Przełomowa misja na Marsa. NASA zbada planetę razem z Polakami
Polacy razem z NASA biorą udział w przełomowym badaniu Marsa. Wyprodukowany przez rodzimą firmę sprzęt wyląduje na czerwonej planecie w poniedziałek. A potem wwierci się w nią na głębokość 5 m - nikt do tej pory tego nie dokonał.
W ramach misji na Marsa bezzałogowy lądownik InSight ma dokonać historycznego zbadania tej planety. Jednym z trzech głównych urządzeń, które ze sobą zabrał, jest HP3 (Heat Flow and Physical Properties Package). To instrument do pomiaru strumienia ciepła z wnętrza planety. HP3 będzie wykonywać pomiary za pomocą "Kreta" – zaawansowanego technologicznie próbnika, który zostanie wprowadzony na głębokość 5 m w marsjański grunt.
Przełom na naszych oczach
Lądownik znajdzie się na Marsie 26 listopada ok. godz. 21. Wykonawcą mechanizmu wbijającego "Kreta" jest polska firma Astronika. Jako koordynator procesu produkcyjnego, zaangażowała do podwykonawstwa kilka polskich ośrodków naukowych. Wśród nich są m.in. Centrum Badań Kosmicznych PAN, Instytut Lotnictwa, Instytut Spawalnictwa, Politechnika Łódzka i Politechnika Warszawska.
– Uczestnictwo w misji NASA to pochodna doświadczenia naszych inżynierów, którzy już wcześniej w ramach podobnych misji zdobywali szlify – mówi WP Tech Damian Szczerbaty z Astroniki. – Założyciel naszej firmy pracował przy mechanizmie penetratora, który wbijał się w kometę podczas pierwszej takiej misji w historii ludzkości w 2014 roku. To szerszy kontekst. W bliższym, nasz udział wynika z tego, że choć Astronika ma dopiero pięć lat, to założyciele pracują w branży znacznie dłużej – podkreśla.
Mechanizm Astroniki jest jednym z trzech najważniejszych instrumentów w misji InSight. To coś w rodzaju termometru, który zbada przepływy ciepła pod powierzchnią planety. Na podstawie zebranych danych będzie również można stwierdzić, z jakiego materiału jest zbudowana skorupa Marsa.
Jak je zbierze? Mechanizm musi zagłębić się pod powierzchnię Marsa. Absolutnie kluczowe jest, by było to minimum pięć metrów. Taka głębokość daje pewność, że zbadane będzie tylko to, co "siedzi" w gruncie. Problematyczne okazało się przebicie małym urządzeniem, które będzie jeszcze wysyłać dane. I tu weszła polska firma. Astronika była na tyle kompetentna, by to zrobić. Jej urządzenie ma nie tylko odpowiednie wymiary, ale i wydatek energetyczny. Dzięki temu sonda nie wyłączy się z powodu braku energii, którą zużyła na wwiercenie się pod powierzchnię Marsa.
Kosmiczna montownia
– Polski sektor kosmiczny faktycznie zaczyna być coraz silniejszy jeśli chodzi o budowę podzespołów na misje kosmiczne. Sama Astronika czuje się liderem tego trendu i wierzy, że za kilka lat jej mechanizmy mogą być na każdym europejskim satelicie. To też jest atrakcyjny model rozwoju. Największe europejskie czy amerykańskie firmy w zasadzie startowały z pozycji integratorów podsystemów i zaczynały nawet 40 lat temu. My nie mieliśmy tego luksusu i dlatego powinniśmy szukać swojej drogi – uważa Szczerbaty.
Co ciekawe, Polska Agencja Kosmiczna nie pomogła przy tym konkretnym przedsięwzięciu. Z prostej przyczyny – Astronika zaczęła go pięć lat temu, kiedy PAK dopiero startował. Siłą rzeczy nie było jak pomóc.
– Obserwujemy działanie agencji i kierunek, w jakim to zmierza i jesteśmy zdania, że to bardzo obiecujące. Mogą dostarczyć impulsów do rozwoju sektora kosmicznego. Szczególnie, jeśli krajowy program kosmiczny zostanie przyjęty – ocenia nasz rozmówca.
Co nam dała zimna wojna? Co nam da przyszłość?
Co ciekawe, gdyby nie wyścig zbrojeń, zimna wojna i program Apollo, nie byłoby współczesnych programów kosmicznych. W przeszłość państwa dolały mnóstwo paliwa do tego, by latać poza Ziemię.
– Weźmy ciekawy przykład Luksemburga – opowiada Szczerbaty. - W latach 80. zaczął inwestować w niszową wówczas technologię satelitarną. Nie wiadomo było do końca, co można z nią zrobić. Po latach okazało się, że ten kraj był wówczas w awangardzie sektora kosmicznego. Największy prywatny operator satelitów jest właśnie stamtąd. Przemysł kosmiczny to mnóstwo innych przedsięwzięć, które zaowocują za kilka dekad. Trzeba zaryzykować – podkreśla.
Astronika nie zatrzymuje się tylko na misji InSight. Przedstawiciel firmy zdradza WP Tech najbliższe plany, których częścią ma być polska firma.
– Teraz pracujemy nad sześcioma kolejnymi mechanizmami do czterech różnych misji kosmicznych. Jednym z najciekawszych projektów jest planetarny robot skaczący. To zupełnie nowa forma przemieszczania się przy niskiej grawitacji. Łaziki mają swoje ograniczenia, a okazuje się, że skakanie daje lepszy efekty, jeśli chodzi o sprawności poruszania się. Zobaczymy w którą stronę pójdzie – opisuje.