Skutek uboczny koronawirusa. Chiński system sparaliżowany
Chiny bardzo mocno inwestują w technologie rozpoznawania twarzy. Pokazanie swego oblicza komputerowi jest niezbędne, gdy Chińczycy chcą kupić telefon, skorzystać z banku czy nawet wejść do budynku. Teraz jest to utrudnione, bo w dwóch prowincjach jest obowiązek noszenia masek.
08.02.2020 | aktual.: 07.04.2020 11:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chiny są krytykowane za szerokie wprowadzanie automatycznego rozpoznawania twarzy. Zachodni aktywiści uważają, że ma to znamiona masowej inwigilacji. Chińczycy oczywiście nic sobie nie robią z zachodniej krytyki i montują takie systemy wszędzie. Ostatnio w państwie środka wszedł przepis wymagający zeskanowania twarzy przy każdym zakupie smartfona, to w rezultacie stworzy największą na świecie bazę tożsamości wykorzystywaną do automatycznej identyfikacji.
Plany chińskiego rządu krzyżuje koronawirus 2019-nCoV. W związku z jego pojawieniem się i niekontrolowanym rozprzestrzenianiem, w dwóch prowincjach ustanowiono nakaz całodobowego noszenia masek medycznych. Według portalu QZ.com automatyczne rozpoznawanie twarzy jest wykorzystywane w Chinach do niezliczonych operacji, od potwierdzenia tożsamości przy wejściu do samolotu, przez zamawianie jedzenia, po korzystanie z toalety (system ma kontrolować, czy "użytkownik" nie zużywa zbyt dużo papieru toaletowego).
Gdy w mieście Wuhan chiński rząd nakazuje noszenie masek, to jeszcze niedawno w innym mieście - Hong Kongu - zakazywał. Podczas protestów przeciwko ustawie ekstradycyjnej setki tysięcy mieszkańców tego miasta nosiło maski w celu uniknięcia rozpoznania.
Koronawirusem 2019-nCov zakaziło się już ponad 30 tys. osób, a ponad 600 zmarło. W związku z zagrożeniem chińskie fabryki przestawiają produkcję na sprzęt i odzież ochronną.