"Siostra Ziemi" może w ogóle nie istnieć. Gdzie naukowcy popełnili błąd?
Odkryta rok temu egzoplaneta Kapteyn b może, według najnowszych odkryć naukowców, wcale nie istnieć. Najstarsza znana nam planeta, która swoją gwiazdę orbituje w odległości, która pozwalałaby na wykształcenie się tam życia, została zaobserwowana dzięki nowej metodzie. Mogły one wprowadzić badaczy w błąd.
13.07.2015 | aktual.: 13.07.2015 15:40
Kapteyn b pobudziła wyobraźnię naukowców nie tylko ze względu na swoją relatywnie niewielką odległość od Ziemi. Gwiazda Kapteyn, wokół której orbituje, znajduje się zaledwie 13 lat świetlnych od nas – w kosmicznej skali to naprawdę niewiele. Określono ją mianem superziemi – poza masą, pięciokrotnie większą od naszej planety, jest do niej bliźniaczo podobna. Znajduje się w takiej odległości od swojego słońca, że trafia na nią odpowiednia ilość ciepła, a jej wiek - szacowany na dwukrotnie większy od Ziemi - zapewnia odpowiedni czas na przebiegnięcie wszystkich procesów, w wyniku których pojawiło się życie.
Naukowcy spekulowali, że może być to chłodna, oceaniczna planeta z mnóstwem wody płynącej pod głęboką warstwą chmur. Niestety, jak się okazuje teraz, ta egzoplaneta może w ogóle nie istnieć.
Odkrycia egzoplanety Kapteyn b odkryto w czerwcu 2014 dzięki zastosowaniu metody prędkości radialnej. Wykorzystuje ona fakt, że gwiazdy znajdujące się w centrum układów planetarnych również same poruszają się wokół centrum masy swojego systemu gwiezdnego. Obserwując ich ruch można zauważyć w emitowanym przez nie świetle ślady okrążających je planet.
- Plamy na powierzchni gwiazdy i inne fenomeny magnetyczne mogą być łatwo pomylone z sygnałem, którego źródłem jest planeta, kiedy obrót gwiazdy wprowadza je w nasze pole widzenia – stwierdził Tiago Campante, badacz z Uniwesytetu Birmingham.
Tamtejszy zespół znalazł szereg przekonujących argumentów za tym, że sygnał, który uznano za dowód istnienia Kapteyn b, pochodził tak naprawdę z samej gwiazdy. Głównym z nich jest fakt, że wynikający z obserwacji okres obrotu planety wokół gwiazdy jest zbyt podobny do okresu obiegu samej gwiazdy wokół własnej osi (wynosi blisko 1/3 tej wartości). Wynikałoby z tego, że naukowcy mogli nie zaobserwować planety, a jedynie aktywność plamotwórczą Kapteyna.
Jednocześnie jednak druga grupa naukowców z centrum astrofizyki Harvard-Smithsonian zauważyła, że odkrycia zespołu z Birmingham wcale nie muszą podważać istnienia egzoplanety Kapteyn b.
- Koeralacja pomiędzy dwoma sygnałami nie jest dowodem obalającym pochodzenie sygnału planetarnego – stwierdził Xavier Dumusque z Harvard-Smithsonian. Zauważa on także, że wyniki mogą być niedokładne z powodu nierównego próbkowania teleskopu – obserwuje on gwiazdę w ustalonych interwałach, nie ciągle.
Wygląda więc na to, że potrzebne będą dalsze obserwacje i badania zanim będzie można z całą pewnością ustalić, czy egzoplaneta Kapteyn b istnieje, czy nie. Nawet gdyby okazało się, że obserwacje naukowców faktycznie były błędne, nie znaczy to, że nadzieje na znalezienie świata zdolnego do zamieszkania przez żywe organizmy wśród egzoplanet jest skazane na porażkę. Astronomom znane są układy z równie starymi gwiazdami, i chociaż na razie nie znaleziono w nich egzoplanet w odległości pozwalającej na wykształcenie się odpowiednich warunkach, nie oznacza to, że ich nie ma. Pozostaje szukać. I czekać.
_ DG _