Rewelacyjny przedwzmacniacz Mark Levinson No.326S - test
Sprawdzamy jak wielki wpływ na brzmienie prawdziwie hi-endowego systemu może mieć wysokiej klasy przedwzmacniacz w cenie małego samochodu. Mark Levinson to jeden z pierwszych producentów doskonale zaprojektowanych hi-endowych wzmacniaczy. I nie chodzi o to, że przytłaczały one rozmiarami czy oszałamiały mocą. Charakteryzowała je raczej jakość wykonania kojarząca się z takimi markami, jak Rolls Royce czy SME.
27.01.2011 11:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Bardzo rzadko recenzujemy same przedwzmacniacze, ale nowy No.326. jest tak fenomenalnym urządzeniem, że zdecydowaliśmy się podzielić z Państwem naszymi wrażeniami. Co więcej, ten produkt całkowicie zmienił nasze wyobrażenia na temat tego, co najbardziej liczy się w hi-endowym systemie, a coś takiego zdarza się nieczęsto.
Stalowa tarcza
Obecnie No.326. jest jedynym przedwzmacniaczem w ofercie Marka Levinsona, co wydaje się nieco zaskakujące, biorąc pod uwagę ogromny wybór końcówek mocy, których ceny mogą przyprawić o zawrót głowy. Co prawda zapowiadany jest już referencyjny preamp, który ma uzupełnić tę lukę, ale na razie prezentowane tu urządzenie jest prawdziwym rodzynkiem w ofercie.
Przedwzmacniacz zaprojektowano tak, aby wszelkie formy szumu utrzymywać z dala od sekcji zasilania, a tym samym z dala od sygnału audio. Osiągnięto to, stosując ekranowanie w postaci stalowych pudełek, w których zamknięto zarówno obwody przetwarzania dźwięku, jak i sam zasilacz.
Jest to konstrukcja dual-mono aż do transformatora sieciowego. Co prawda są tu dwa takie transformatory, ale nie po jednym na kanał, bo drugi zasila obwody sterujące. Wnętrze przedwzmacniacza podzielono na trzy sekcje: zasilanie, przetwarzanie sygnałów oraz obwody sterujące. Pobierany z gniazda prąd jest intensywnie filtrowany z wykorzystaniem systemów tłumienia szumów i technik izolacji, które normalnie są stosowane w zewnętrznych filtrach zasilania. Celem tych wszystkich zabiegów jest uzyskanie sygnału o możliwie największej czystości.
Płytka obwodów drukowanych jest wykonana z laminatu Nelco, który zastąpił stosowany wcześniej Arlon. Według zapewnień producenta nowy materiał charakteryzuje się jeszcze lepszymi właściwościami dielektrycznymi (izolacyjnymi). Jeśli chodzi o stronę praktyczną, to No.326. jest bardzo elastycznym urządzeniem, oferującym siedem wejść w wersji zbalansowanej i niezbalansowanej. Ponadto dla każdego wejścia możemy dobrać stopień wzmocnienia oraz nadać mu własną nazwę, o ile nie przekroczy ona siedmiu znaków. Co więcej, cały proces jest bardzo intuicyjny i udało nam się wszystko skonfigurować bez zaglądania do instrukcji obsługi (bardzo często dodatkowe funkcje oznaczają większy stopień skomplikowania, jednak dzięki punktowemu wyświetlaczowi przedwzmacniacz jest równie przyjemny w obsłudze co w słuchaniu).
Innym ciekawym rozwiązaniem jest to, że podczas przełączania źródeł sygnał jest na moment przyciszany, co daje nam kilka mikrosekund na powrót do poprzedniego źródła, jeśli to przez nas wybrane jest zbyt głośne. Oczywiście jeśli właściwie dobierzemy wzmocnienie sygnału na wejściach, taka sytuacja nie powinna przydarzać się zbyt często, ale zawsze przecież można trafić na nagranie zrealizowane z absurdalnym poziomem głośności.
Poziom głośności jest podawany w dziesiątych częściach decybela (powyżej 23dB) i w decybelach poniżej tej wartości. Sprawia to, że zmiana głośności jest dość powolna, ale system taki idealnie sprawdza się na krańcach skali, gdzie przydaje się bardziej precyzyjna regulacja.
>
Jeśli chcemy szybko przyciszyć dźwięk, najlepiej skorzystać z przycisku Mute, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że możemy zdefiniować poziom tłumienia. Przedwzmacniacz wyposażono w dwa dławiki, po jednym na kanał, co jest zgodne z konstrukcją dual-mono. Inne przydatne funkcje to m.in. tryb mono dla starszych nagrań –. na przykład pakiet mono Beatlesów brzmi zdecydowanie lepiej niż wersja stereo – oraz regulacja polaryzacji i odwrócenia fazy dostępne z pilota.
Najwyższa jakość
Dostarczany wraz z przedwzmacniaczem pilot jest bardzo wygodny, a dzięki gumowej podkładce na spodzie nie zsunie się z kanapy. Jest też dość ciężki, przez co sprawia niemal tak samo solidne wrażenie, jak sam przedwzmacniacz. Niemal, gdyż jakość wykonania obudowy, dopasowania elementów i wykończenia we wszystkich produktach Marka Levinsona plasuje je na samym czele stawki. Mark Levinson jako pierwszy zaczął przykładać tak wielką uwagę do jakości wykonania i dlatego jesteśmy skłonni zapłacić więcej za produkty tej firmy. Wszystko, od matowych przycisków i gałek po anodyzowane chassis, emanuje solidnością i dbałością o detale. Nawet gniazda RCA zostały specjalnie zaprojektowane –. są odrobinę mniejsze niż normalnie, co jest bardzo przydatne, kiedy mamy do czynienia ze ściśle dopasowanymi wtykami (częste w przypadku hi-endowych kabli). Jednak stosunek jakości do ceny No.326S prezentuje się zupełnie nieźle. To prawda, że przedwzmacniacz ten kosztuje sporo, ale trzeba pamiętać, że jest dziełem firmy słynącej z
dbałości o najmniejsze detale i mającej na swoim koncie jedne z najlepszych wzmacniaczy na rynku. Bowers & Wilkins od lat przeprowadza odsłuchy i dostraja swoje kolumny, wykorzystując parę monobloków Mark Levinson No.33.
Cudowny lek
Nasze pierwsze wrażenia z odsłuchów tego przedwzmacniacza nie były do końca pozytywne. Głównie dlatego, że wydawał się usuwać wszelkie ostrości, wygładzając dźwięk i tworząc wrażenie mniejszej szczegółowości. Szybko jednak się okazało, że usuwane jest jedynie to, co zaśmieca górne częstotliwości, czyli szumy, które większość wzmacniaczy dodaje do sygnału w tak subtelny sposób, iż wydają się być integralną częścią muzyki. Kiedy jednak zostaną wyeliminowane, szczegółowość i przestrzenność stają się wręcz niewiarygodne. I nie chodzi tu tylko o audiofilskie cechy, jak chociażby krystalicznie czysta góra i przejmujący bas na tle idealnie czystego tła. Jest tu po prostu więcej wszystkiego –. więcej akustyki, więcej „walorów produkcyjnych” i więcej samej muzyki.
To zadziwiające, że do tego wszystkiego zdolny jest jeden komponent i to na dodatek taki, który pozwala manipulować głośnością. Osiągnięcie takiego efektu musi być niezwykle trudne –. w przeciwnym razie No.326S nie wyróżniałby się tak bardzo na tle innych. Led Zeppelin III to jeden z naszych ulubionych albumów, na którym zespół zaprezentował szczytową formę. Płytę tę zrealizowano w doskonały sposób. Przedwzmacniacz zaprezentował dynamiczne beaty Bonzo i wokale Planta w pełnej krasie, koncentrując się jednocześnie na niezwykle pomysłowych kompozycjach Page’a i Jonesa. Mogliśmy się delektować niezwykłą mikrodynamiką oraz skompresowanymi wokalami, które na tle zespołu schodziły na dalszy plan.
Było to prawdziwe objawienie, które powtarzało się przy każdej dobrze nam znanej płycie. Ten przedwzmacniacz sprawia, że zapominamy o wszelkich problemach i zaczynamy żyć wyłącznie muzyką. Coś takiego jest warte każdych pieniędzy.
Szczerozłote dźwięki
Niewiarygodna trójwymiarowość, niesamowita czystość brzmienia, dzięki której możemy słuchać muzyki na absurdalnych poziomach głośności, oraz oszałamiający timing powodują, że jest to urządzenie wybitne. Bas cechuje rzadko spotykana spójność i precyzja, a tak świetny fundament oznacza, że rytm i melodia są dostarczane z niezwykłą swobodą i lekkością. To oraz umiejętność prezentowania drobnych detali w kontekście całości warstwy muzycznej sprawia, że No.326S uzależnia.
To prawda, że cena jest wysoka, ale w zamian otrzymujemy spełnienie snów każdego miłośnika muzyki.
Budowanie systemu
Budując system oparty na tym przedwzmacniaczu, radzimy sięgnąć również po topowy odtwarzacz CD/SACD dual-mono No.51. Reference. Skonstruowano go zgodnie z filozofią przyświecającą twórcom No.326S i wyposażono w niezależne zasilacze dla każdego kanału. Ponadto oferuje on dekodowanie sygnału DSD z płyt SACD oraz zbalansowane i niezbalansowane wyjścia stereo.
Idealnym partnerem dla testowanego przedwzmacniacza jest także końcówka mocy No.53. dual-mono – bestia o mocy 400W z całkowicie odseparowanymi od siebie kanałami.
Jeśli chodzi o głośniki, to nasz wybór padł na model Studio2 siostrzanej firmy Revel, topowego przedstawiciela rodziny Ultima2. Te niezwykle pieczołowicie dopracowane kolumny (zarówno jeśli chodzi o wykończenie, jak i brzmienie) doskonale współpracują z elektroniką ML.
ZA: Naturalny dźwięk, solidna konstrukcja.
PRZECIW: Nie stać nas na niego i od kiedy go oddaliśmy, nasze życie wydaje się puste!
PODSUMOWANIE: To niewiarygodne, jak wspaniałe jest brzmienie tego przedwzmacniacza.
OCENA OGÓLNA HI-FI CHOICE (w skali od 1 do 5)
5
CENA 44.900 zł
WYMIARY (SxWxG)
705x450x345
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
• Wejścia: 3 x XLR, 4 x RCA Phono
• WYJŚCIA: XLR, RCA PHONO, TAPE
• WYJŚCIE TRIGGERA 3,5MM
• OPCJONALNY PRZEDWZMACNIACZ GRAMOFONOWY
•. ZŁĄCZA RJ-45
wydanie internetowe www.hfc.com.pl