Rekin ugodzony "mieczem". Naukowcy wiedzą, co się wydarzyło

Naukowcy wyjaśnili zagadkę rekina ugodzonego "mieczem"
Naukowcy wyjaśnili zagadkę rekina ugodzonego "mieczem"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

25.11.2020 12:13, aktual.: 02.03.2022 14:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy kilka tygodni temu odnaleziono na plaży Grisly Beach martwego rekina, nie od początku było wiadomo, co go spotkało. Szybko zrozumiano, że zwierze zostało dźgnięte przez innego drapieżnika, a teraz naukowcy ustalili, co dokładnie się wydarzyło.

Rekin znaleziony na plaży Grisly Beach (Libia) zginął po ataku innego morskiego drapieżnika. Antagonista pozostawił w ciele ryby ponad 30 cm kawałek złamanego "miecza", co pozwoliło badaczom ustalić, że atak przeprowadził miecznik (ryba-miecz). 

Chociaż wiadomo było niemal od początku, co zabiło rekina, to naukowcy nie potrafili wyjaśnić, dlaczego doszło do ataku. "Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem test to, że oba gatunki polowały na tę samą ławicę ryb lub kałamarnice", wyjaśnił kierownik najnowszych badań Patrick Jambura, doktorant na Wydziale Paleontologii Uniwersytetu Wiedeńskiego.

Możliwe jest również, że drapieżniki walczyły o terytorium. Jednak najdziwniejsze, zdaniem badaczy jest to, że w ogóle do ataku doszło. Wyjaśniają, że znane są przypadki, gdy mieczniki atakują inne rekini, jednak zwykle robią to, by się bronić. Zaatakowany rekin należał do mniejszego gatunku i nie stanowił zagrożenia. 

- Zgłaszano również, że miecznik atakuje wieloryby, żółwie morskie, obiekty nieożywione, w tym łodzie i łodzie podwodne, a nawet ludzi - napisali Jambura i jego współpracownicy w badaniu. Wskazał m.in. przypadek nurka, który w 2015 roku zginął na Hawajach, kiedy miecznik przeszył mu klatkę piersiową. 

Niezależnie jednak od powodu, naukowcom udało się ustalić, że atak nadszedł z góry. Rekin najprawdopodobniej w ogóle nie był świadom zagrożenia, aż nie było za późno. Napastnik dźgnął rekina tuż nad głową, pozostawiając spore nacięcie i przebijając skrzela. Naukowcy w odpowiedzi na pytanie Live Science, wyjaśnili, że pierwszy raz widzą przypadek takiego ataku. Jednak ciężko ocenić, czy dochodzi do nich często, bo większość ofiar idzie po prostu na dno i nie wypływa na plażę.

Chociaż miecznik wyszedł z walki mocno uszkodzony, tracąc 30 cm swojego "ostrza", to wciąż może żyć. Naukowcy widzieli już podobne przypadki uszkodzeń i deformacji, które w żaden sposób nie wpływały na kondycję ryb. 

Źródło artykułu:WP Tech
wiadomościśrodowiskozwierzęta
Komentarze (0)