Rosyjskie atomowe śmigłowce Mi‑14. Broń, której boją się Amerykanie
Rosja przymierza się do wznowienia produkcji potężnych śmigłowców Mi-14PŁ. Śmigłowce te, obok dużej dzielności, są zdolne do przenoszenia broni atomowej. Oznacza to, że rosyjska armia zamierza reaktywować już drugi, po bombowcu stratetgicznym Tu-160 (o którym pisaliśmy TUTAJ), projekt wznowienia budowy maszyn zdolnych do ataku z użyciem pocisków nuklearnych. Kazańskie Zakłady Śmigłowcowe oficjalnie niczego nie potwierdzają, jednak nieoficjalnie przyznają, że już rozpoczęto stosowne analizy.
06.06.2015 | aktual.: 09.06.2015 12:47
Co potrafi ta maszyna? Mi-1. to śmigłowiec morski, zdolny do wylądowania na powierzchni morza, unoszenia się na nim przez minimum 30 minut, a następnie dający możliwość startu z wody. Jego specyficzna konstrukcja, w której spodnia cześć kadłuba przypomina łódź, jest dobrze rozpoznawalna, ponieważ Mi-14 znajdowały się przez wiele lat na wyposażeniu polskiej Marynarki Wojennej. Początkowo służyły jako maszyny przeznaczone do zwalczania okrętów, a następnie jako śmigłowce ratunkowe. Ostatecznie, z powodu braku przedłużenia certyfikatów dopuszczających maszyny do lotu, śmigłowce zostały w 2010 roku wycofane z eksploatacji.
Mi-1. były wyposażone w dwa silniki turbinowe TW3-117M o mocy 2225 KM każdy. Pozwalało to rozpędzić się maszynie do prędkości maksymalnej wynoszącej 230 km/h, a zapas paliwa pozwalał na przelecenie 1200 km. Śmigłowce mogą operować na odległość do 300 km w głąb morza, a czas ich autonomicznego lotu wylicza się na 5,5 godziny. Jest to także pierwszy radziecki śmigłowiec z całkowicie chowanym podwoziem.
Mi-1. był także wyposażony w radiokompas, system rozpoznawania „swój-obcy” oraz w rentgenometr mierzący promieniowanie gamma. Wersja przeznaczona do wykrywania i niszczenia okrętów podwodnych posiadała także zamontowany system Kalmar. W jego skład wchodziły takie elementy, jak urządzenie celowniczo-wyliczające, stacja hydroakustyczna z opuszczanym blokiem antenowym, urządzenia telemetryczne, stacja hydrolokacyjna czy magnetometr.
Najważniejsze było jednak uzbrojenie. Maszyna mogła przenosić torpedy AT-1. rakietotorpedy APR-2, bomby głębinowe ale także – co najbardziej niepokoi USA – jedną atomową bombę o mocy 1 kilotony. Oznacza to, że Mi-14PŁ jest w stanie zniszczyć okręty podwodne w odległości około 800 metrów od miejsca detonacji ładunku jądrowego. Amerykanie mają powody, aby obawiać się planów wznowienia produkcji śmigłowców przez Rosję. Pod koniec lat osiemdziesiątych, grupa Mi-14 osaczyła na wodach terytorialnych ZSRR okręt podwodny pływający prawdopodobnie pod banderą USA. Do jego zniszczenia nie doszło tylko dlatego, że rosyjskie dowództwo nie wydało zgody na odpalenie torped, ani bomb nuklearnych. Po tym incydencie Amerykanie starali się wymusić na Rosjanach wycofanie śmigłowców w wersji do zwalczania okrętów podwodnych ze służby. Ostatecznie udało im się to dopiero w 1996 roku.
Mi-1. przyjęto oficjalnie na wyposażenie marynarki wojennej ZSRR 11 maja 1976 roku. Trafiły one do jednostek lotniczych Floty Bałtyckiej, Czarnomorskiej, Północnej i Flota Oceanu Spokojnego. Obecnie Rosjanie planują wznowić produkcję Mi-14PŁ. Początkowo zamierzają wyremontować 10 egzemplarzy, które po wycofaniu ze służby zostały zakonserwowane. Planuje się wymianę silników, awioniki oraz systemów radiolokacyjnych, a także dostosowanie maszyn do możliwości przenoszenia aktualnie używanych bomb i pocisków – także nuklearnych. Po etapie modernizacji ma nastąpić wznowienie produkcji seryjnej, na co Rosja daje sobie pięć lat.
Źródło: WP.PL / defence24.pl