Turecki myśliwiec Kaan w końcu wzniósł się w powietrze

Turecki samolot myśliwski nowej generacji Kaan odbył dziś dziewiczy lot. Mimo że stało się to po wielu opóź­nie­niach, nie można odmówić Turkom ogromnego sukcesu. Cały program roz­wo­ju myśliwca i tak przebiega w impo­nującym tempie. Producent Kaana, przed­się­biorstwo TUSAŞ (znane też pod anglo­języczną nazwą TAI), wkracza tym samym do elitar­nego grona światowych koncer­nów lotniczych zdolnych wytwa­rzać nowo­czesne samoloty bojowe.

Turecki myśliwiec Kaan
Turecki myśliwiec Kaan
Źródło zdjęć: © Twitter

Kaan – poprzednio znany jako TF-X i MMU (Milli Muharip Uçak, czyli narodowy samolot bojowy) – spędziła w powietrzu trzynaście minut, nie wciągając podwozia. Osiągnęła w tym czasie wysokość 8 ty­sięcy stóp (2440 metrów) i prędkość 230 węzłów (426 kilometrów na godzinę). Przez cały czas prototypowi towarzyszył myśliwiec F-16D. Po przyziemieniu Kaan użył spadochronu hamującego.

Zaliczywszy cały cykl prób statycznych jesienią ubiegłego roku, Kaan miał odbyć dziewiczy lot 27 grudnia. Inżynierowie TUSAŞ nie zmieścili się jednak w harmo­no­gramie i nie przeprowadzili w 2023 roku nawet próbnych kołowań próbne kołowań. Wstępnie zapowiadano, że oblot nastąpi w styczniu, ale jak widać, musieliśmy czekać do ostatniego tygodnia lutego.

Myśliwiec jest projektowany z myślą o zastąpieniu w czwartej dekadzie dwu­dzies­tego pierwszego wieku tureckiej floty F-16C/D. Kaan ma być myśliwcem wielozadaniowym, ale ze szczególnym naciskiem położonym na zwalczenie lot­nictwa przeciwnika. Tureckie siły powietrzne posiadają w służbie około 240 F-16 i skala produkcji na potrzeby Türk Hava Kuvvetleri ma być podobna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W prototypie Kaana zastosowano wprawdzie silniki General Electric F110, zaczerpnięte z F-16, ale jest to tylko rozwiązanie pomostowe – łatwo dos­tęp­ne, ponieważ F110 są produ­kowane w Turcji na licencji, więc istnieje zapas, z którego można czerpać. Ankara zwróciła się do USA o zgodę na kopro­dukcję F110 na użytek pierwszej partii Kaanów. Docelowo maszyna będzie jednak wypo­sa­żona w rodzimą jednostkę napędową, która powstanie we współpracy z Rolls-Royce’em. Turcy chcą zacho­wać pełnię praw do wszyst­kich – a przy­najm­niej wszyst­kich kluczo­wych – pod­zes­połów, tak aby nie musieli się na nikogo oglą­dać przy pod­pi­sy­waniu kon­trak­tów z zagra­nicz­nymi klientami.

W lipcu ubiegłego roku dowiedzieliśmy się, że do prac nad Kaanem dołączy Azerbejdżan. Trudno tu mówić o niespodziance, to przecież najbliższy sojusznik Turcji, nieomalże młodszy brat. Poprzedni prezydent Azerbejdżanu Heydər Əliyev (ojciec obecnego – İlhama) mawiał, że Turcy i Azerowie to jeden naród żyjący w dwóch krajach. Obecne stosunki na linii Ankara–Baku kontynuowane są w tym duchu.

Wprawdzie kiedy ogłaszano nawiązanie współpracy, zapowiadano, że Baku wniesie w projekt wkład o charakterze merytorycznym, ale w praktyce chodzi głównie o zastrzyk finansowy – podobnie jak w przypadku udziału Indonezji w programie południowokoreańskiego KF-X. Dżakarta i Baku płacą między innymi właśnie za to, aby lokalny przemysł zbrojeniowy uzyskał dostęp do zdolności, których nie zdobyłby własnymi siłami.

Formalnie program MMU rozpoczęto w roku 2010, ale dopiero rok później ruszyły pierwsze prace koncepcyjne. W 2019 roku podczas salony lotniczego w Paryżu zaprezentowano pełnowymiarową makietę. Wówczas zapowiadano oblot dopiero na rok 2025, ale wkrótce przemodelowano harmonogram i przyspieszono wszystkie etapy prac. 18 marca 2023 roku odbył się roll-out prototypu i jego pierwsze kołowania.

Turecki Aselsan już w 2022 roku zaprezentował rdzeń pakietu czujników, czyli stację radiolokacyjną klasy AESA nazwaną Murad. Powstała ona jako element rodzimej modernizacji F-16C/D Block 30 wyprodukowanych w Turcji na licencji. Na razie nie wiadomo, czy Kaan będzie wyposażony w bardziej wymyślne systemy detekcji, takie jak na przykład AN/AAR-56, znany z amerykańskiego Raptora, ostrzegający o pociskach rakietowych odpalonych w stronę samolotu. Kiedy TUSAŞ zaprezentowało gotowy prototyp, uwagę zwracał pakiet czujników przed wiatrochronem kabiny i pod nosem. Ten pierwszy element to prawdopodobnie termonamiernik, drugi zaś przywodzi na myśl głowicę elektrooptycznego systemu celowania EOTS obecną na F-35 i zapewne ma wypełniać tę samą funkcję.

Nad projektowaniem TF-X pracuje 1300 tureckich inżynierów wspieranych przez 100 inżynierów z BAE Systems. W program są zaangażowane także przedsiębiorstwa z innych państw. Oprogramowanie do projektowania dostarczyły Dassault Systèmes i Siemens, a testy w tunelach aerodynamicznych przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Republice Południowej Afryki.

Źródło artykułu:konflikty.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)