Rosja. Dwa dni po wybuchu stacje badające promieniowanie przestały działać
Jak informuje "Wall Street Journal", dwie stacje analizujące poziom promieniowania jądrowego po katastrofie z 8 sierpnia przestały działać. Wówczas doszło do wybuchu na poligonie wojskowym w północnej Rosji, niedaleko portu w Siewierodwińsku.
20.08.2019 08:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Wall Street Journal" powołuje się na informacje przekazane przez szefa Komisji Przygotowawczej ds. Całkowitego Zakazu Prób Jądrowych (CTBTO) Lassinę Zerbo - informuje PAP.
Według źródła stacje Dubna i Kirow przestały działać. Zdaniem rosyjskich władz awaria spowodowana była problemami z siecią. CTBTO nie chce wyciągać wniosków zanim nie poznamy przyczyn kłopotów technicznych.
Amerykanom dziwny wydaje się fakt, że do awarii doszło dwa dni po incydencie na poligonie. Eksperci cytowani przez "WSJ" sugerują, że Rosjanie w ten sposób chcą zataić informacje na temat wypadku, więc sprawa nie ma związku z ewentualnymi zabronionymi testami broni jądrowej.
W zdarzeniu zginęło pięciu naukowców zatrudnionych przez Rosatom – Rosyjską Państwową Korporację Energii Jądrowej i Rosyjskie Federalne Centrum Jądrowe w Sarowie. Według oficjalnego sprawozdania, do ich śmierci doszło podczas testów płynnego układu napędowego z wykorzystaniem izotopów.
Na dodatek na stronie internetowej miasta Siewierodwińsk, znajdującego się niedaleko poligonu, wystosowano ostrzeżenie dla mieszkańców ze względu na krótkotrwały wzrost promieniowania dostrzeżony przez czujniki.