Radioaktywne substancje zostały skradzione. Ślad po nich zaginął
W marcu 2017 roku doszło do kuriozalnej wpadki w Stanach Zjednoczonych. Amerykański Departament Energii stracił niewielkie, ale cenne ilości radioaktywnego cezu oraz plutonu. Wszystko przez nieuwagę pracowników.
18.07.2018 | aktual.: 18.07.2018 12:45
Pracownicy Departamentu Energii przewozili materiały radioaktywne z laboratorium badawczego w San Antonio. W drodze powrotnej zatrzymali się na noc w hotelu, a pluton i cez pozostawili w samochodzie, który stał na hotelowym parkingu. I ten błąd kosztował ich wiele. Do dziś substancje się nie odnalazły, a rząd nie ma pojęcia co mogło się z nimi stać.
Oprócz skradzionych z samochodu materiałów, w środku znajdował się też wykrywacz promieniowania oraz radioaktywne próbki. Prawdopodobnie to urządzenie przykuło uwagę złodzieja, który niezwłocznie włamał się do samochodu wybijając szybę. Bardzo możliwe, że nie był do końca świadom, co kradnie, ponieważ do dziś nie odnaleziono śladów próby sprzedaży materiałów, ani ich użycia.
Policja oraz FBI prowadziły przez ponad rok dochodzenie, aby dotrzeć do rabusia. Agenci sprawdzali pobliskie lombardy, w celu namierzenia miernika, ale nie było po nim śladu. Co gorsza, złodziej nie pozostawił odcisków palców, a nagrania z monitoringu były zbyt kiepskiej jakości.
Na całe szczęście w tej sytuacji, ilość materiałów była zbyt mała, żeby można było wykorzystać je w niewłaściwy sposób. Nie da się zbudować z nich bomby atomowej. Departament Energii nie podał jednak, ile właściwie skradziono.
Największymi poszkodowanymi w całej sytuacji są z pewnością pracownicy departamentu. W ostatnim przypadku za zgubienia 1 grama wzbogaconego plutonu, pracownik otrzymał karę 8500 dolarów.
Źródło: Radio Zet