Rosjanie budują potężne działo laserowe. Polacy mają inny sposób na kosmiczne śmieci

Do kolonizacji kosmosu jeszcze długa droga, ale już można mieć wrażenie, że człowieka w nim nie brakuje. A to przez kosmiczne śmieci. Polacy znaleźli sposób, żeby było ich mniej.

Rosjanie budują potężne działo laserowe. Polacy mają inny sposób na kosmiczne śmieci
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Adam Bednarek

17.10.2018 | aktual.: 17.10.2018 12:52

Zaśmiecona Ziemia to dla człowieka za mało. W 2016 roku przeprowadzono dogłębną analizę ilości kosmicznych śmieci na orbicie ziemskiej. Łącznie szacuje się że obiektów wysłanych przez człowieka w kosmos jest łącznie 500 tys. dla elementów powyżej 1 cm. Liczba skraca się do 18 tysięcy, gdy weźmiemy pod uwagę tylko obiekty wykrywalne z Ziemi. Kosmiczne śmieci to m.in. części rakiet czy reaktory atomowe, które zasilały satelity.

Eksperci już zwracają uwagę na to, że w niedalekiej przyszłości może to być olbrzymi problem. W ciągu najbliższych pięciu lat wzrośnie liczba satelitów na orbitach okołoziemskich, co oznacza, że wzrośnie także zagrożenie związane z większym “ruchem”. Mogą to być wypadki satelitów czy właśnie zderzenia ze śmieciami kosmicznymi. Będące w kosmosie odpadki to także niebezpieczeństwo dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Jak sobie radzić z kosmicznymi śmieciami, by uniknąć kolizji i kłopotów? Rosjanie chcą stworzyć potężne działo laserowe, które "wysprząta" kosmos. Polska firma Creotech proponuje monitoring kosmicznych śmieci. Jeszcze inny pomysł mają studenci ze Studenckiego Koła Astronautycznego (SKA) Politechniki Warszawskiej. Wprawdzie ich rozwiązanie nie oczyści kosmosu, ale sprawi, że bałaganu będzie mniej.

Zbudowany przez nich czwarty polski satelita zostanie wyposażony w żagiel deorbitacyjny. Rakieta Falcon 9, należąca do SpaceX, której właścicielem jest Elon Musk, wyniesie satelitę PW-Sat2 na orbitę najprawdopodobniej pod koniec listopada 2018 r.

– Celem projektu jest stworzenie satelity do przetestowania innowacyjnej technologii systemu deorbitacji, pozwalającej skrócić proces usuwania z orbity satelitów po zakończeniu ich misji z ponad 20 lat do zaledwie kilku miesięcy – tłumaczy Inna Uwarowa, kierownik projektu i doktorantka na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej. – Być może dzięki PW-Satowi2 przyszłe satelity, po zakończeniu swojej misji, nie będą zamieniały się w chmury niebezpiecznych śmieci - dodaje.

Dokładnie 40 dni po wyniesieniu PW-Sata2 na orbitę żagiel zostanie otwarty. Zwiększony opór aerodynamiczny spowoduje drastyczne obniżenie orbity, a w konsekwencji spalenie satelity w atmosferze Ziemi w ciągu kilku miesięcy.

Satelita PW-Sat2 trafi na orbitę synchronizowaną słonecznie o wysokości ok. 575 km. Start planowany jest na drugą połowę listopada 2018 roku z bazy Vandenberg w Stanach Zjednoczonych. To wstępny termin, który może ulec zmianie. Podczas wydarzenia startowego planowana jest bezpośrednia transmisja z eksperckim komentarzem.

Nad mniej śmiecącym silnikiem pracuje też wrocławska firma SatRevolution. Projektanci uważają, że dzięki ich silnikowi satelity, które kończą żywot, będą mogły zostać skierowane w stronę Ziemi, gdzie spalą się w atmosferze. Tym samym – koniec ze śmieciami na orbicie.

Jakim typem gracza jesteś? Preferujesz klasyczne produkcje dla jednego gracza czy uważnie śledzisz esport? Wypełnij nasz quiz!

Komentarze (7)