Producenci żarówek oszukują w sprawie ich wydajności
Wiele żarówek zużywa znacznie więcej prądu i daje mniej światła, niż widnieje na ich opakowaniu.Okazuje się, że producenci wykorzystują przepisy UE pozwalające na "ukrywanie" faktycznych pomiarów wydajności w dopuszczonych marginesach tolerancji pomiarowej.
18.12.2015 11:51
Według gazety, Komisja Europejska wie o sprawie "od 201. - 2012 roku". Cytowany przez "Sueddeutsche Zeitung", rzecznik KE przyznał, że przepisy nie zakazują wprost takich manipulacji.
Nowe normy?
Jak dodał, KE zamierza w przyszłym roku na nowo opracować normy dla żarówek i wszystkich innych produktów energooszczędnych, by zapobiec takim nadużyciom w przyszłości.
Największy w Niemczech producent oświetlenia firma Osram przyznała, że wykorzystuje marginesy tolerancji, by na opakowaniu podawać lepsze wyniki pomiarów. Rzecznik firmy wskazał, że jeśli normy zostaną zaostrzone, to więcej żarówek nie będzie spełniało wyśrubowanych standardów, co wpłynie na podwyżkę ich ceny.
Za fałszerstwa zapłacą konsumenci
Według Europejskiego Biura Ochrony Środowiska, zawyżone wskazania na opakowaniach sprawiają, że konsumenci ponoszą dodatkowe koszty w wysokości do 2 mld euro rocznie, ponieważ żarówki pobierają więcej prądu, niż informują ich etykiety. Producenci żarówek muszą na opakowaniach umieszczać informacje o trzech pomiarach: mocy (wyrażanej w watach), strumieniu świetlnym (wyrażanym w lumenach) oraz skuteczności (lumeny w przeliczeniu na waty), wyrażanej w skali od A do G. Lukę w przepisach dotyczącą ostatniego pomiaru zlikwidowano już w 201. roku, w pozostałych dwóch - jeszcze nie.Sprawia to, że choć w skali literowej skuteczność wielu żarówek spadła, to wartości podawane w dwóch pozostałych kategoriach się nie zmieniły.
Istniejąca luka w przepisach dotyczy wszystkich rodzajów żarówek używanych w domu, zarówno halogenowych, energooszczędnych, jak i LED-owych.