Rafał Masny z Abstrachuje.tv: Nasze filmy trzymają poziom amerykańskich produkcji
Zaczynali od krótkiej parodii życia gimnazjalistów. Dziś tworzą supergrupę z 13 kanałami i 90 osobami w ekipie. Ich filmy oglądają miliony, a w 2018 stworzyli najchętniej oglądaną w sieci produkcję. Rafał Masny opowiada, czym naprawdę zajmują się na co dzień.
28.12.2018 | aktual.: 28.12.2018 13:26
Bolesław Breczko, WP Tech: Wasz kanał nazywa się Abstrachuje.tv, ale firma tylko Abstra. Co się stało z drugim członem nazwy?
Rafał Masny, Abstra: Został zamieniony na spółkę z o.o. A tak na poważnie, to szukaliśmy nazwy, która jednocześnie nawiązywałaby do Abstrachuje.tv, ale nie ograniczała się tylko do jednego kanału, bo tych mamy już 13. Poza tym nie wszyscy chcieli robić interesy z kimś, kto ma określenie męskiego przyrodzenia w nazwie.
Czy to oznacza, że dorośliście?
Na każdego przychodzi czas, przyszedł i na nas, przynajmniej w temacie biznesu.
Dorastanie widać w nazwie spółki, ale nie w wideo na waszym głównym kanale. To nadal te same gagi i skecze co 5-6 lat temu.
Jedno nie przeczy drugiemu, choć nie zgadzam się, że to ciągle to samo. Poruszamy się w określonej stylistyce i nie chcemy od niej odchodzić. Co śmieszne, cały czas pojawiają się komentarze, że to co nagrywamy teraz, to już nie to samo, co kiedyś. Dostarczamy popularną rozrywkę, co najlepiej oddają liczby wyświetleń naszych filmów.
W wywiadzie dla Onetu mówiłeś, że fascynujesz się amerykańskim standupem i programami typu "Last Week Tonight with John Oliver" i "The Late Show with Stephen Colbert". Wasze produkcje, mówiąc delikatnie, sporo odstają pod względem treści od tych amerykańskich.
Jeśli porównujesz je bezpośrednio, można odnieść wrażenie, że brakuje nam do Amerykanów. Tylko, że takie porównanie nie ma sensu, bo my nie robimy ani standupu, ani wieczornych programów - które swoją drogą mają po kilkadziesiąt osób od produkcji i scenariusza. Jeśli natomiast porównasz amerykańskie skecze na YouTubie, oparte na stereotypach i krótkich dialogach, to nasze wcale od nich nie odstają.
Rafał Masny
Mówisz o różnicy w liczbie osób produkujących amerykańskie programy i wasze. Ale jednocześnie chwalisz się, że Abstra zatrudnia już ponad 90 osób, a niedługo "pęknie" setka. To więcej niż niejeden newsroom w Polsce.
To prawda, ale po pierwsze - samo "Last Week Tonight" pisze 12 osób, a to więcej niż łączna liczba scenarzystów w całej firmie Abstra. Po drugie - mamy jednak trochę inne budżety. Nasz trzon kreatywny stanowią nadal głównie trzy osoby: Robert, Czarek i ja. My zaczynamy produkcję każdego z kanałów, pracujemy ze scenarzystami i zespołami. Z czasem, gdy kanał zaczyna dobrze funkcjonować, zyskuje pewną autonomię. Ale dla nas ważne jest, aby czynnie pracować przy każdej z naszych serii.
Abstra to piękny przykład rozwoju spółki w obszarze nowych technologii. Od jednego kanału i trzech osób urośliście do 13 kanałów i 90 osób. Ale cały wasz biznes opiera się na jednym filarze – YouTubie. Nie myśleliście może o uniezależnieniu się i stworzeniu własnej platformy wideo?
To by był dla nas strzał w stopę. Po pierwsze, prawdopodobnie nie przeciągnęlibyśmy naszych wszystkich widzów na nową platformę, a po drugie, stracilibyśmy dostęp do nowych widzów, którzy trafiają na nasze kanały organicznie - z wyszukiwania filmów w sieci, z polecanych wideo na samym YT.
Czy da się wyżyć z tego, co płaci twórcom YouTube?
W naszym przypadku nie ma takiej możliwości. Wpływy z reklam to dla nas 3 proc. miesięcznego przychodu.
Skąd pochodzi pozostałe 97 proc?
Z zewnętrznych umów reklamowych.
Jak one wyglądają w wykonaniu Abstra?
To zazwyczaj film dedykowany, w którym produkt "gra" rolę i wpływa na fabułę. Ale jednocześnie zawsze chcemy, żeby było to spójne z naszym formatem i nie było ordynarną reklamą. Filmy z produktem oczywiście oznaczamy!
Czy widzowie często wam zarzucają, że się "sprzedaliście"?
Na początku rzeczywiście pojawiały się takie komentarze, ale z biegiem lat społeczeństwo dojrzało i zrozumiało, że nie da się produkować treści na pełen etat bez zarabiania. Jeśli robi się to z umiarem, to widzom nie przeszkadza, że zarabiamy na swojej pracy.
YouTube kontra telewizja. Już jakiś czas temu mówiło się, że internet wyprze TV. Według mnie do tego nie dojdzie, bo mali twórcy nie są w stanie produkować programów o telewizyjnej jakości. Co ty o tym myślisz?
YouTube i telewizja będą istnieć równolegle i spełniać różne zadania. YT dużo szybciej reaguje i odpowiada na zapotrzebowanie widzów. Oceniam, że powstanie coraz więcej kanałów tematycznych poświęconych wąskim zainteresowaniom. Przez to będzie też coraz więcej idoli i "gwiazd" podobnych do swoich fanów - zarówno pod względem wieku, jak i zainteresowania, co moim zdaniem jest super.
Rzeczą, która drażni mnie w polskim YouTubie, ale także w polskich filmach i serialach, to poziom aktorski lub poziom prezenterski. To wszystko cały czas brzmi jak recytacja podczas licealnego przedstawienia. Czy inwestujecie w szkolenia dla swoich prowadzących?
Jak najbardziej. Z kanałów, które ostatnio u nas powstały, jeden jest prowadzony przez profesjonalnego prezentera, kolejny przez dwóch chłopaków, którzy skończyli szkołę teatralną i mają już ogromne doświadczenie choćby w dubbingu. Trzeci przez dyplomowaną aktorkę. Dla Maksyma z kanału "Maksymalnie" zrobiliśmy sześć odcinków na "pusto" tylko po to, żeby lepiej poczuł się przed kamerą. Inwestujemy w swoich ludzi, ale też nie chcemy zatrudniać samych profesjonalistów. Pokazanie ich ludzkiej strony, która może nie jest w 100 proc. "telewizyjna", buduje wiarygodność i przybliża publiczność do prowadzącego.
Wszystko za co się bierzecie okazuje się sukcesem?
Oczywiście, że nie. Pierwszy odcinek serialu "Nieprzygotowani: Nowe pokolenie" to była totalna klęska. W komentarzach tak nas zjechali, że zacząłem się zastanawiać czy kontynuacja tej produkcji ma w ogóle sens. Ale przeczytaliśmy wszystkie komentarze, wyciągnęliśmy wnioski i teraz nowi "Nieprzygotowani" hulają. To jest właśnie zaleta Youtube, że komunikacja jest dwustronna. Tylko trzeba słuchać tego, co mówią widzowie.
Co cię denerwuje w polskim YouTubie?
Trochę odtwórczość amerykańskich treści. Czym innym jest inspirowanie się Amerykanami, na czym swoją drogą wyrósł kanał Abstrachuje.tv, a czym innym jest zżynanie albo banalne przenoszenie amerykańskich filmów w polskie realia. Inną rzeczą, której nie lubię, jest fascynacja kiczem i tandetą, jak np. siostry Godlewskie.
Ale zdajesz sobie sprawę, że to my tworzymy takie siostry Godlewskie? To nie ci, którzy je oglądają z zachwytem, tylko ci, którzy udostępniają ich filmy z komentarzami typu: "co za masakra, kto to w ogóle ogląda".
Wiem, ale to jest ogromny problem. Podobnie było z patostreamerami, którzy nie mieli prawie żadnej widowni, a w pewnym momencie media zrobiły im ogromną reklamę.
Na koniec powiedz mi coś o Abstra, czego bym się nie spodziewał
Chyba jeszcze nie padło to w żadnym wywiadzie. Otóż wbrew pozorom w Abstra pracuje więcej kobiet niż mężczyzn!