160. Manewry nad Morzem Barentsa to część Zapad 2025
Rosyjskie bombowce Tu-160. Manewry nad Morzem Barentsa to część Zapad 2025
Ma je polska armia. Są obecnie droższe niż F-35?
Ma je polska armia. Są obecnie droższe niż F-35?
AI zmieni rynek pracy i edukacji. Ekspert: trzeba rozwijać meta-umiejętności
AI zmieni rynek pracy i edukacji. Ekspert: trzeba rozwijać meta-umiejętności
Pierwszy kosmiczny MasterClass. Sławosz rusza w Polskę
Pierwszy kosmiczny MasterClass. Sławosz rusza w Polskę
Meta Ray-Ban Display w całej okazałości. Wyciekła reklama okularów z ekranem
Meta Ray-Ban Display w całej okazałości. Wyciekła reklama okularów z ekranem
Zapad 2025, czyli kapiszon zamiast bomby. "Cyrk dla generałów z lornetkami"
Zapad 2025, czyli kapiszon zamiast bomby. "Cyrk dla generałów z lornetkami"