Premiera serialu Wiedźmin. Oto czego obawiają się ultrafani prozy Sapkowskiego
Wielkie oczekiwanie, ale i spora niepewność. Fani Wiedźmina nie mogą się doczekać serialu Netflixa. Ale ci najbardziej hardkorowi zwracają uwagę na to, co w produkcji może nie zagrać. W niektórych przypadkach mogą mieć faktycznie rację.
19.12.2019 | aktual.: 19.12.2019 19:11
Już w piątek o godzinie 9:00 Netflix udostępni cały pierwszy sezon serialu. Wszyscy fani wiedźmińskiego uniwersum nie mogą się doczekać, ale szczególnie w Polsce społeczność przebiera nogami. To w końcu zagraniczny serial o polskim superbohaterze na podstawie polskiej książki rozsławionej dzięki polskiej grze. Sprawdziłem fora i grupy, w których udzielają się najwięksi fani wiedźmińskiego świata, by przekonać się, jakie nastroje panują przed premierą.
Nikt nie ma wątpliwości, że czeka nas wielkie wydarzenie. Wiele osób z niecierpliwością wyczekuje premiery. Wciąż nie brakuje jednak obaw, mimo że Netflix pokazał i udostępnił sporo materiałów z serialu. Co niepokoi szczególnie?
"Zbroja chroni przed śnieżkami"
Osoby dobrze znający książkowy pierwowzór, zwracają uwagę na kosmetyczne - z perspektywy "zwykłego" fana seriali - różnice. Szczególnie "oberwało" się zbroi, jaką nosi Vilgefortz. "To jest jeden z najpotężniejszych czarodziejów, a założyli mu coś, co chroni chyba tylko przed śnieżkami" - komentuje nieoficjalne zdjęcia z planu serialu jeden z użytkowników forum poświęconego grze "Wiedźmin".
"Jak dotąd po prostu nie odczułem tej jego charyzmy i siły" - dodaje inny. Zresztą małe spory na temat tego, jak prezentują się bohaterowie, trwają od dawna. Jednym pasuje Geralt, inni uważają, że jest zbyt cukierkowy. Sporo osób narzeka na też na wizerunek Yennefer.
Czepianie się stroju wydaje się być przesadą, ale w dyskusji padają ciekawe argumenty. Również czarodzieje nie są chronieni tak, jak być powinni.
Kosmetyka często drażni fanów Wiedźmina. Ci zwracają też uwagę na to, że driady, strażniczki Brokilonu, uzbrojone są w bambusowe dzidy. "Ma być dziko, pierwotnie, to są i dzidy. Bambusowe, bo i jakie inne dla dzikiego i pierwotnego plemienia?" - ironizuje jeden z użytkowników. Bo azjatycki bambus w lesie u Sapkowskiego nie rośnie. Wątpliwości są również co do wyglądu zbroi Nilfgaardczyków.
O opinię zapytałem też jednego z moderatorów całego forum, czyli istotnej osoby w hierarchii fanów. Czego najbardziej obawia się przed premierą serialu? Na przykład tego, że pierwszy sezon jest zbyt krótki.
- Najbardziej niepokoi mnie natłok wątków i mieszanie kilku linii czasowych. To w końcu tylko osiem odcinków, a na podstawie tego, co już wiemy, upchnęli tam sporo treści - wyjaśnił mi moderator o ksywce "HuntMocy".
Przeglądając grupę facebookową "Wiedźmin Uniwersum" natknąć można się na narzekania, że serial pokazuje wydarzenia inaczej niż w książce. Niektórzy mają z tym problem. Inni otwarci są na nowe pomysły, pamiętając, że to jednak adaptacja. Zgadza się z tym poglądem mój rozmówca.
- Kopiowanie książek scena po scenie nie jest mi potrzebne do szczęścia. Znam je całkiem nieźle, a w każdej chwili mogę też do nich wrócić, co zresztą teraz robię - stwierdza.
Tyle że książka miała jednak swój urok. Specyficzny klimat, świetne dialogi. "HuntMocy" właśnie dlatego obawiał się ekranizacji - przełożenie języka, którym operował Sapkowski na język angielski, mogło sprawić, że jego charakterystyczny styl uleci.
Zresztą szczęśliwiec z wiedźmińskiego forum, który już serial widział skrupulatnie porównał to, co widzimy na ekranie, z tym, co jest w książkach. Różnice irytują, bo zdaniem widza zabrakło wielu ciekawych i istotnych postaci. "Można było wyciągnąć więcej potencjału jaki drzemie w książkach" - kwituje forumowicz. Pocieszeniem może być fakt, że wiele dialogów ma być identyczna z tymi z książki.
Druga "Gra o Tron"
Opinia o zatraceniu charakteru pojawiała się też na facebookowej grupie, kiedy Netflix pokazał przedpremierowy zwiastun. "Istnieje obawa, że Netflix nie zachowa słowiańskiego klimatu i może wyjść z tego taka druga 'Gra o Tron'" - napisał jeden z dyskutujących. Choć ta rzekoma "słowiańskość" Wiedźmina już wielokrotnie była przedmiotem dyskusji, to nie da się ukryć, że dla sporej części Polaków ten "swojski" pierwiastek będzie wyczekiwany. I niektórzy mogą być rozczarowani, że go zabraknie. A niektóry, jak mój rozmówca, wiedzą, że nie ma się na co specjalnie nastawiać.
- Przekonał mnie entuzjazm twórców, choć część tej swojskości znanej z książek na pewno uleci, tak samo jakby Polacy zabrali się za ekranizowanie książki np. japońskiej - mówi w rozmowie z WP Tech.
Miłość czy niechęć? Po premierze okaże się, po której stronie stanie większość fanów.