Rip Taylor nie żyje. Uznany komik wystąpił m.in. w hicie "Kevin sam w Nowym Jorku"
W wieku 84 lat odszedł Rip Taylor, jeden z najbardziej uwielbianych komików w USA. Polscy widzowie mogą kojarzyć go z gościnnego występu w filmowym hicie "Kevin sam w Nowym Jorku". Aktor wystąpił także u boku Joanny Pacuły.
To kolejna smutna wiadomość dla filmowego świata. W wieku 84 lat odszedł Rip Taylor - jeden z najbardziej cenionych komików w Stanach Zjednoczonych. Gwiazdor od kilku tygodni ciężko chorował, był także hospitalizowany po napadzie padaczkowym. Aktor zmarł 6 października 2019 roku, w swoim domu w Beverly Hills.
O śmierci gwiazdora poinformował jego agent i przyjaciel Harlan Boll.
Rip Taylor urodził się 13 stycznia 1935 roku w Waszyngtonie. Artysta był jednym z najpopularniejszych amerykańskich komików, okres jego świetności przypadł na przełom lat 60. i 70. Fani kochali jego ekstrawagancką osobowość, charakterystyczne wąsy i tupecik. Nazywany był „płaczącym komikiem” i „królem konfetti”.
Legendarny komik był nie tylko aktorem, ale również gwiazdą dubbingu. Podkładał głos pod postacie w takich słynnych produkcjach, jak "Jetsonowie”, "Rodzina Addamsów” i "Nowa szkoła króla”.
Polscy widzowie mogą kojarzyć Taylora z gościnnego występu w hicie "Kevin sam w Nowym Jorku". Aktor wystąpił także u boku polskiej aktorki, Joanny Pacuły w filmie "Milczenie baranów".
Ponadto był gospodarzem programu "The $1.98 Beauty Show” słynącym z parodiowania programów piękności. Współpracował także z bohaterami kontrowersyjnego show "Jackass”.
Rip Taylor otrzymał własną gwiazdę na hollywoodzkiej Alei Gwiazd.