Skutek uboczny koronawirusa. Chiński system sparaliżowany

Chiny bardzo mocno inwestują w technologie rozpoznawania twarzy. Pokazanie swego oblicza komputerowi jest niezbędne, gdy Chińczycy chcą kupić telefon, skorzystać z banku czy nawet wejść do budynku. Teraz jest to utrudnione, bo w dwóch prowincjach jest obowiązek noszenia masek.

Skutek uboczny koronawirusa. Chiński system sparaliżowany
Źródło zdjęć: © Getty Images
Bolesław Breczko

Chiny są krytykowane za szerokie wprowadzanie automatycznego rozpoznawania twarzy. Zachodni aktywiści uważają, że ma to znamiona masowej inwigilacji. Chińczycy oczywiście nic sobie nie robią z zachodniej krytyki i montują takie systemy wszędzie. Ostatnio w państwie środka wszedł przepis wymagający zeskanowania twarzy przy każdym zakupie smartfona, to w rezultacie stworzy największą na świecie bazę tożsamości wykorzystywaną do automatycznej identyfikacji.

Plany chińskiego rządu krzyżuje koronawirus 2019-nCoV. W związku z jego pojawieniem się i niekontrolowanym rozprzestrzenianiem, w dwóch prowincjach ustanowiono nakaz całodobowego noszenia masek medycznych. Według portalu QZ.com automatyczne rozpoznawanie twarzy jest wykorzystywane w Chinach do niezliczonych operacji, od potwierdzenia tożsamości przy wejściu do samolotu, przez zamawianie jedzenia, po korzystanie z toalety (system ma kontrolować, czy "użytkownik" nie zużywa zbyt dużo papieru toaletowego).

Gdy w mieście Wuhan chiński rząd nakazuje noszenie masek, to jeszcze niedawno w innym mieście - Hong Kongu - zakazywał. Podczas protestów przeciwko ustawie ekstradycyjnej setki tysięcy mieszkańców tego miasta nosiło maski w celu uniknięcia rozpoznania.

Koronawirusem 2019-nCov zakaziło się już ponad 30 tys. osób, a ponad 600 zmarło. W związku z zagrożeniem chińskie fabryki przestawiają produkcję na sprzęt i odzież ochronną.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)