"Promocja" na czarnym rynku. Po wycieku 50 milionów haseł spadły ceny włamań

Coraz więcej naszych danych trafia do internetu. Oczywiście, nie wszyscy ignorujemy zagrożenie, ale pewnie większość z młodych świadomie lub nie, udostępnia masę swoich danych w sieci. Dla hakerów internet staje się rajem.

"Promocja" na czarnym rynku. Po wycieku 50 milionów haseł spadły ceny włamań
Źródło zdjęć: © flickr.com | downloadsource.fr/Flickr, licencja CC BY 2.0
Arkadiusz Stando

Staje się rajem, ale nie tak do końca. Serwis Money Guru stworzył raport, w którym przedstawił, ile aktualnie kosztują nasze dane w internecie. A raczej ich kradzież. Otóż, aby zebrać wszystkie loginy i hasła jednej osoby włącznie z danymi bankowymi, mediami społecznościowymi, skrzynką e-mail wystarczy zapłacić 3,5 tysiąca złotych.

To oczywiście najtańszy przypadek, bo jak oceniają eksperci, ceny te mogą się wahać. Podobnie jest ze średnimi stratami użytkowników internetu. W Wielkiej Brytanii ponad 39 proc. włamań internetowych wyrządza szkodę wycenianą na mniej niż 250 funtów. Natomiast kolejna wartość waha się w przedziale 300-40000 funtów.

Więc internetowi złodzieje w rzeczywistości nie uzyskują z tego tytułu jakichś niewyobrażalnych sum. Większy problem stanowią potencjalne szkody moralne, jakie można uczynić poprzez włamanie na czyjeś konta mediów społecznościowych.

Tak cenią się internetowi włamywacze w ciemnych zakątkach internetu, do których nie każdy potrafi się dostać. Dark web, najgłębsza część internetu jest pełna wszelkich nielegalnych usług, można tam dostać dosłownie wszystko. Sieć jest odpowiednio szyfrowana, przez co praktycznie nie istnieje możliwość wykrycia.

A ile kosztuje włamanie na konto Facebook? Gmail? Właściwie to grosze. Eksperci z Money Guru przeszukując trzy nielegalne rynki wyciągnęli średni koszt zdobycia haseł do przeróżnych serwisów. Włamanie na Facebooka to koszt zaledwie 15 zł, trochę mniej, bo 12 zł kosztuje zdobycie hasła do konta Gmail. Jak widać, hasła do portali społecznościowych są śmiesznie tanie.

Trochę inaczej wygląda sytuacja w przypadku bankowości i innych kont mających powiązania pieniężne. Są to bez wątpienia najtrudniejsze dane do wykradnięcia, login i hasło do konta PayPal to koszt nawet 1250 zł. Jednak w porównaniu do potencjalnych szkód jakie można wyrządzić, to wręcz przerażające.

Jak widać, nasze dane nie są tyle warte, ile mogłoby nam się wydawać, albo ile chcielibyśmy, żeby były warte. Niektórzy eksperci twierdzą, że dodatkowe zabezpieczenia takie jak na przykład wielopoziomowe uwierzytelnianie zagwarantuje nam bezpieczeństwo. Ale to nie do końca prawda, nasze dane na pewno będą bezpieczniejsze, ale nie stuprocentowo.

Uwierzytelnianie wielopoziomowe to wykorzystywanie dodatkowego rodzaju hasła, do logowania. Korzystają z niego między innymi banki, serwisy takie jak Steam, czy nawet Facebook. Często takie zabezpieczenia są jedynie opcją dodatkową, i aby z nich skorzystać, musimy wyrazić taką chęć, grzebiąc w gdzieś w ustawieniach.

Popularnym rozwiązaniem polegającym na uwierzytelnianiu wielopoziomowym jest 2FA, czyli uwierzytelnianie dwupoziomowe. Polega na potwierdzeniu logowania np. za pomocą smartfona, kodu SMS, wiadomości e-mail czy zewnętrznej aplikacji takiej jak Google Authenticator.

Eksperci mogą ostrzegać, że nie warto trzymać danych w internecie, mieć internetowego konta bankowego, karty płatniczej... Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. W dzisiejszych czasach wygoda jaką tworzą takie rozwiązania oraz globalność usług polegających na płatnościach internetowych jest praktycznie nie do ominięcia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)